PrzepisKuchnia azjatyckaNiedzielny rosołek może się schować. Po kilku łyżkach tej zupy zakręcisz grzejniki

Niedzielny rosołek może się schować. Po kilku łyżkach tej zupy zakręcisz grzejniki

Zupa pho
Zupa pho
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Danilin Vladyslav

02.10.2024 06:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bez wątpienia potrawa kultowa, która w ciągu kilkudziesięciu lat odbyła triumfalny pochód z wietnamskich zakamarków do modnych restauracji od Australii po Stany Zjednoczone. Także w Polsce nie sposób zliczyć dziś lokali serwujących wyrazisty bulion z makaronem ryżowym oraz rozmaitymi dodatkami. Pyszną zupę pho możemy też przyrządzić w domu.

Pochodzenie specjału od lat pozostaje przedmiotem debaty i tak już pewnie pozostanie. Dziś przyjmuje się, że przepis na pho, w formie zbliżonej do współczesnej, narodził się na początku XX wieku, w północnowietnamskiej prowincji Nam Định, która była wówczas wielkim rynkiem obrotu tekstyliami, co ułatwiało kontakty między obywatelami różnych krajów, także kulinarne. Dzięki obecności licznego grona Francuzów w Wietnamie spożywano spore ilości wołowiny, z czasem stała się ona obowiązkowym składnikiem słynnej zupy, która początkowo była daniem bezmięsnym.

Pierwotnie pho sprzedawali o świcie i zmierzchu uliczni sprzedawcy, dźwigający na plecach przenośne kuchnie, czyli zawieszone na długich kijach drewniane szafki – pierwsza mieściła kociołek z bulionem, zaś druga służyła do przechowywania makaronu, przypraw i naczyń kuchennych. Można ich było rozpoznać po charakterystycznych filcowych kapeluszach, zwanych mũ pho.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W kolejnych latach, w wietnamskich miastach i miasteczkach, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać stoiska i lokale serwujące pyszną zupę. Na początku lat 40., z powodu niedoboru wołowiny, zaczęto ją przyrządzać na mięsie kurczaka. Do dziś są to dwie najpopularniejsze wersje potrawy, jednak nie brakuje też innych wariantów, z rozmaitymi dodatkami: cielęciną, kaczką, grillowaną wątróbką, kiełkami fasoli, marynowanym czosnkiem czy papryczkami chili.

W czasie wojny wietnamskiej rzesze migrantów wywiozły przepis na pho do krajów, które udzieliły im gościny. W azjatyckich dzielnicach Paryża, Nowego Jorku, Montrealu czy Sidney szybko pojawiły się restauracje serwujące pyszną zupę. Do dziś jest ona ulubioną potrawą studentów oraz pracowników korporacji na całym świecie. Także w Polsce.

Bulion to podstawa

Zupa pho nie jest trudna do przyrządzenia, ale wymaga przestrzegania pewnych zasad. Jej bazę zawsze powinien stanowić przede wszystkim bulion, bogaty w smaki i aromaty.

Kuchnia wietnamska
Kuchnia wietnamska© Adobe Stock | ALICE KOROLEVICH

Jak uzyskać taki wywar? Klucz do sukcesu to mięso, czyli wołowina. Powinno być go sporo, różnorodnego, dobrze sprawdzi się pręga wołowa z kością (poprzerastana tkanką łączną, która pod wpływem obróbki cieplnej przyjmuje galaretowatą konsystencję, bardzo pożądaną w pho), szponder, udziec, mostek czy ogon wołowy. W zupie nie może zabraknąć kości wołowych, koniecznie przepołowionych, co ułatwia dostęp do pysznego szpiku. Warto też postarać się o kawałek polędwicy wołowej – dodamy ją pod koniec przyrządzania potrawy.

Na smak zupy wpływają też inne składniki, m.in. cebula i imbir, które powinny zostać wcześniej opalone nad palnikiem. Charakter bulionu podkreślają również przyprawy: anyż gwiazdkowy, ziarna kolendry, cynamon, goździki, pieprz. W czasie gotowania najlepiej włożyć je do woreczka z gazy, co ułatwi później usunięcie.

Potrawę wieńczy się marynowanym czosnkiem, czarnym kardamonem (w porównaniu do bardziej znanego zielonego ma silniejszy, dymny aromat) czy świeżymi liśćmi kolendry oraz pachnotki zwyczajnej, urzekającej zapachem i smakiem – wyczuwa się w niej miętę, anyżek, koper, lukrecję, a nawet jabłko. Walory pho podkręci też dodatek sosu rybnego lub sojowego.

Zupa pho – przepis

Przecięte na pół kości kości wołowe (1,5 kg) pieczemy przez godzinę w 180 st. Następnie przekładamy do garnka, dodajemy wołową pręgę (1,5 kg), ogon wołowy oraz podpieczone cebule (2) i spory kawałek imbiru, a także przyprawy – 4 gwiazdki anyżu, 4 goździki, laskę cynamonu, 3 ziarna ziela angielskiego, 2 ziarna czarnego kardamonu, łyżeczkę ziarnistego pieprzu. Zalewamy zimną wodą (ok. 4 litry). Gotujemy na bardzo małym ogniu przez minimum 5 godzin, a jeszcze lepiej nawet 7-8, im dłużej, tym głębszy smak uzyskamy.

Gdy bulion już dochodzi, gotujemy makaron ryżowy (zgodnie z instrukcją na opakowaniu). Kawałek świeżej polędwicy wołowej kroimy na bardzo cienkie, 2-3 milimetrowe paseczki (wcześniej mięso warto umieścić na 2 godziny w zamrażalniku), a następnie marynujemy w zalewie z octu ryżowego, sosu rybnego i czosnku.

Bulion przecedzamy, doprawiamy sosem rybnym, solą i cukrem (do smaku). Gorącym zalewamy wyłożone na talerze makaron, paseczki wołowiny oraz pokrojoną szalotkę. Dodajemy świeże liście pachnotki i kolendry, marynowany czosnek, papryczkę chili w płatkach albo pędy bambusa. Smak dania wzbogacamy sokiem wyciśniętym z limonki.

Pho tradycyjnie jada się pałeczkami, wypijając na koniec pozostały bulion.