Krem sułtański, kotlety z mortadeli i zupa nic. Wachowicz zdradza przepisy

Nie wszyscy znają kuchnię PRL-u, ale ci, którzy żyli w tamtych czasach, na pewno pamiętają niektóre ze sztandarowych potraw. Ewa Wachowicz wielokrotnie wraca do smaków dzieciństwa i młodości, które przypadały właśnie na ten okres. Lato to dla niej czas szczególny – pełen zapachów z ogrodu, prostych deserów i domowych dań. Podzieliła się z nami kilkoma wspomnieniami - nie mogło też oczywiście zabraknąć przepisów!

Ewa Wachowicz wspomina wakacyjne smaki PRL-uEwa Wachowicz wspomina wakacyjne smaki PRL-u
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Ewa Wachowicz często podkreśla, że w czasach PRL nic nie mogło się zmarnować – wykorzystywało się wszystko, co było dostępne, maksymalnie i z pomysłem. To właśnie z tej konieczności rodziły się potrawy o niepowtarzalnym smaku, do których warto dziś wrócić choćby z sentymentu, ale też z uznania dla ich prostoty i pomysłowości. Warzywa z własnego ogródka, domowe przetwory przygotowywane wspólnie z rodziną, zapach świeżo pieczonego chleba – to wszystko tworzyło codzienność pełną autentycznego smaku. Latem kuchnia była szczególnie bliska naturze – gotowało się to, co akurat dojrzewało w sadzie i na polu. Warto wykorzystać to obecnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Domowy kompot z 3 owocowych klasyków. Smak jak u babci

Desery i inne słodkości, które najlepiej smakują latem

W wywiadach Ewa Wachowicz przywołuje konkretne desery, które kojarzą się jej z czasami PRL, m.in. klasyczny krem sułtański. Do dzisiaj odtwarza go w swojej kuchni. To mieszanka bitej śmietany, kakao, rodzynek i pokruszonych bez – prosty, ale elegancki smak PRL-owskich stołówek i cukierni. Kiedyś był to prawdziwy rarytas. Obecnie nie każdy o nim pamięta, a szkoda. Jeśli masz ochotę na taką kulinarna podróż, to poniżej przepis Wachowicz.

Składniki:

  • 500 ml śmietanki 30-36 proc.,
  • 4 łyżki cukru pudru,
  • garść rodzynek,
  • alkohol do namoczenia rodzynek, np. rum,
  • 3 łyżki kakao,
  • bezy,
  • listki mięty do dekoracji.

Sposób przygotowania:

  1. Namocz rodzynki w rumie.
  2. Schłodź śmietanę w lodówce, a następnie ubij.
  3. Pod koniec posłódź cukrem pudrem.
  4. Nałóż połowę bitej śmietany do pucharków.
  5. Wsyp kakao do reszty i zmiksuj.
  6. Dodaj namoczone i odcedzone rodzynki.
  7. Wymieszaj i nałóż na śmietanę.
  8. Pokrusz bezy na górę.
  9. Udekoruj listkami mięty.

W czasach PRL-u latem często jadało się też lody. Robiono je prosto, z tego, co było pod ręką – najczęściej bez specjalistycznego sprzętu, ale z dużą pomysłowością. Podstawą była śmietana lub mleko (w przypadku Ewy z jej rodziców gospodarstwa), do których dodawano cukier i jakiś smakowy składnik, najczęściej kakao, esencję waniliową albo przetarte sezonowe owoce, takie jak truskawki czy maliny. Masę mieszano dokładnie, czasem z dodatkiem żółtek dla kremowości, i przelewano do metalowych lub szklanych pojemników, a następnie wstawiano do zamrażarki. Kluczowe było mieszanie co jakiś czas, żeby rozbić kryształki lodu i uzyskać gładszą konsystencję – robiono to co godzinę, łyżką lub trzepaczką. Dzieci często jadły takie domowe lody bez czekania na pełne zamrożenie, kiedy były jeszcze półpłynne. Czasem masę zamrażano w małych kubeczkach, wkładając do środka łyżeczkę lub patyczek – tak powstawały najprostsze lody na patyku, które były oznaką luksusu.

Wachowicz wspomina, że w jej domu często je robiono i zachęca do samodzielnego przygotowania lodów - ich smak jest wyjątkowy. Dodaje, że jak wakacje, to koniecznie owoce. Jednym z jej ulubionych smakołyków jest… chleb z truskawkami i śmietaną. Do tego odrobina cukru i gotowe.

Napoje z czasów PRL-u. Lemoniada i kompot na piedestale

Niektórzy do dziś wspominają charakterystyczne lemoniady z czasów PRL. Niektóre można było kupić w sklepach spożywczych, inne robiło się samodzielnie. Domowe napoje gasiły pragnienie w upalne dni i były przygotowywane z tego, co akurat można było kupić albo miało się w domu. Ewa Wachowicz często wraca do tych smaków w swojej kuchni, odtwarzając je w nowoczesnej, ale wciąż bardzo nieskomplikowanej formie. Wystarczy kilka składników: plasterki cytryny i limonki, kilka listków świeżej mięty, opcjonalnie łyżka miodu. Wszystko zalewa się zimną wodą, najlepiej przefiltrowaną lub gazowaną, przelewa do butelki i odstawia na chwilę do schłodzenia. Taki napój jest gotowy na cały dzień – orzeźwiający, naturalny i inspirowany tamtymi czasami, gdy smak i prostota szły ze sobą w parze. Innym popularnym napojem z tamtych czasów był kwas chlebowy. Równie ważnym elementem letniego stołu były wtedy domowe kompoty – gotowane z sezonowych owoców, takich jak: truskawki, rabarbar, jabłka, porzeczki, wiśnie czy agrest. Podawano je na ciepło lub schłodzone, najczęściej w dużych szklankach lub dzbankach, z owocami pływającymi na dnie. Kompot był obowiązkowym dodatkiem do obiadu, symbolem domowego ciepła i gospodarności – dziś wraca jako zdrowsza alternatywa dla sklepowych soków i napojów. Poniżej przepis na domowy kompot Ewy Wachowicz.

Składniki:

  • kilka łodyg rabarbaru,
  • 2 garście truskawek,
  • garść agrestu,
  • cukier lub erytrol,
  • woda,
  • 3 goździki.

Do podania:

  • plastry cytryny,
  • listki mięty.

Sposób przygotowania:

  1. Umyj owoce.
  2. Pozbaw truskawki szypułek.
  3. Obierz rabarbar i odetnij zdrewniałe końcówki.
  4. Pokrój rabarbar na mniejsze kawałki.
  5. Przełóż owoce do garnka, posłódź cukrem lub erytrolem i przypraw goździkami.
  6. Wlej wodę, przykryj i zagotuj.
  7. Wystudź.
  8. Podawaj z plasterkiem cytryny i miętą.
Kompot w wydaniu Ewy Wachowicz - serwowany po schłodzeniu
Kompot w wydaniu Ewy Wachowicz - serwowany po schłodzeniu © Archiwum prywatne

Domowe obiady PRL-u: prosto i smacznie, obowiązkowo z deserem

Proste obiady były codziennością – zupa kalafiorowa z ogrodowych warzyw, zupa z kiszonych ogórków czy klasyczny schabowy smażony na smalcu. Często w panierce lądowała mortadela – podsmażona na złoto, podawana z ziemniakami (najlepsze były te młode, serwowane też w innej formie - ze zsiadłym mlekiem) i ogórkiem kiszonym. Taki obiad był sycący i szybki, a dziś wielu już nie pamięta, że mortadela w chrupiącej panierce była pełnoprawnym daniem.

Po takim obiedzie obowiązkowo deser. W rodzinie Wachowiczów przez długi czas – nawet już po transformacji – serwowało się tzw. "zupkę nic", czyli lekką, słodką potrawę mleczną z piankami z ubitych białek. Czasem podawano ją z owocami, czasem solo – była delikatna, lekka i idealna na letnie popołudnia. Dzieci ja uwielbiały.

Źródło artykułu: Karolina Wachowicz
Wybrane dla Ciebie
Płatki owsiane nie dla każdego. Oto kto powinien z nich zrezygnować
Płatki owsiane nie dla każdego. Oto kto powinien z nich zrezygnować
Gessler sypie do kopytek. Wychodzą puszyste jak chmurka
Gessler sypie do kopytek. Wychodzą puszyste jak chmurka
Wcale nie z łososia, lecz z innej ryby robię farsz do jajek. Każdego skuszą
Wcale nie z łososia, lecz z innej ryby robię farsz do jajek. Każdego skuszą
Mówi się o nich "ubogie kotlety", ale są smaczne. Zrobisz je za grosze
Mówi się o nich "ubogie kotlety", ale są smaczne. Zrobisz je za grosze
Dodaj łyżkę do marynaty. Mięso będzie kruche jak nigdy wcześniej
Dodaj łyżkę do marynaty. Mięso będzie kruche jak nigdy wcześniej
Buraczki zasmażane zawsze robię z tym dodatkiem. Są smaczniejsze i zdrowsze
Buraczki zasmażane zawsze robię z tym dodatkiem. Są smaczniejsze i zdrowsze
Te produkty mogą zastąpić masło. Nadają odpowiednią konsystencję daniom i chrupkość wypiekom
Te produkty mogą zastąpić masło. Nadają odpowiednią konsystencję daniom i chrupkość wypiekom
Wiele osób kupuje taką białą kiełbasę. Nie każdy wie, czy należy ją gotować
Wiele osób kupuje taką białą kiełbasę. Nie każdy wie, czy należy ją gotować
Na Wszystkich Świętych robię dużą miskę. Ta sałatka znika szybciej ze stołu niż jarzynowa
Na Wszystkich Świętych robię dużą miskę. Ta sałatka znika szybciej ze stołu niż jarzynowa
Biorę serek wiejski, jajka i banana. Po chwili mam placki, które rozpływają się w ustach
Biorę serek wiejski, jajka i banana. Po chwili mam placki, które rozpływają się w ustach
Gołąbki bez zawijania przygotowuję z taką kaszą. Nie narobię się, a jest co jeść przez 2 dni
Gołąbki bez zawijania przygotowuję z taką kaszą. Nie narobię się, a jest co jeść przez 2 dni
Mizerię po azjatycku robię przez cały rok. Bardziej chrupiącej nie jadłam nigdy wcześniej
Mizerię po azjatycku robię przez cały rok. Bardziej chrupiącej nie jadłam nigdy wcześniej