NewsyCzy sklepy mięsne nas oszukują? Popularny youtuber przeprowadził wnikliwe śledztwo

Czy sklepy mięsne nas oszukują? Popularny youtuber przeprowadził wnikliwe śledztwo

Po dłuższym zastanowieniu wybierasz w końcu najlepszą szynkę, płacisz za nią niemałe pieniądze, aż w końcu — będąc już w domu — rozpakowujesz, w celu zrobienia sobie kanapki. I nagle coś do ciebie dociera. Czy gramatura, za którą zapłaciłeś, na pewno odpowiada tej, którą dostałeś? Pewien youtuber miał wątpliwości i postanowił sprawdzić, czy sklepy mięsne nie lecą z nami w kulki...

Youtuber sprawdził, czy sklepy mięsne nas oszukują - Pyszności; foto: YouTube
Youtuber sprawdził, czy sklepy mięsne nas oszukują - Pyszności; foto: YouTube

15.06.2023 | aktual.: 15.06.2023 14:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dymitr to youtuber, który jakiś czas temu stworzył głośny materiał na temat tego, jak jesteśmy oszukiwani podczas kupowania truskawek. Wyniki jego śledztwa były wstrząsające. W najgorszym przypadku, zamiast zakupionego kilograma dostał... nieco ponad 700 gramów. Zakrywanie przed konsumentami wagi przyniosło zamierzony skutek. Większość klientów była oszukana i nigdy się o tym nie dowiedziała.

Twórca filmów na YouTube postanowił kontynuować swoje dochodzenie, tym razem sprawdzając, czy sklepy mięsne wykazują się większą uczciwością, niż sprzedawcy truskawek. Wybrał się na miasto, a następnie dokonał na swoim kanale "Sprawdzam Jak" rzetelnego podsumowania. Czy i tym razem nie będzie miał dla nas dobrych wieści?

Czy sklepy mięsne oszukują?

W pierwszych z odwiedzonych przez Dymitra sklepów mięsnych mężczyzna poprosił o 250 gramów polędwicy sopockiej. Co prawda pani za ladą nie posiadała akurat tego produktu, ale i tak zrobiła na youtuberze spore wrażenie, bo skrojony i zważony przez nią schab miał równo — co do grama — ćwierć kilograma. Wprawa? Dymitr wkrótce to sprawdzi.

Sklepy mięsne pod lupą youtubera - Pyszności; foto: YouTube
Sklepy mięsne pod lupą youtubera - Pyszności; foto: YouTube

W drugim sklepie również zabrakło polędwicy sopockiej. Otrzymał zamiast niej 254 gramy szynki. Tyle samo dostał w kolejnym punkcie, w którym w końcu udało mu się kupić upragnioną sopocką. Czwarty sklep - 262 gramy. Piąty - 248 g. Tyle z tego, co było "na papierze". A jak wyglądała rzeczywista waga zakupionego mięsa?

Po udanych łowach Dymitr powrócił do domu, gdzie najpierw dokładnie skalibrował swoją wagę, a następnie zważył szynki i polędwice ze sklepów mięsnych. Tak zwana tolerancja błędu użytej wagi wynosiła do 5 g. A jak wyglądała rzeczywistość? Następująco:

  • 250 g kupionej szynki ważyło 242 gramy. W porządku.
  • 254 g kolejnego kupionego produktu ważyło 248 gramów. Dalej jest nieźle!
  • 254 g polędwicy sopockiej ważyło dokładnie tyle samo na wadze Dymitra. Brawo!
  • 262 g drugiej polędwicy sopockiej ważyło 258 gramy. Czyżby wszystko było okej?
  • 248 g ostatniego zakupionego produktu ważyło 244 gramy.

Podsumowując: sklepy mięsne, w przeciwieństwie do sprzedawców truskawek, mogą uchodzić za wzór uczciwości. Co prawda gramatury różniły się kilkoma gramami, ale jest to raczej kwestia kalibracji wagi, a nie świadomego oszustwa. Czyżbyśmy musieli przestawić się z owoców na mięso? A może... zabierać do warzywniaków własną wagę?