Czy sól himalajska jest lepsza od kuchennej? Wyjaśnijmy to raz na zawsze
Statystyczny Polak chętnie sięga po solniczkę i słone potrawy. Zbyt chętnie, bo soli zużywa dwa razy więcej niż zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. A zdrowej soli można szukać ze świeczką.
"Nie sól tyle!" - takie przestrogi słyszał pewnie każdy z nas. Zbyt duże ilości spożywanej soli nie jest korzystne dla naszego zdrowia. Przestrzegają przed tym i lekarze, i dietetycy. Instytut Żywności i Żywienia zaleca, żeby dziennie nie przekraczać dawki 5 g. Jest to jedna płaska łyżeczka. Tyle powinno nam wystarczyć, pod warunkiem że będziemy szerokim łukiem omijać produkty, które w swoim składzie zawierają tyle soli, że specjaliści od żywności łapią się z przerażenia za głowę.
To m.in. wszelkiego rodzaju słone przekąski, zupy w proszku, czipsy czy też gotowe, mrożone dania. Mnóstwo soli znajdziemy także w wędzonym łososiu, serze typu feta, salami czy płatkach kukurydzianych. Sól dodaje się często do produktów, w których jej się nie spodziewamy, np. do pieczywa oraz wyrobów cukierniczych takich jak ciasta i ciastka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podaj tak burratę, a goście będą bili brawo. Wygląda jak z włoskiej restauracji
Czy warto sięgać po sól himalajską?
Jeśli już jednak nie jesteśmy w stanie zupełnie zrezygnować z używania soli w kuchni, to spróbujmy przynajmniej sięgać po taką, która jest rzekomo najzdrowsza. Łatwo ją znajdziemy na półce. Jest różowa i z napisem "himalajska". To ona właśnie jest uważana przez niektórych ekspertów jako najbogatsza w minerały. I do tego najczystsza.
Jej złoża znajdują się w Pakistanie. Pokłady tej soli tworzyły się miliony lat temu, gdy Ziemia była jeszcze pozbawiona zanieczyszczeń środowiska. Przez te lata pod wpływem słońca wyparowywały dawne morza i w ich miejscu tworzyły się pokłady soli.
Nie wszyscy jednak uważają tę sól za rzeczywiście najlepszą i najzdrowszą. Według m.in. Fundacji Badamy Suplementy, której badania są finansowane z Narodowego Instytutu Wolności, sól himalajska niewiele się różni od zwykłej soli kuchennej – poza tym, że ma nieco więcej minerałów, bardziej wyrazisty smak oraz kolor.
Zawartość poczciwego chlorku sodu sięga w niej ok. 97 proc., co czyni ją niemal identyczną z klasyczną solą kuchenną. Ta druga jest często wzbogacana jodem, co jest szczególnie ważne dla tych konsumentów, którzy cierpią na jego niedobór.
Sól z Himalajów jest na pewno mniej przetworzona, bardziej naturalna. Nie posiada jednak w swoim składzie aż tak dużej przewagi minerałów nad zwykłą solą kuchenną. Z pewnością jednak ładniej się prezentuje w solniczce. Różowy kolor robi swoje. Między bajki można też włożyć historię o tym, że jest ona "wydobywana spod lodu przez buddyjskich mnichów" – jak niektórzy ją reklamują. A i do samych Himalajów ma daleko, gdyż wydobywana jest kilkaset kilometrów dalej.
Czy jest na rynku "zdrowsza" lub "mniej zdrowsza" sól?
Każda składa się z dwóch głównych składników: jodu i sodu. Tylko że pierwszy ma właściwości prozdrowotne. Jeśli już stoimy przed takim wyborem, to warto sięgać po sól wzbogaconą o jod lub o obniżonej zawartości sodu. Kolor soli nie ma znaczenia. Tak jak i zapewnienia producenta, że to "ich" produkt działa cuda.
Na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej możemy się dowiedzieć, że sól nie może być traktowana jako źródło składników mineralnych. W zbilansowanej diecie źródeł magnezu, wapnia czy żelaza należy szukać w innych produktach, niekoniecznie zaś w soli.
Czym zastąpić sól?
Zamiast zatem próbować znaleźć zdrową sól, rozsądnie jest ograniczyć jej spożywanie. Warto także spróbować jej zamienników – różnego rodzaju przypraw i ziół: bazylia, oregano, majeranek, estragon, szałwia, kolendra, cząber, pieprz czarny, gorczyca, lubczyk doskonale ją zastępują. Warto jednak pamiętać, że gotowe mieszanki ziołowe mogą też mieć w swoim składzie sól.
Na koniec – ciekawostka. Sól jest na tyle powszechnie stosowana na całym świecie, że już od dawna przestała być towarem luksusowym. Dziś kilogram kosztuje kilka złotych. Ale są wyjątki. Najdroższa na rynku jest sól bambusowa. Nazwa jest nieco myląca. Jest to sól morska, która jest prażona w bambusowych tyczkach. Kilogramowe opakowanie kosztuje nawet 850 zł. Ma niezwykle intensywny smak, dlatego też słono kosztuje.