Znalazł robaki w popularnej czekoladzie. Mało kto tak dokładnie sprawdza ich skład
Robaki w czekoladzie znalazł jeden z użytkowników TikToka. Odkryciem pochwalił się, publikując wideo w social mediach, "demaskujące" całą prawdę o robactwie w żywności. Temat ten rozgrzał opinię publiczną do czerwoności i nie przestaje schodzić z afisza. Jak się okazuje jednak, bardzo łatwo zagalopować się i rozpowszechniać niesprawdzone informacje.
02.05.2023 | aktual.: 02.05.2023 17:38
Od miesięcy trwa dyskusja na temat "przymusu" jedzenia robaków. Temat rozgrzał internautów po tym, jak na unijny rynek spożywczy dopuszczono w tym roku proszek ze świerszcza. Nierozumienie faktów i nieznajomość obecnej sytuacji na rynku branży spożywczej skutkuje tworzeniem i rozpowszechnianiem fałszywych lub zakrzywiających rzeczywistość materiałów. Przez to temat jedzenia robaków urósł do rangi teorii spiskowej, mówiącej, że nowe regulacje są realizacją Nowego Porządku Świata, w ramach którego najbogatsi nakażą biednym jeść owady, np. zamiast mięsa czy nabiału.
Zobacz także
Znalazł robaki w czekoladzie. Zaskakujące, że był zaskoczony
Prawdziwej rewolucji chciał dokonać jeden z użytkowników TikToka - Michał M. Pod koniec kwietnia b.r. udostępnił na swoich kanałach w mediach społecznościowych wideo, w którym "demaskuje" prawdę na temat robactwa w jedzeniu. Uzbrojony w aplikację, zainstalowaną na telefonie, sprawdzał kody kresowe produktów w jednym ze sklepów w Niemczech. Te, w składzie których znajdują się robaki (lub składniki takiego pochodzenia), są oznaczane w aplikacji czerwonym wykrzyknikiem.
Co takiego znalazł? Robaki w czekoladzie i cukierkach, a dokładniej szelak oraz koszenilę w drażach. O ile mąka ze świerszcza wciąż jest nowością, tak nie jest nią, że w branży spożywczej w Polsce stosuje się półprodukty wytwarzane z owadów. Zarówno szelak, jak i koszenila towarzyszą nam tak naprawdę od dawna. To żadne odkrycie. Niestety, dla wielu nadal to temat, rozdmuchiwany do rangi skandalu.
Jakie robaki znajdziemy w jedzeniu?
Robaki w czekoladzie, o których rozprawiał autor nagrania, występują pod nazwą schellack (szelak), choć szerzej znane są jako substancja glazurująca E904. To odmiana żywicy naturalnej, pozyskiwanej z wydzieliny owadów zwanych czerwcami (od czerwonego koloru).
W drażach zaś znalazła się koszenila, czyli czerwony barwnik oznaczony jako E120. To substancja naturalnego pochodzenia, która faktycznie pozyskiwana jest z owadów (czerwców kaktusowych). Wbrew opinii wielu, stosuje się ją nie od wczoraj, a od... starożytności. Używano jej do farbowania tkanin, ozdabiania przedmiotów i malowania obrazów. Teraz zaś koszenilę stosuje się w produkcji żywności, kosmetyków, niektórych farmaceutyków, kolorowych tkanin i rzemiosła artystycznego.
Widoczny w składzie produktu dodatek, oznaczony jako E121, również pozyskiwany jest z robaków. To konserwant dodawany do czerwonych produktów (np. jogurtów) o smaku truskawkowym, malinowym czy poziomkowym. Tę odmianę koszenili wytwarza się z czerwców kaktusowych.
Sprawdź koniecznie nasz przepis na szwedzkie klopsiki w sosie. Smakują lepiej niż w Ikea: