Afera o jajka we Wrocławiu. Restauracja odpowiada na krytykę
Świeżo otwartym lokalom wybacza się potknięcia. W przypadku takich błędów trudno jednak szukać zrozumienia. Nowy lokal we Wrocławiu mierzy się z falą krytyki. Wszystko przez jajka. Poprosiliśmy właścicielki restauracji o komentarz.
"Wrocławskie Podróże Kulinarne" to jedno z najbardziej opiniotwórczych kont poświęconych dolnośląskiej gastronomii. Tym razem Piotr Gładczak, autor bloga, wziął na warsztat nowo otwartą restaurację przy ulicy Szewskiej. W bliskim sąsiedztwie znajdują się już dwa inne lokale, konkurencja jest wyjątkowo duża. Jednak restauracji Between Bistro & Cocktail Bar udało się już na samym początku wzbudzić zainteresowanie. Niestety nie w taki sposób, o jakim marzyłby każdy właściciel.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko wirek i ocet. To trik na przepyszne jajko na śniadanie
Awantura o jajka
Zaczęło się już od zamówienia kawy. Na prośbę o aeropress, kelnerka odpowiedziała, że "nie może teraz zrobić aeropressu", a "drip to to samo". Bloger zwrócił także uwagę na ceny, określając espresso za 14 zł i drip za 20 zł jako "mocne".
Postanowił też przetestować ofertę śniadaniową. Z menu wybrał zestaw śniadaniowy za 50 zł. Śniadanie w cenie dobrego obiadu może spowodować mimowolne uniesienie brwi, nic więc dziwnego, że oczekuje się tutaj perfekcji. Niestety, było do niej zdecydowanie daleko.
"Dwa jajka na miękko, choć tak już wpadające na twardo. Ale nie o ich konsystencję chodzi, a… temperaturę. One nie były chłodne, one nie były ledwo co wyjęte z wody. One były tak zimne, jakby trzy dni stały w lodówce" - pisze autor bloga "Wrocławskie Podróże Kulinarne.
Na dodatek wspomniany talerz był wybrakowany, zabrakło dwóch składników, które widniały w menu. Tańszą pozycją był omlet, który w rzeczywistości okazał się być... jajecznicą. Na szczęście daleko jej było do słynnej jajecznicy z Zakopanego, bo we wrocławskim lokalu kosztowała ona 27 zł, a w tatrzańskim kurorcie aż 67. Na zgłoszenie pomyłki obsłudze, gość usłyszał, że "u nas tak wygląda omlet". Ostatecznie za śniadanie dla dwóch osób z dwoma kawami zapłacił 117 zł.
"Mogą się zdarzać wpadki"
Pomyłki mogą się zdarzyć, w szczególności wtedy, gdy załoga dopiero zaczyna się docierać. Problem pojawia się wtedy, gdy restauracja nie najlepiej reaguje na uwagi gości.
"I najlepsze, co przyznam, że doprowadza mnie zawsze do rozsadzenia głowy. Po zgłoszeniu tych uwag, pani przyjęła je - nawet poprosiliśmy, aby dotknęła sobie tych jajek i powiedziała, czy ich temperatura jest właściwa - usłyszeliśmy: 'jesteśmy otwarci dopiero trzy dni i trochę mogą się zdarzać wpadki'. Że co?!?!?!???" - czytamy we wpisie blogera.
Bloger na koniec dostał w ramach rekompensaty dwie zdrapki. Na jednej z nich wylosował 7-procentową zniżkę na jajka, ale przy kolejnym zamówieniu.
Restauracja odpowiada na zarzuty
W sieci pojawiła się lawina krytycznych komentarzy, post wrocławskiego blogera szybko zdobył dużą popularność.
Skontaktowaliśmy się z restauracją Between Bistro & Cocktail Bar z prośbą o komentarz. Dowiedzieliśmy się, że menu będzie ulepszane, ale każde danie, które znalazło się do tej pory w karcie, było dokładnie testowane, spróbowane i zatwierdzone.
- Obecnie wprowadzamy system dodatkowej kontroli dań przed wydaniem, żeby mieć pewność, że wszystko zgadza się z zamówieniem. Ale to, co dzieje się w sieci zaczyna przypominać falę hejtu. Serio – aż trudno w to uwierzyć - mówi nam Sharon Shnaider z Between Bistro & Cocktail Bar.
Odniosły się także bezpośrednio do krytyki ze strony autora "Wrocławskich Podróży Kulinarnych".
- Zastanawiamy się: ile restauracji otworzył ten pan? Czy wie, ile wysiłku i pracy kosztuje stworzenie miejsca, które dopiero zaczyna działać? Każdy, kto zna realia gastronomii, wie, że pierwsze dni są absolutnie kluczowe. Tak – przyznajemy, był błąd. Kuchnia nie zauważyła szczegółu zamówienia, kelner się zestresował i przekazał nieprawidłową informację. Czy to w porządku? Nie. Czy zasługujemy przez to na taki hejt? Też nie. Zwłaszcza że blogerowi – uwaga – ZAPROPONOWALIŚMY wymianę dania. Teraz robimy wszystko, żeby poprawić to, co trzeba – pracujemy nad obsługą, nad prezentacją dań, nad cenami. I naprawdę wierzymy, że ludzie potrafią myśleć samodzielnie. Wybory kulinarne nie powinny zależeć od tego, kto akurat chce nabić sobie zasięgi na czyimś potknięciu - zaznacza Sharon Shnaider.
Restauracja Between Bistro & Cocktail Bar nawiązała także do problemów z jajecznicą i omletem.
Zaproponowaliśmy wymianę całego posiłku, ale spotkaliśmy się z odmową, po czym cały tzw. omlet (jajecznica) został zjedzony. Oprócz zdrapek zaproponowaliśmy również deser jako rekompensatę od lokalu. O tym również nie wspomniano w oświadczeniu blogera. Pozytywne komentarze w naszą stronę na Instagramie i Facebooku zostały skutecznie i szybko usunięte przez blogera. Tylko komu i kiedy zdążyliśmy zajść za skórę w ciągu zaledwie pięciu dni od otwarcia? - zastanawiają się właściciele wrocławskiej restauracji.