Dziecko zjadło bułeczkę za 33 grosze w markecie. Policja przyjechała do niego na sygnale
Jeśli dawno już nie czytałaś dobrej powieści sensacyjnej, w której nie brakuje wyścigów z czasem, zuchwałych kradzieży i policyjnych dochodzeń, to spodoba ci się ten artykuł. Mamy dla ciebie historię, która wbije cię w fotel. Przeczytaj o brawurowej akcji policji, która miała miejsce w Rzeszowie, gdy... pewne dziecko zjadło bułkę w sklepie.
09.01.2023 | aktual.: 09.01.2023 09:05
Słysząc o szokującym zdarzeniu, które miało miejsce w rzeszowskiej Biedronce niedługo przed Sylwestrem, mieliśmy tylko dwie opcje. Pierwsza: ubrać tę historię w scenariusz i sprzedać go, dajmy na to, Jamesowi Cameronowi, który prawdopodobnie rzuciłby zaraz plany zrobienia trzeciej części "Avatara" i nakręciłby z tego mrożący krew w żyłach dreszczowiec. Opcja druga: napisać o tym artykuł i trochę pośmieszkować. Ponieważ lubimy dzielić się z wami nowinkami, nawet tymi luźno związanymi z jedzeniem, a na dodatek nie chcemy mieć na pieńku z fanami "Avatara", postawiliśmy jednak na drugie rozwiązanie.
Wybaczcie długi wstęp, ale jak wiadomo, dobry thriller to taki, którego napięcie rośnie powoli. Już tłumaczymy, co się stało w Rzeszowie.
Znikająca bułka. Dziecko zjadło bułkę w sklepie
Pani Justyna to mieszkanka Rzeszowa i matka trójki dzieci. Przed Sylwestrem postanowiła zrobić z nimi zakupy i w tym celu wybrała się do Biedronki. Podczas wybierania produktów, jej dzieci wzięły po jednej bułce z działu z pieczywem i ochoczo zaczęły je podjadać. W zakupowym zamęcie pani Justyna nie zauważyła tego, a gdy doszła do kasy, jednej bułki już nie było.
Dlatego Rzeszowianka zapłaciła za wyłożone na taśmę zakupy i dwie ,,nadgryzione" bułeczki. 10 minut po tym zdarzeniu pod Biedronkę przyjechała już policja na sygnale.
Dziecko zjadło bułkę w sklepie. Skok stulecia na 33 grosze udaremnił pracownik
To, że dziecko zjadło bułkę w sklepie, nie umknęło uwadze pewnemu pracownikowi. To dlatego, kiedy pani Justyna pakowała zakupy do samochodu, podeszło do niej dwóch mężczyzn (najwidoczniej jeden to za mało; w takich momentach nie ma miejsca na ryzyko!) i kazali jej wrócić do sklepu. Jednak nie po to, by uregulować rachunek za bułeczkę, wynoszący 33 grosze. Pani Justyna trafiła prosto do kierownika.
- opowiada Rzeszowianka "Gazecie Wyborczej". Chwilę później James, James... przepraszamy, pani Justyna, musiała już tłumaczyć się policji.
Człowiek człowiekowi wilkiem
Przybyli na miejsce tego zuchwałego rabunku funkcjonariusze, wbrew oczekiwaniom pracownika sklepu, nie mogli zachować powagi. Ich śmiech mógł dać do zrozumienia, że zgłoszona sprawa jest raczej kategorii...muszej. Skończyło się więc, co jasne, na upomnieniu.
Pani Justyna nie omieszkała zgłosić zażalenia do Biura Obsługi Klienta Biedronki. Jak czytamy na portalu wiadomosci.onet.pl, sklep natychmiast przeprosił klientkę.
- powiedział Jan Kołodyński, menadżer ds. komunikacji korporacyjnej sieci Biedronka. Co więcej, pracownicy sklepu przy ulicy Witolda w Rzeszowie, przeszli ponownie szkolenie dotyczące odpowiedniej reakcji w takich momentach.
Pani Justynie życzymy mniej nieżyczliwych ludzi na drodze. Specjalnie dla niej przypominamy też nasz przepis na jajko zapiekane w... bułce.