Pracownica sklepu skarży się na klientki. "Dotykają palcami, wąchają i odkładają"
Praca w sklepie nie jest łatwa z wielu powodów, ale — wnioskując po niektórych historiach — kwestia obciążenia fizycznego jest tu drugorzędna. Pracownicy często nie wytrzymują psychicznie i rezygnują. A dlaczego? Sporo wspólnego mają z tym... klientki. To wyznanie z internetowego forum wiele wyjaśnia.
11.07.2023 | aktual.: 11.07.2023 16:02
Nie mają do nich za grosz szacunku albo traktują jak popychadła i worki treningowe. Wyładowywanie własnych frustracji, złości i niepowodzeń na pracownikach sklepów to podobno przykra codzienność tej branży. Presja i ogromne wymagania to stały, chociaż niczym niesprowokowany element ich życia. I to wcale nie pracodawcy zgotowali im ten los, lecz... klienci.
A jednak w pracy nie można dać się ponieść emocjom. Pracownicy sklepów zachowują uśmiech na twarzy nawet w najbardziej absurdalnych i poniżających sytuacjach. Dopiero później, w zaciszu własnych czterech ścian, mogą dać upust swojemu rozgoryczeniu. To dlatego na różnego rodzaju forach internetowych i mediach społecznościowych nie brakuje historii z życia wziętych, w które wręcz ciężko uwierzyć. Jedno jest pewne: to, jak czasami zachowują się klienci i klientki, przechodzi ludzkie pojęcie. Tylko czy to, co "ludzkie", na pewno ich dotyczy?
Klientki się nie patyczkują
W opisach absurdalnych sytuacji z życia pracowników sklepów istnieje pewny schemat. Niektóre zachowania klientów powtarzają się bowiem bardzo często: nieodkładanie produktów w to samo miejsce i rzucanie ich gdzie popadnie; wyścigi do nowo otwartej kasy; płatności wysokimi nominałami za gumę do żucia, czy — typowe dla gastronomii — wzywanie kierownika. A jakich jeszcze czynów dopuszczają się klientki? Naszą uwagę przykuł pewien szczególny wpis.
Przez chwilę nie wierzymy własnym oczom, ale to się zaraz zmienia. Już chwilę później, na tym samym portalu, odnajdujemy podobną sytuację, która ostatecznie udowadnia nam, że takie zachowania to nie wyjątki, lecz utarte schematy i smutna codzienność.
Nasze pytanie brzmi: czy ktokolwiek byłby w stanie wytrzymać takie zjawiska w spokoju ducha i z uśmiechem na ustach? Jeśli tak właśnie robią pracownicy sklepów, to może powinni pomyśleć o pracy na scenie teatralnej, a może nawet jako... infiltrator policyjny? Te umiejętności na pewno by się tam przydały!