Straszą cenami na jarmarku. Sprawdziliśmy, ile wydasz w Gdańsku
Sezon na jarmarki ruszył, a wraz z nim pojawiły się pytania o ceny. Nic w tym dziwnego, bo przez lata jarmarki przyzwyczaiły nas do raczej miernej jakości i wysokich cen. Sprawdziliśmy, ile kosztują popularne przekąski na jarmarku w Gdańsku.
Jarmark bożonarodzeniowy w Gdańsku co roku przyciąga tłumy. Obecna edycja została rozszerzona, dzięki czemu stoiska ciągną się przez Targ Węglowy, ulice Bogusławskiego i Tkacką, oraz Wielką Zbrojownię. Miejsca jest sporo, ale i tak w godzinach szczytu trzeba liczyć się z tłumami. Najwięcej osób tłoczy się oczywiście przy stoiskach gastronomicznych. Nic w tym dziwnego, bo atmosfera sprzyja mniejszym lub większym przekąskom, a dobiegające z drewnianych chatek aromaty przyjemnie łaskoczą w nos.
Rozgrzewa się także dyskusja na temat cen, w tym roku skupiona głównie wokół kaucji pobieranej za kubek na grzańca. Wciąż jednak wiele osób twierdzi, że na jarmarku po prostu przepłacamy. Sprawdziliśmy, jak prezentują się tegoroczne ceny i czy świąteczny wypad mocno obciąży domowy budżet.
Pokazał, jak zrobić pyszne podhalańskie serki. Nie chodzi o popularne oscypki
Ceny na jarmarku w Gdańsku
Co można zjeść na jarmarku? Tutaj odpowiedzieć można tylko: a na co masz ochotę?
Są tutaj stali bywalcy, jak frytki belgijskie za 15 lub 25 zł, kołacze od 24 zł i pajdy chleba ze smalcem. W przypadku tych ostatnich cena to zwykle między 15-20 zł. Rośnie, gdy chcemy dorzucić do niej na przykład kiełbasę lub ogórka. Na grillu skwierczą serki, obowiązkowo serwowane z dodatkiem żurawiny. Ja za swoją porcję zapłaciłam 8 zł, chociaż można dostać też za 6 zł.
Na gorąco serwowane są bigosy, ziemniaki, kiełbasy i golonki. To segment, który budził zawsze wiele emocji, bo w wielu miejscach te produkty serwuje się na wagę. Nikt z nas nie ma jej w oczach, a i niektórzy mniej uczciwi sprzedawcy w przypadku szaszłyków podbijają wagę cebulami, papryką, czasem pieczarką. W Gdańsku podano już konkretną cenę za porcję. I tak szaszłyka i golonkę dorwiemy za 55 zł, a kiełbasę z grilla za 35 zł.
Skusić się można także na pieczonego świniaka, który kręci się na rożnie w jednym ze stoisk. Za 100 gramów mięsa zapłacić trzeba 24 zł, wersja w bułce to 39 zł.
Na rozgrzewkę skusić się można także na zupę. Na stoiskach dorwać można barszcz z uszkami lub żurek (oba po 29 zł), czasem cena dobija do 30 zł. Są kaszanki za 16 zł, żeberka na kiszonej kapuście po 45 zł, czy też porcja bigosu za 30 zł.
Są oczywiście małe, holenderskie pączusie (30 zł za 15 sztuk) i lokalne cukiernie z cynamonkami i pistacjonkami. Do tego samsy, spanakopity, chałwa i kasztany.
Regionalne smaki
Na jarmarku dzieje się dużo, ale warto podkreślić obecność regionalnych przysmaków. Oczywiście jesteśmy nad morzem, więc zamówić można chrupiące szprotki z sosem za 30 zł albo kultowe ruchanki, czyli drożdżowe racuchy. Są sprzedawane w wersji z cukrem pudrem lub czekoladą, ale i wersja z fjutem uśmiecha się do nas z menu. Cena? Od 9 zł za sztukę bez dodatku, po 14 zł za wersję z nutellą.
Gościnne występy na jarmarku w Gdańsku zalicza także Podlasie. Na stoisku "Podlaskie smaki" czekają sękacze, domowe ogórki kiszone (25 zł za słoik) i klasyki kuchni regionalnej, jak babka (20 zł) lub kiszka ziemniaczana (25 zł) i kartacze w zestawie z surówką, zasmażką i kompotem (45 zł).
Spróbować można także wrocławskich knyszy, gdańskich brukowców czy pierników z toruńskiego muzeum.
Dzieje się tutaj dużo, jest tłoczono, gwarno i po prostu pięknie. Oczywiście ceny nie są niskie, ale wbrew pozorom nie odbiegają od tych, jakie można spotkać podczas wizyt w restauracjach. A tak właśnie trzeba traktować jarmarki - jak foodhall pod chmurką. Nie zawsze będzie idealnie, czasem przepłacimy, ale i z pewnością znajdzie się miejsce na gastronomiczne zachwyty.