Cena śniadania u Kuby Wojewódzkiego zwala z nóg. Mało kogo na nie stać
Mówi się, że za jakość się płaci. Tego stwierdzenia nie można podać w wątpliwość. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo, czy płacimy za jakość, czy za... nazwisko. To refleksja spowodowana cenami za śniadanie u Wojewódzkiego. Ile kosztuje poranny posiłek w "Niewinnych Czarodziejach"?
17.03.2023 12:40
Kuba Wojewódzki to jedna z najlepiej rozpoznawalnych twarzy polskiego show-biznesu. Urodzony w Koszalinie dziennikarz może pochwalić się naprawdę ciekawą biografią, która do tej pory co jakiś czas ewoluuje. Gwiazda TVN-u króluje zarówno w telewizji, jak i radiu, ale jego działalność nie kończy się na mediach. Wojewódzki już od kilku lat miesza też w polskim biznesie restauracyjnym.
Co ma wspólnego Wajda z gastronomią?
"Niewinni Czarodzieje" to projekt restauracyjny, w którym od 2019 roku czynny udział bierze Kuba Wojewódzki. Inspiracją do tej ciekawej nazwy był film Andrzeja Wajdy z 1960 roku. Skojarzenie było proste i wytłumaczone dokładnie na facebookowym profilu Elektrowni Powiśle, gdzie stworzony został lokal:
Chociaż według informacji z 2021 roku Kuba Wojewódzki wycofał się już z projektu Niewinnych Czarodziejów 2.0 (i wyruszył tym razem na podbój Gdyni z lokalem Niewinni Czarodzieje 3.0), to warszawska restauracja dalej kojarzona jest głównie z gwiazdorem TVN-u. Uszczypliwi twierdzą, że to wystarczające usprawiedliwienie dla wysokich cen obowiązujących w lokalu.
Śniadanie u Wojewódzkiego nie dla każdego
Papierologia i formalne uczestnictwo Kuby Wojewódzkiego w prowadzeniu "Niewinnych Czarodziei 2.0" niespecjalnie interesuje warszawskie masy, dla których knajpa na ulicy Złotej już zawsze będzie kojarzyła się właśnie z dziennikarzem. Być może to dlatego ceny za śniadanie w tej restauracji są takie wysokie. Bo mogą.
Przyjrzeliśmy się menu śniadaniowemu Niewinnych Czarodziejów. Śniadania występują tam w dwóch kategoriach: włoskiej i angielskiej.
Za "angielskie śniadanie" składające się z kiełbasek wieprzowych, fasolki, jajka, pieczarek, pomidora i tosta, trzeba tam zapłacić 60 złotych. Taka sama cena obowiązuje przy "śniadaniu włoskim", czyli nizzy (sałatce), buratta, oliwkach, serrano (szynce) i spianata calabra (salami).
Brzmi to wszystko pysznie, chociaż cena delikatnie wgniata w fotel. Cała zagwozdka polega na tym, że nie do końca wiadomo, czy dyktowana jest ona faktyczną jakością jedzenia, czy skojarzeniem restauracji z Kubą Wojewódzkim.
Zobacz też nasz przepis na szybki obiad z łososiem w roli głównej. Prosto z naszego kanału na YouTube.