Kelner może próbować cię namówić, ale nie daj się. To najgorsza ryba nad polskim morzem

Zjedzenie obiadu w smażalni podczas wakacji na Bałtykiem to punkt obowiązkowy. Najczęściej na stoliku ląduje ryba. Nie wszystkie produkty są jednak dobre. Niektóre pozostawiają wiele do życzenia. Jak więc wybrać rybkę i się nie rozczarować?

Ryby są bardzo drogie, więc obiad z nimi w roli głównej słono kosztuje. Dlatego też szukamy restauracji, w której dostaniemy dobrej jakości danie. Za taką cenę chcemy zjeść dobrze i zdrowo. Niestety, w wielu lokalach produkty nie mają dobrej jakości i mogą nam zaszkodzić.

Musimy pamiętać, że tylko niektóre ryby z restauracji pochodzą z Bałtyku. Jeśli w ofercie jest flądra, łosoś, węgorz, turbot, dorsz, sandacz szczupak i okoń, to śmiało możemy je zamówić. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że dostaniemy świeży produkt. Jest jeden haczyk. Powinniśmy sprawdzić, kiedy łowi się daną rybę.

Unikajmy za to restauracji, w których oferują pangę, halibuta, mintaja i morszczuka. Tych gatunków próżno szukać w Bałtyku. Najbardziej musimy uważać na pangę - to najgorsza ryba. Dlaczego? Hoduje się ją w dalekich Chinach w okropnych warunkach. Pełno w niej zanieczyszczeń i szkodliwych związków. Nie ma też zbyt wielu wartości odżywczych. Jest tańsza niż inne, ale zrezygnowanie z tej ryby będzie korzystne dla naszego zdrowia.

Często na szyldach widzimy napis: "Świeże ryby prosto z kutra". To tylko chwyt reklamowy, gdyż często zdarza się tak, że ryba jest mrożona. Zwłaszcza gdy w menu jest mowa o produktach, które na pewno nie są łowione w Morzu Bałtyckim. Zanim wybierzemy odpowiednią restaurację, sprawdźmy opinie i poprzeglądajmy zdjęcia. Dzięki temu zobaczymy, jak wyglądają porcje i panierka. Jeżeli będzie zbyt gruba, lepiej wykreśl tę smażalnię ze swojej listy. Dlaczego? Po pierwsze, zapłacimy więcej, bo panierka jest dość ciężka. Poza tym ryba będzie mniej smaczna i po prostu niezdrowa.