Zapytałam ChatGPT, co lepsze: cynamonki po babcinemu czy z Thermomixa
Nie wiem, czy uchował się jeszcze ktoś, kto chociaż raz nie usłyszał w tym sezonie hasła "cynamonki". Sposobu na takie mięciutkie, pachnące i idealne cynamonki szuka wiele osób, a niektórzy chcą sobie recepturę ułatwić, używając nowoczesnego sprzętu. I choć sama mam swoją teorię przepisu doskonałego, to byłam ciekawa, co "powie" o tym narzędzie AI.
Oprócz symboli jesieni, takich jak kasztany, opadające liście czy swetry wyciągnięte z górnych półek, bezsprzecznie w ten klimat wpisują się domowe, drożdżowe wypieki. Najlepiej pachnące cynamonem, zrumienione i mięciutkie. Po prostu takie, które poprawiają humor nawet po najgorszym dniu.
Mam swój sposób na dobre drożdżowe ciasto. Czasem posiłkuję się robotem planetarnym, ale na horyzoncie jest przecież też kolejna możliwość, czyli Thermomix. Z czystej ciekawości zapytałam ChatGPT, co lepsze: tradycyjne cynamonki czy te zrobione nowocześnie, z pomocą technologii XXI wieku. Odpowiedź, pewnie ze względu na styl zapytania, była zaskakująco... emocjonalna.
Odwrócone cynamonki piekę na okrągło. W całym domu unosi się piękny zapach
Babcine cynamonki to ciasto z dzieciństwa
Zaczyn od drożdży, ciepłe mleko, łyżeczka cukru i ta chwila, gdy całość zaczyna pracować. To pierwszy znak, że kuchnia budzi się do życia. Potem miska, mąka, jajka, masło i intensywne minuty wyrabiania. Ręce lepkie, radio gra, a pod paznokciami zostaje trochę mąki i wspomnienie babcinego fartucha.
Po godzinie odpoczynku ciasto wyrasta jak obietnica, że będzie dobrze. Rozwałkowujesz je, smarujesz miękkim masłem, posypujesz hojnie cukrem i cynamonem. Zwijasz w rulon, kroisz, układasz na blasze. Jeszcze chwila czekania, aż podrosną, i do piekarnika na 180°C. Kiedy po określonym czasie wyjmujesz blachę, nie potrzebujesz nawet lukru. Zapach wystarczy. Cały dom wie, że są cynamonki.
Cynamonki z Thermomixa – równe, szybkie, idealne
Dla odmiany Thermomix robi to wszystko bez emocji, ale za to z niemal laboratoryjną precyzją. Mleko i drożdże, dwa przyciski, 37°C, dwie minuty. Potem mąka, cukier, jajka, masło – jeszcze cztery minuty w trybie wyrabiania i gotowe. Ciasto gładkie, sprężyste, żadnego bałaganu na blacie.
Wyrasta w tej samej misie, a potem to samo: wałkowanie, nadzienie, pieczenie. Do twoich zadań należy po prostu przypilnowanie urządzenia, a w trakcie zagniatania możesz zająć się już kolejnymi etapami wypieku. Wygodnie i zdecydowanie bez konieczności zarezerwowania "na sztywno" czasu w kuchni, który przy drożdżach jest niezbędny.
Więc kto wygrał? ChatGPT odpowiedział
Jaką jednak ostatecznie odpowiedź dało mi narzędzie AI? Z pewnością styl promptu miał na to wpływ, bo poprosiłam, aby uwzględnił podejście polskiej gospodyni. Pomimo wielu zalet urządzenia, opowiedział się za tradycyjną, ręczną pracą nad cynamonkami z drożdżowego ciasta. I za tym podał kilka argumentów, ale dwa z nich to moim zdaniem taka kwintesencja wyrobów cukierniczych w domu. Niezależnie od tego, czy pierwszy raz robisz cynamonki, bo "robią je wszyscy na TikToku", czy po prostu to twój jesienny rytuał.
- Drożdże "czują rękę" - ciasto wyrabiane dłonią nabiera powietrza, ma lepszą strukturę i "żyje". W Thermomixie jest szybciej, ale maszyna trochę "przemęcza" gluten. Ręczne wyrabianie daje ciastu więcej delikatności i elastyczności.
- Ciepło dłoni i wyczucie - babcia nie patrzyła na gramaturę mąki co do grama, tylko "ile weźmie". To ważne, bo każda mąka inaczej chłonie płyn. Thermomix wsypie wszystko, jak mu powiesz, i tyle – bez serca.
Pewnie każdy zrobi najsmaczniejsze cynamonki w takich warunkach, jakie akurat ma, kiedy przyjdzie na nie ochota. Myślę jednak, że choć technologia może pomóc, to miłości do wypieków nie da się zaprogramować.