Restauratorzy mają już dość, rusza akcja #otwieraMy. Kary za działania sięgają zawrotnych kwot!

Po raz kolejny obostrzenia związane z gastronomią zostały przedłużone. Decyzja ta bywa „wyrokiem śmierci” dla wielu miejsc.


Ostatnia deska ratunku
Uniemożliwienie restauracjom normalnego działania było ogromnym ciosem wymierzonym w polską gastronomię. Mnóstwo miejsc zawiesiło swoją działalność, albo zamknęło ją bezpowrotnie.




Robiliśmy zamówienia na wynos, jednak nie pokrywało to nawet bieżących kosztów, o jakimkolwiek dochodzie nawet nie wspominając. Wsparcie od rządu? Proszę sobie nie żartować, zawieszony ZUS i 5000 złotych to jakaś kpina.
powiedział nam jeden z trójmiejskich restauratorów
Upadek biznesu to bez wątpienia jeden z najsilniej stresujących czynników. Wiele osób nie radzi sobie z presją, a w mediach pojawiają się kolejne doniesienia o samobójstwach restauratorów, których knajpy nie przetrwały pandemii koronawirusa.


Restauratorzy biorą sprawę w swoje ręce
Restauratorzy ruszają z akcją #otwieraMy. Wbrew obowiązującym obostrzeniom , coraz więcej decyduje się na otwarcie swojego lokalu. Internet aż grzmi od informacji: „Wracamy, zapraszamy do stolika”.


Jeśli nie weźmiemy sprawy w swoje ręce, to dalej będziemy spychani, lekceważeni i będą nami pomiatać. Jeśli zjednoczymy wspólnie nasze siły, to staniemy się ogromną kulą, której nic nie powstrzyma. Wszystkich nas nie zamkną, wszystkich nas nie ukarają!
Piotr W, restaurator



Zapowiadają pozew zbiorowy
Kolejnym ruchem ma być również złożenie pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa. Swoje pismo złożyli już przedstawiciele branży turystycznej i właściciele siłowni.



Muszą liczyć się z ogromną karą
Działanie jest jednak obarczone ogromnym ryzykiem. Za każdy dzień funkcjonowania niezgodnie z przepisami (tj. oferowanie stolików i przyjmowanie zamówień na miejscu) grozi kara 30 000 złotych.
Nie musi być ona dana od razu, tego samego dnia, pieniądze mogą zostać ściągnięte nawet później.
Czy gra jest warta świeczki?
Komentarze