"Śledzie proboszcza" na święta. Gotowe po nocy w lodówce
Wśród wigilijnych potraw są takie, które przygotowuje się niemal odruchowo, bo wiadomo, że bez nich stół będzie "niepełny". Do tej grupy należą śledzie – proste, a jednocześnie niezwykle wdzięczne, bo z kilku dodatków można stworzyć zupełnie nową wersję klasyka. "Śledzie proboszcza" to propozycja dla tych, którzy lubią wyraziste smaki.
Połączenie delikatnych płatów a’la matias z marynowanymi grzybami, czerwoną cebulą i octowo-olejową zalewą daje przystawkę, która jest jednocześnie słona, lekko kwaskowa i aromatyczna. Co istotne, to danie wręcz wymaga czasu – najlepiej wychodzi, gdy przygotuje się je z wyprzedzeniem, a składniki zdążą się przegryźć.
Podstawą są 4–5 płatów śledziowych. Należy je krótko przepłukać i na kilkanaście minut wymoczyć w zimnej wodzie, a następnie dokładnie osuszyć. Płaty kroi się na mniejsze kawałki, tak aby później wygodnie nabierało się je widelcem. Charakter "śledzi proboszcza" budują jednak dodatki: słoiczek grzybów marynowanych, najlepiej maślaków lub podgrzybków, wnosi leśną nutę i przyjemną sprężystość. Grzyby trzeba odsączyć z zalewy, a większe sztuki pokroić na mniejsze części, by równomiernie rozkładały się w porcji.
Prosty przepis na myśliwski bigos. Idealny na Święta
Czerwona cebula, pokrojona w cienkie piórka lub drobną kostkę, daje świeżą ostrość. Jeśli ma być delikatniej, można ją na chwilę sparzyć lub skropić octem i odstawić, żeby zmiękła. Osobno przygotowuje się prostą zalewę: 4 łyżki oleju łączy się z 4–5 łyżkami octu, a całość dopełnia posiekana natka pietruszki. Sos sprawia, że śledź, cebula i grzyby tworzą spójną całość.
Najlepiej układać składniki warstwami w słoiku lub szklanej misce: najpierw śledzie, potem cebula, następnie grzyby, a każdą warstwę skropić odrobiną zalewy. Na końcu wylewa się resztę sosu i przykrywa naczynie. Kilka godzin w lodówce to minimum, ale prawdziwy efekt pojawia się dopiero następnego dnia – wtedy smaki przechodzą między sobą i tworzą pełne danie.
Na święta to rozwiązanie idealne: przygotowane wcześniej śledzie proboszcza czekają w lodówce, a na stół trafiają w ostatniej chwili. Wystarczy podać je w szkle i posypać odrobiną świeżej natki. Prosto, tradycyjnie, a jednak z charakterem.