"Umierajcie, ale sobie wcześniej pojedzcie". Tak gotowały kucharki z Czarnobyla
26 kwietnia 1986 roku wybuchł reaktor elektrowni atomowej w Czarnobylu. Do pracy nad usuwaniem skutków katastrofy wysłano mnóstwo ludzi, w tym pracowników kuchni. Poznajcie historie kobiet oddelegowanych do gotowania w czarnobylskiej stołówce.
06.05.2023 | aktual.: 06.05.2023 20:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przytoczone poniżej fragmenty pochodzącą z książki Witolda Szabłowskiego, wydanej w 2021 roku nakładem wydawnictwa W.A.B. - "Rosja od kuchni. Jak zbudować imperium nożem, chochlą i widelcem". Rozdział pt. "Talerz XIII. Bajkowy Las - kuchnia Czarnobyla" autor poświęcił kucharkom z Czarnobyla. Osiem kobiet z pierwszej grupy wysłanej na miejsce katastrofy już nie żyje. Szabłowski rozmawiał z siedmioma kucharkami z drugiej tury. Sześć z nich jest schorowanych i ma za sobą od kilku do kilkunastu operacji.
Stołówka "Bajkowy Las" obok wielkiej tragedii
Kobiety zostały oddelegowane do pracy w stołówce, w której posilali się likwidatorzy skutków czarnobylskiej katastrofy. Jak wspomina jedna z nich - Luba, ludziom wmawiano, że to niewielka awaria, jaka może zdarzyć się w takiej elektrowni. Początkowo kucharki miały do dyspozycji dozymetr, który wariował po zetknięciu z pościelą czy łóżkiem, na którym miały spać. Z czasem pozbawiono ich tych urządzeń. Kobiety zamieszkały w lesie, w ośrodku pionierskim "Bajkowy Las".
Pierwszego dnia pobudkę zaplanowaną miały na 6. rano, ale żołnierze zbudzili je dwie godziny wcześniej.
Podkreśliła, że wtedy była wścieła na te dziewczyny. Teraz jednak wspomina to z rozgoryczeniem, bo wie, że lasy były najbardziej napromieniowane, a kobiety zapewne chciały się uratować.
Stołówka była wymagającym miejscem pracy. Jak opowiada Luba, kucharkom skóra schodziła z rąk, piekły je oczy.
Czarnobylska stołówka. "Cale morze produktów"
Olga, kolejna z kucharek, opowiada, że żołnierze przynosili kobietom odzież roboczą. Pouczali je, że mają ją zmieniać dwa razy na dobę. Masek zaś pod żadnym pozorem miały nie zdejmować. Pierwszego dnia jednak wytrzymały pół godziny z zasłoniętymi twarzami.
Dodała, że maski nie założyła potem ani razu. Natomiast jedzenie jakie serwowały, pochodziło z bardzo wysokiej półki. Starały się - ozdabiały talerze, układały serwetki w różne kształty.
Dodaje, że menu było tworzone przez technologów żywienia. Na stole pojawiały się gulasze, sałatki, zapiekanki, serniki i rolady. Zupy obowiązkowo podawano z mięsem, żeby - jak komentuje Luba - pracujący przy elektrowni mieli siłę.
Każdy też dostawał szklankę śmietany - twierdzono, że wapń pomaga na promieniowanie. Według kucharki jednak, wszyscy byli przekonani, że w walce z radiacją najlepsza jest wódka. I mimo że Luba wcześniej stroniła od takich trunków, codziennie z rana przyjmowała 50 gramów alkoholu.
Zobacz także
"Nie chcieli nic jeść. Ci ludzie już wtedy umierali"
Luba wspomina w rozmowie z Szabłowskim, że takiej ilości dobrego jedzenia, w jaką wyposażona była stołówka w Czarnobylu, nie widziała nigdy w życiu, w żadnej innej restauracji.
Kucharki zaczęły tworzyć tzw. witaminowe stoły ze zdrowymi produktami. Robiły różyczki z cebulki namoczone w cukrze, kwiatki z marchwi, stały tam jeżyki z kwaszonymi jabłkami na plecach, były też herbatki na trawienie z syberyjskich ziół. Pracownicy elektrowni nie zwracali jednak uwagi na suto zastawione stoły. Stołówka, mimo że była doskonale utrzymana przez kobiety, nie robiła na likwidatorach wrażenia.
Kucharki mówią dzisiaj, że czują się zapomniane. Tłumaczą, że likwidatorzy skutków katastrofy dostają dodatki do emerytury, a one nie mają nic. Dorabiają, by się utrzymać: gotują na weselach czy chrzcinach. Walczą w sądzie o wyższe emerytury, ale jak dotąd to kropla w morzu, co udało im się "wyszarpać". Mierzą się też ze skutkami promieniowania: ropiejącymi ranami, przepuklinami, chorobami oczu, guzami, jedna z kucharek ma alergię na własny pot i słońce.
Co gotowano w Czarnobylu?
Kucharki podzieliły się z Witoldem Szabłowskim kilkoma przepisami na dania, z których słynęła czarnobylska stołówka. Poniżej znajdziecie recepturę na zupę słowiańską.
Składniki:
- 0,5 l piwa
- 2 łyżki śmietany lub kefiru
- 2 żółtka
- skórka ciemnego chleba
- 2 łyżki startego sera
- grzanki z czarnego chleba
- 1 łyżka cukru
Przygotowanie:
- Śmietanę zmiel z cukrem i żółtkami, dodaj 1 łyżkę piwa i ubij.
- Resztę piwa zagotuj z drobno posiekaną skórką chleba, wlej cienkim strumieniem do śmietany, gotuj na małym ogniu (nie doprowadzaj do wrzenia!).
- Na talerzach rozsyp starty ser i grzanki, i zalej je zupą.
Źródło: Witold Szabłowski, "Rosja od kuchni. Jak zbudować imperium nożem, chochlą i widelcem"
Rolada mielona to rewelacyjny pomysł na pożywne i smaczne danie. Gdy spróbujesz, będziesz zachwycony.