NewsyDała dziecku czekoladowe ciastko do szkoły. Nie spodziewała się, że nauczyciel tak ją potraktuje

Dała dziecku czekoladowe ciastko do szkoły. Nie spodziewała się, że nauczyciel tak ją potraktuje

Ciasteczko czekoladowe na cenzurowanym? W australijskich szkołach i przedszkolach obowiązują ściśle przestrzegane zasady, co do tego, jak powinna wyglądać dieta dzieci. Kiedy więc jedna z mam zapakowała słodką przekąskę podopiecznemu na drugie śniadanie, otrzymała wymowny liścik od nauczyciela.

A little girl packing lunch box to backpack in kitchen at home.
A little girl packing lunch box to backpack in kitchen at home.

21.05.2023 11:30

Sytuacja była szeroko komentowana w sieci. Ostrzeżenie w formie krótkiej notatki z wielką niezadowoloną minką trafiło do mediów społecznościowych, wywołując lawinę komentarzy. Według wielu rodziców takie podejście placówek do odżywiania dzieci jest na wyrost. Jedni ubolewają nad tym, że nie mogą częstować podopiecznych słodkościami, inni zaś wskazują, że wytyczne są jasne i powinno się ich przestrzegać.

Ostrzeżenie za ciasteczko czekoladowe

Pewna mama zapakowała 3-letniemu dziecku do przedszkola ciasteczko czekoladowe jako drugie śniadanie. Okazuje się jednak, że taki produkt należy do szkolnej "Red Food Category", czyli listy, obejmującej niezdrową żywność. Widnieją na niej produkty wysokokaloryczne, zawierające tłuszcze nasycone i dodatek cukru lub soli, a także napoje gazowane i smażone w głębokim tłuszczu. Tych wytycznych przestrzegają wszystkie australijskie szkoły.

Zdrowe odżywianie ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia i rozwoju człowieka. Uznaje się, że zasady wpajane w dzieciństwie kształtują późniejsze nawyki żywieniowe. Zdrowa dieta dziecka wpływa na jego rozwój poznawczy, pozytywnie oddziałuje na jego zachowanie, poprawia zdolność koncentracji - czytamy w oficjalnych wytycznych.

Matka 3-latka otrzymała więc od jednego z nauczycieli ostrzeżenie. Na niewielkim świstku papieru napisano: "Twoje dziecko miało ciastko czekoladowe należące do Red Food Category. Prosimy, wybieraj zdrowsze produkty do przedszkola". Notatkę opatrzono wielką, niezadowoloną minką. Sprawę nagłośniła przyjaciółka matki, publikując wymowny post na Facebooku.

Czego nie mogą jeść dzieci w australijskich szkołach?

Post wywołał wyraźne poruszenie, generując blisko 2 tysiące komentarzy i niecałe 600 udostępnień. Autorka wskazała w nim, że ostrzeżenie od nauczyciela trafiło do matki ośmiorga zdrowych dzieci. Dodała też, że kobieta przygotowuje wszystko od podstaw dla swoich podopiecznych, w tym chleb i codziennie serwuje im świeże, zdrowe jedzenie.

„Moje dziecko dostało kiedyś taką kartkę za krakersy graham!” - napisała jedna z komentujących. "Niezły sposób na podważenie autorytetu rodziców w oczach dzieci" - skwitował następny. Kolejna dodała, że opracowała taktykę radzenia sobie ze ścisłymi zasadami żywieniowymi w szkołach - przestrzega ich, a w domu dzieci jedzą, co chcą.

Jak czytamy w oficjalnym dokumencie dotyczącym zasad żywienia w australijskich szkołach, do "Red Food Category" należą też pikantne herbatniki i przekąski, chipsy ziemniaczane, smakowe krakersy, ciasta ryżowe, płatki śniadaniowe z dużą ilością cukru i niską błonnika. Na liście widnieją również batony w czekoladzie, napoje energetyczne i inne gazowane czy dosładzane, a także wszelkiego rodzaju wypieki: babeczki, słodkie i słone bułki oraz wszystkie odmiany wyrobów cukierniczych. 

Wybrane dla Ciebie