Owoce zamiast do śmieci trafiają do zwierząt. Sadownicy i plantatorzy protestują
Co roku zatrważające ilości jedzenia trafiają do śmietników. Przepisy często utrudniają walkę z niemarnowaniem jedzenia.
Producenci załamują ręce
Nie od dziś wiadomo, że pośrednicy pobierają sporą marżę, gdy skupują owoce i warzywa od producentów. Różnica jest czasem kolosalna. W sklepie czereśnie możesz kupić teraz za ok. 20 zł za kilogram. To dość sporo, prawda? Do kieszeni sadownika trafi jednak zaledwie ok. 4 zł.
Nic więc dziwnego, że w przypadku nadwyżki owoców producenci szukają sposobu na to, żeby znaleźć dogodne dla siebie rozwiązanie.
Cichy protest
Sadownicy mają już dość takiej sytuacji. Postanowili wyrazić swoje niezadowolenie w dość zjawiskowy sposób: sprzedają swoje plony za grosze jako paszę, a jeszcze inni po prostu otrząsają drzewa, aby spadły i zgniły pod nimi.
Hiszpańscy rolnicy poszli o krok dalej. Ceny arbuza są u nich dramatycznie niskie, bo dużą część owoców dystrybutorzy importują z Maroko.
Zresztą, jeśli w Polsce arbuz potrafi kosztować 1,49 zł za kilogram, to warto zastanowić się, ile z tego trafia do kieszeni hodowcy.
Hiszpanie postawili na protest: wysypali całą ciężarówkę arbuzów. I chociaż jest to okropny przykład marnowania żywności, to cel został osiągnięty: ktoś ich dostrzegł i ktoś ich usłyszał.
Miłośniczki arbuza
Jednym z konsumentów pysznych, soczystych arbuzów są... owce. I chociaż wolałabym, żeby producenci byli uczciwie traktowani i nie musieli podejmować tak drastycznych kroków, to wizja oddania owoców dla zwierzaków (zamiast wyrzucenia) wygląda naprawdę dobrze.
Duża pomoc dla małych zwierząt
W 2019 roku sieć Tesco stworzyła projekt "Duża pomoc dla małych zwierząt". W ramach tej kampanii owoce i warzywa, które miały zostać wyrzucone, trafiały do potrzebujących zwierząt w fundacjach, schroniskach czy po prostu trafiały do zoo.
Poza tym z nadwyżek do potrzebujących zwierzaków trafiał również nabiał, mięso i pieczywo.
Do akcji można się zgłosić pod tym linkiem.