Katarzyna Dowbor© East News | VIPHOTO

Katarzyna Dowbor o świątecznych smakach dzieciństwa

Katarzyna Dowbor w mediach działa już od 40 lat. Jej głos można było usłyszeć w Programie III Polskiego Radia. Znają ją fani programu "Pegaz" i doskonale rozpoznają widzowie Polsatu. Jest szczęśliwą mamą i spełnioną babcią. Kocha jazdę konną, a wolne chwile spędza w swoim podwarszawskim domu z ukochanymi zwierzętami. Jak sama wspomina, otaczają ją wspaniali ludzie. To właśnie z nimi, z dala od zgiełku i pędu miasta, spędza Boże Narodzenie. Opowiedziała mi o przygotowaniach do świąt, atmosferze i rodzinnych smakach.

Ewa Malinowska, Wirtualna Polska: Zbliża się Wigilia i Boże Narodzeniem. Z czym się Pani te święta kojarzą?

Katarzyna Dowbor: Uwielbiam te święta. Uważam, że są najbardziej wzniosłe, rodzinne i myślę, że na pewno warto je celebrować, bo są cudowne. Mam bardzo dobre wspomnienia z dzieciństwa. Nie jest to żaden problem dla mnie, chociaż wiem, że ludzie różnie z tym mają. Moi rodzice bardzo się starali w święta. Razem z bratem byliśmy obdarowywani różnymi pomysłowymi prezentami, mimo że się nie przelewało. W latach 60-70. był to inteligencki dom bez pieniędzy. Na Boże Narodzenie było zawsze bardzo fajnie — nie dość, że były bardzo pomysłowe prezenty, to moja mama jako plastyczka miała tysiąc pomysłów. W tamtych trudnych czasach prezenty były pięknie zapakowane. Dzieciakom to się w głowach nie mieści, ale naprawdę trzeba było wykazać dużo inicjatywy i pomysłowości, żeby to jakoś wyglądało. Moja mama potrafiła ten szary papier pomalować w różne figurki, postacie i kolory. Zawsze dom był pięknie przystrojony, a obrus obszyty gałązkami choinki. Sami robiliśmy stroiki. Część bombek mam do dziś, są to moje ulubione dekoracje.

Wreszcie rodzice mieli wolne, mieliśmy czas pobyć razem. Zawsze była ciepła, fajna atmosfera. Dlatego tak lubię Święta i staram się moim dzieciakom to przekazywać. Moja mama nauczyła mnie jednej, niesamowitej rzeczy – zakupy świąteczne robimy przez cały rok. W szafie była półeczka, specjalne miejsce, gdzie odkładało się zakupione rzeczy. Te prezenty były zawsze przemyślane. Najgorsze są prezenty robione w ostatniej chwili, żeby coś było.

Jakie były Pani smaki dzieciństwa? Ulubione dania świąteczne małej Kasi, które od razu w głowie budzą wspomnienia?

Moi rodzice nigdy nie postępowali w myśl zasady: "zastaw się, a postaw się". Nie było sytuacji, że gotujemy milion potraw, nie wolno jeść, a w święta wszyscy pękają i wszystko idzie do kosza. Wigilia była raczej skromna, jak to Wigilia. Pierwszego dnia świąt dojadało się to, co zostało z poprzedniej kolacji, drugiego dnia robiło się jakieś jedno danie. Nie było na szczęście marnowania jedzenia. I tak też się staram robić.

Jest jednak danie, które uwielbiam i zastanawiam się, dlaczego nie robię go w ciągu roku tylko na Wigilię – postna kapusta z grzybami. Zawsze tęsknię za tą potrawą. Przygotowuję ją według przepisu mojego taty, taką prawdziwą, postną, pyszną. Zajadamy się nią przez całe święta. Jest jeszcze jedna rzecz, której nie robimy cały rok, a czekamy do świąt. To kompot z suszu, w którym specjalistką jest moja mama. To jest bardzo zdrowe – suszone owoce, trochę cynamonu, cytryny, goździków. Genialne na trawienie.

Wigilia to ryby, których mało jemy w roku. Póki żył mój tata, był karp, którego ja nie cierpiałam, bo miał strasznie dużo ości. Od kiedy nie ma już z nami mojego taty, robimy łososia. To zresztą jedyna ryba, którą je mój syn. Karp się nie przyjął.

Katarzyna Dowbor
Katarzyna Dowbor© East News | VIPHOTO

Czy przygotowuje Pani kolację samodzielnie, czy korzysta z cateringu?

Catering - w życiu! Jestem przeciwniczką cateringu na święta. Uważam, że to zabiera nam magię tych świąt. Oczywiście jesteśmy zmęczone, bo się narobimy – a bo to jeszcze sałatka jarzynowa, śledziki, pierogi. Jedyne co zamawiam, to właśnie pierogi (u sprawdzonej pani), bo przy tym rzeczywiście jest dużo pracy. Uważam, że resztę powinno zrobić się samemu. To jest pewna magia tych świąt. Nawet osoby, które na co dzień nie gotują, angażują się w przygotowania. Myślę, że warto wziąć dzień wolny i pobawić się w gotowanie. To daje i satysfakcję i radość. Domowe jedzenie to zupełnie coś innego niż catering.

W święta staram się zrobić wszystko sama, łącznie z ciastami. To domowe jedzenie jest inne, takie szlachetniejsze. Zawsze się śmieję, że dokładam trochę serca do dania. Uwielbiam to, że zakładam fartuszek, robię — a to jakieś ciasteczka, a to ciasto, a to piekę, a opadł sernik, a nie opadł. Córka mi pomaga. Kiedyś dużo robiła moja mama, teraz ma 90 lat. Jak może, to bardzo chce pomagać. To, że my we trzy baby siedzimy w tej kuchni, coś tam grzebiemy – uwielbiam to. Moja synowa zaś przynosi smaczne ciasta. To moment, kiedy się integrujemy. Zmęczenie nie jest takie ważne, bo rekompensuje to radość, poczucie, że sama zrobiłam, przygotowałam.

Jak wygląda u Pani wigilijny stół?

Uwielbiam Wigilię — ten moment, kiedy się czeka, aż wszyscy przyjdą. Mam przepiękny serwis z prawdziwej porcelany, który kupiłam przed laty. Wyjmuję go tylko na Wigilię. Jest biały z niebieskimi, delikatnymi kwiatkami. Nakrywam stół tym serwisem, do tego dodaję piękne kryształy i kieliszki, stroiki. To jest zabawa, uwielbiam to. Mieszkam w drewnianym domu pod miastem, mam ogromny ogród, dużo zwierząt, które również dostają prezenty. Jak spadnie śnieg, to osiedle zamienia się w bajkową krainę. Lubię to swoje miejsce na ziemi.

Kapusta z grzybami
Kapusta z grzybami© Adobe Stock | Darius Dzinnik

Jakiej potrawy absolutnie nie może zabraknąć? Czy to jest ta kapusta?

Absolutnie, nie wyobrażam sobie Wigilii bez kapusty. Wszystko inne jest mniej ważne, ale ta kapusta z grzybami to takie najważniejsze danie wigilijne dla mnie. Nie bigos, a postna kapusta z grzybami.

To może Cię zainteresować: