Po pysznej kolacji nie odpisywała na SMSy. Kilka dni później dostała wiadomość z paragonem
Randkowanie może być prawdziwym wyzwaniem. Chociaż romantycznych zakończeń nie brakuje, to czasem spotkanie może skończyć się fiaskiem. Od takich adoratorów lepiej trzymać się z daleka.
11.01.2024 16:29
Mówi się, że nie ma bardziej szczerej miłości niż ta do jedzenia. Nic więc dziwnego, że jedną z najpopularniejszych form randkowania jest wyjście do restauracji. Smaczne dania, nie trzeba zmywać naczyń, miła atmosfera - wydawać by się mogło, że w takich warunkach wszystko zagra koncertowo. Jednak nawet najlepszą kolację może zepsuć nieodpowiednie towarzystwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieudana randka w restauracji
Kasia postanowiła poszukać trochę szczęścia w miłości i umówiła się na randkę w restauracji. Poznany przez aplikację Daniel początkowo wydawał się być całkiem niezłym kandydatem. Obydwoje dzielą ze sobą pasję do jedzenia, więc z restauracyjnego menu postanowili zamówić kilka dań, aby dobrze poznać możliwości szefa kuchni.
Siedzieliśmy w tym miejscu przez jakieś 4 godziny, dlatego ja zdążyłam wypić aż dwie kawy, zresztą tak samo jak Daniel - relacjonuje kobieta na łamach portalu popularne.pl
Chociaż wieczór wydawał się być udany, to o romantycznej relacji nie było mowy. Cóż, miło spędzony czas nie musi od razu oznaczać białej sukni i ślubnego kobierca, prawda?
Był tylko jeden problem tego spotkania. Daniel był super facetem, ale absolutnie nie podobał mi się tak, jak mężczyzna powinien kobiecie. Dlatego wiedziałam, że nic z tego więcej nie będzie i kilka razy w czasie tego spotkania nawet mu o tym wspomniałam. Wydawało się, że nie robi mu to za bardzo znaczenia, bo też się świetnie bawił. Gdy kolacja dobiegła końca, a kelner przyniósł rachunek, Daniel uparł się, że zapłaci. Odprowadził mnie na przystanek, a sam poszedł w drugą stronę.
Wiadomość zaskoczyła kobietę
Daniel wyraźnie nie podzielał zdania Kasi odnośnie do ich przyszłości i wciąż wypisywał do kobiety wiadomości.
Minęło kilka dni i dostałam od niego SMS-a z pytaniem, jak spędzam piątkowy wieczór. Akurat byłam w trakcie pakowania torby, bo jechałam do rodziców, dlatego mu nie odpisałam. W czasie drogi też nie miałam jak, ponieważ prowadziłam samochód. Gdy dojechałam, widziałam jeszcze trzy nieodczytane wiadomości, ale miałam zamiar na nie odpowiedzieć, gdy będę kładła się spać. Jednak zagadałam się na tyle, że po telefon sięgnęłam dopiero rano. To, co tam zobaczyłam, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Daniel najpierw w delikatny sposób zapytał, co u mnie słychać i jak mija piątek, a później dał do zrozumienia, że wkurza go fakt, iż nie odpisuję. Na koniec napisał, żebym sprawdziła maila…
W skrzynce mailowej czekało na nią zdjęcie paragonu z restauracji wraz z żądaniem zwrotu poniesionych kosztów. Mężczyzna wyraził również swój żal, pisząc, że zawiódł się na kobiecie. Nazwał ją również "ladacznicą".
Liczył, że coś z tego będzie, a ja zachowałam się, jak – uwaga, uwaga… ladacznica. Czy myślicie, że ten człowiek jest normalny? - opowiada Kasia.
Mężczyzna chyba nie mógł znieść tego, że jego inwestycja poszła na marne. Miała być opowieść o księciu z bajki, ale Kasia dostała "Skąpca".