Dostała rachunek i wezwała policję. Ta turystka stwierdziła, że nie da sobie w kaszę dmuchać
Pójście do restauracji oznacza spory wydatek, zwłaszcza wtedy, gdy zabieramy ze sobą całą rodzinę. Kiedy jednak zupełnie niespodziewanie okazuje się, że rachunek opiewa na prawie 6 tysięcy złotych, można się zdenerwować. Pewna turystka z Japonii uznała, że nie będzie tego tolerować i wezwała policję.
21.09.2023 13:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Cała sytuacja miała miejsce w Singapurze. Przebywająca tam na wakacjach Junko Shinba wybrała się wraz z rodziną do restauracji Seafood Paradise. Okazało się, że to miejsce nie ma nic wspólnego z "rajem". Rachunek na 1300 dolarów stał się przyczyną nie tylko wezwania policji, ale również zawiadomienia singapurskiej Rady Turystyki. O sprawie doniósł portal tvn24.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Olbrzymi krab, sprytny kelner
Kiedy Junko Shinba wraz z rodziną zajęli miejsce przy stole Seafod Paradise, natychmiast podszedł do nich kelner. Japońskiej rodzinie został zarekomendowany ciekawy wybór dania: czerwony krab królewski. To jeden z największych jadalnych skorupiaków świata. Cena? 30 dolarów, czyli niespełna 130 złotych. "Comme ci, comme ca", jak mawia piosenka. To w końcu wakacje, więc można poszaleć, prawda?
Wkrótce do stolika Shinby podano rzeczonego kraba. Okazało się, że jest go... naprawdę sporo. Skorupiak zajął trzy pełne, dużych rozmiarów talerze. Ilość nie do przejedzenia przez czwórkę osób, ale próby zostały podjęte. Pod koniec posiłku Japonka poprosiła kelnera o rachunek. I wtedy doszło do skandalu.
5600 złotych na obiad
Kiedy Junko Shinba zobaczyła wysokość rachunku, była pewna, że się przewidziała. To jednak nie był sen, tylko koszmar na jawie. Restauracja naliczyła ją na 1300 dolarów, czyli ponad 5600 złotych. Szybko okazało się, że wspomniane 30 dolarów za kraba nie dotyczyło całego posiłku, lecz zaledwie 100 gramów skorupiaka.
Tym razem cwany kelner się przeliczył. Junko Shinba nie tylko odmówiła zapłacenia, ale również wezwała policję. O sprawie poinformowała też Radę Turystyki Singapuru. Właściciele restauracji w rozmowie z dziennikarzami portalu Asia One nie przyznali się do winy. Co więcej, są w pełni przekonani, że to oni zostali w tej sytuacji oszukani, bo japońska turystka została o wszystkim poinformowana jeszcze przed złożeniem zamówienia.
Ostatecznie Shinba uzyskała od kierownika restauracji zniżkę. Kto w tym konflikcie miał rację? Tego prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Cała sytuacja przypomniała nam niejako ceny ryb nad polskim morzem. Tobie również?