Do rosołu dodaję nie tylko opalaną cebulę. Inne warzywo gwarantuje smak i piękny kolor

Fakt, że rosół to świetny wybór podczas zimnych dni nie jest żadnym odkryciem Ameryki. Doskonale nas rozgrzewa, a do tego wspaniale smakuje. Często przypomina też czasy dzieciństwa, gdy mama stawiała przed nami talerz ciepłej i aromatycznej zupy. Teraz sami przygotowujemy rosół i korzystamy ze znanych nam receptur. Co jednak powiecie na jedną zmianę? Odkąd dowiedziałam się o tym, że pewne warzywo poprawia jego kolor, zdecydowałam się je przetestować.

Czasem trudno wydobyć złocistą barwę z rosołu. Zazwyczaj pomaga nam w tym opalona cebula, ale nie zawsze mamy ochotę na to, by ją wrzucać do zupy. Na całe szczęście możemy zastąpić ją innym warzywem. Niestety, jest pewien minus. Nie jest ono dostępne przez cały rok, a najbardziej popularne jest właśnie późną jesienią (największe tryumfy świeci ostatniego dnia października). Zgadliście, o jakie warzywo chodzi? Jeśli pomyśleliście o dyni, to macie całkowitą rację.

Odkąd dowiedziałam się, że ów produkt ma takie "zdolności", sama postanowiłam go przetestować. Wystarczyło, że wrzuciłam kilka kawałków do rosołu pod koniec gotowania, a po chwili zauważyłam niewiarygodne efekty. Bulion stał się złocisty, a jego smak delikatnie słodki. Nieco różnił się od tego klasycznego z cebulą.

Składniki:

• 4 litry wody,
• 3 skrzydełka z kurczaka,
• 2 udka z kurczaka
• 2 duże marchewki,
• spora cebula,
• korzeń pietruszki,
• kawałek selera,
• około 300 g dyni,
• 3-4 ziarenka ziela angielskiego,
• 3-4 liście laurowe,
• pieprz i sól do smaku.

Sposób wykonania:

1. Mięso zalewam wodą, dokładam liście laurowe oraz ziele angielskie i gotuję przez godzinę na małym ogniu.
2. Po tym czasie wrzucam obraną włoszczyznę oraz opaloną cebulę. Gotuję wszystko przez jeszcze dwie godziny.
3. Po tym czasie dodaję obraną dynię i doprawiam rosół. Po 15 minutach zupa jest już gotowa.