Katarzyna Bosacka wzięła do ręki mrożone warzywa. Nie zostawiła suchej nitki na producencie
Najsłynniejsza polska specjalistka od świadomych i rozsądnych zakupów i pogromczyni oszustw producentów żywności znowu wkroczyła do akcji. Tym razem Katarzyna Bosacka naprawdę się wkurzyła. Poszło o... mrożony groszek z marchewką. Okej, co w tym produkcie mogło być nie w porządku? Zdjęcie mówi samo za siebie.
08.05.2023 15:01
Katarzyna Bosacka już od lat udziela porad na temat tego, jak gotować, żeby było nie tylko zdrowo, ale i tanio. Tytuł jej książki — "Obiad za mniej niż 5 zł za osobę" — to właściwie streszczenie jej działalności zawodowej. Ale Bosackiej nie chodzi tylko o to, żeby na zakupach nie popaść w bankructwo. Dziennikarka jest też zwolenniczką uważności podczas wizyt w supermarkecie, czytania etykiet, składów i porównywania gramatur. Jeśli bowiem jest coś, czego Bosacka nie znosi najbardziej na świecie, to jest to chciwość i cwaniactwo producentów.
Dziennikarka stała się już autorytetem w tej dziedzinie, ponieważ ludzie z całej Polski, którzy poczuli się na zakupach oszukani, piszą właśnie do niej. Ostatnio jedna z jej fanek przytoczyła swoją nieprzyjemną sytuację związaną z mrożonym groszkiem z marchewką. Tego nie trzeba było Bosackiej powtarzać: opublikowała zdjęcie nadesłane przez czytelniczkę i nie zostawiła suchej nitki na producencie.
Mrożony groszek z marchewką. Czy na pewno tak się to powinno nazywać?
Mrożenie popularnej mieszanki nie jest niczym nowym. To zabieg jak najbardziej praktyczny. Z mrożonego groszku i marchewki nie uciekają żadne wartości odżywcze i poleca się je stosować bardziej, niż konserwową wersję. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy podczas zakupów zaczynamy sugerować się zdjęciem na opakowaniu.
- napisała pod udostępnionym zdjęciem Katarzyna Bosacka. Później dodała jeszcze, że już przeczytanie etykiety mogło odkłamać zdjęcie z opakowania, ponieważ była tam zawarta informacja, że w paczuszce jest 50 proc. groszki i 50 proc. marchewki. Cóż, nie żeby komukolwiek chciałoby się teraz oddzielać od siebie te warzywa, ale nawet taki stosunek ich ilości zdaje się nam źle oceniony. Takie mamy wrażenie, przynajmniej sugerując się zdjęciem czytelniczki Bosackiej. Ale jak to mówią: kto mieczem wojuje, od miecza ginie, prawda?
Szukasz pomysłu na obiad? Wypróbuj nasze kotlety z ciecierzycą: