Święta, święta i… co dalej? Czyli niekończąca się opowieść o przechodzeniu na dietę i związane z nią mity
Święta to czas radości, rodzinnych spotkań i… kulinarnej rozkoszy. Nie oszukujmy się – kto z nas odmówiłby sobie dokładki pierogów, kilku kawałków makowca i solidnej porcji sałatki jarzynowej? Ale gdy świąteczna magia znika, a choinka zaczyna gubić igły, pojawia się coroczny dylemat: "Czy nie czas przejść na dietę?". Obalamy mity i podpowiadamy, jak po świętach zadbać o zdrową dietę bez rezygnacji z jej niesprawiedliwie demonizowanych, a niezwykle ważnych składników.
Jak co roku, na pierwszy ogień obwiniania i zamiarów wykluczenia idzie tłuszcz – uznawany niesłusznie za głównego winowajcę nadmiarowych kilogramów. Zatrzymajmy się jednak na chwilę. Czy naprawdę tłuszcz jest taki straszny? Sprawdźmy.
Mit 1: tłuszcz tuczy i trzeba go unikać
"Nie jem tłuszczu, bo chcę schudnąć" – brzmi znajomo? Pewnie, ale jest też kompletną bzdurą.
Tłuszcze to jeden z trzech makroskładników (obok białek i węglowodanów), który jest niezbędny do życia i pełni w organizmie wiele istotnych funkcji, m.in. są nośnikami witamin, a także chronią ważne narządy. Problemem nie jest tłuszcz sam w sobie, ale jego jakość i nadmiar kalorii. Kluczem do sukcesu jest więc umiar i wybór tłuszczów roślinnych, takich jak olej rzepakowy.
Mit 2: wszystkie tłuszcze są takie same
To tak, jakby powiedzieć, że wszystkie desery smakują identycznie – każdy wie, że piernik i sernik to zupełnie inna bajka! O serniku z rodzynkami nie wspominając…
Podobnie jest z tłuszczami. Tłuszcze zwierzęce (np. smalec, masło) zawierają więcej nasyconych kwasów tłuszczowych, które w nadmiarze mogą szkodzić zdrowiu. Z kolei tłuszcze roślinne, takie jak olej rzepakowy, są bogate w zdrowe kwasy omega-3, witaminy E – naturalny antyoksydant – i witaminę K – znaną głównie z udziału w procesie krzepnięcia krwi i transportu wapnia z krwi do kości.
Dlaczego akurat olej rzepakowy? Bo to polskie złoto! Olej Polski, wytwarzany w 100 proc. z rodzimych upraw, nie tylko wspiera gospodarkę, ale też jest szalenie uniwersalny. Dzięki neutralności smakowej jest doskonały zarówno na zimno, np. do sałatek, jak i do zup, sosów czy nawet deserów.
Mit 3: po smażeniu na tłuszczu zawsze przybiera się na wadze
Należy wiedzieć, że to nie tłuszcz, a wybór nieodpowiedniego jego rodzaju do smażenia jest problemem. Nie każdy bowiem dobrze znosi wysoką temperaturę, w związku z tym w trakcie smażenia może dojść do rozpadu tłuszczu. Powstają wówczas toksyczne dla zdrowia związki. Nie sposób przeoczyć to zjawisko, gdyż towarzyszy mu dymienie i charakterystyczny zapach. Warto więc temu zapobiegać i stawiać na oleje, które bezpiecznie można wykorzystać do obróbki termicznej.
W tym celu wystarczy sięgnąć po Olej Polski, który ma wysoką temperaturę dymienia (powyżej 242 st. C), by smażenie (ale także gotowanie i pieczenie!) było nie tylko bezpieczne, ale i smaczne.
Jeżeli zaś chodzi o "techniczne" kwestie smażenia na tłuszczu: jeśli zależy ci na maksymalnym ograniczeniu go w diecie, warto sięgnąć po patelnię z nieprzywierającą powłoką. Dzięki temu możesz użyć minimalnej ilości oleju, co sprawi, że przygotowywane potrawy będą mniej kaloryczne i zdrowsze. Niezależnie od wyboru oleju pamiętaj, by przed smażeniem dobrze go rozgrzać – to pomoże ograniczyć wchłanianie tłuszczu przez jedzenie. Po usmażeniu warto również odsączyć nadmiar oleju za pomocą papierowego ręcznika. Można znaleźć informacje, że olej rzepakowy łatwiej się odsącza od smażonych produktów, dzięki czemu są o 5-10 proc. mniej kaloryczne. Zatem znowu – Olej Polski sprawdzi się wyśmienicie.
Poświąteczna dieta bez wyrzutów sumienia
Zamiast skazywać się na restrykcje, podejdź do noworocznych postanowień z dystansem. I głową! Nie chodzi o to, by rezygnować z tłuszczu, lecz wybierać go świadomie. Zamiast masła – olej rzepakowy, zamiast diety cud – zbilansowane posiłki.
Pamiętaj: tłuszcz to nie wróg, to sprzymierzeniec, pod warunkiem że wybierasz mądrze. A więc… do dzieła!