Niebywałe. W tej restauracji rodzice niegrzecznych dzieci zapłacą więcej
Pobieranie opłat za "złe rodzicielstwo", czyli praktyka, która ma miejsce w pewnej restauracji w północnej Georgii w Stanach Zjednoczonych, stała się przyczyną niespokojnej wymiany zdań pomiędzy internautami. Czy kilkaset złotych "mandatu" dla rodziców niespokojnej dziatwy to uczciwy proceder? Przyjrzyjmy się temu dokładniej.
Każdy pracownik gastronomii wie, że najtrudniejszym i najbardziej pracowitym dniem w tygodniu zawsze jest niedziela. To właśnie wtedy progi restauracji w niemożliwej do okiełznania ilości przekraczają one — okryte niekiedy złą sławą, głośne, kłopotliwe i wymagające — rodzinki z dziećmi. To, że nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka, to typowy truizm. Rzeczywistości zdarza się jednak prezentować w czarno-białych barwach. I to na nią odpowiedziała restauracja z Georgii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapiekanka makaronowa z kurczakiem i szparagami z grilla
Restauracja, która powiedziała stop
Przykładów na to, że nie każde dziecko potrafi zachować się w restauracji, jest w świecie gastronomii i internetu bardzo wiele. Pisaliśmy o tym już niejednokrotnie. Zawsze jednak powtarzamy — podobnie jak większość osób wydających w tej materii opinie — że pretensji w takich sytuacjach nie można mieć do samych dzieci, a jedynie do dorosłych, którzy to, czy tego chcą, czy nie, są odpowiedzialni za swoich potomków. A już zwłaszcza wtedy, gdy przyprowadzają ich do restauracji.
Tych z kolei, których odpowiedzialność za nieletnich podopiecznych niespecjalnie interesuje, w górskiej restauracji Toccoa Riverside czeka przykra niespodzianka. Naliczana jest tam bowiem opłata za "złe rodzicielstwo". I chociaż nie ma określonych precyzyjnych zasad co do jej ustalania, to z relacji na Reddicie i Google dowiadujemy się, że nie są to wcale małe pieniądze.
Internet brzmi, huczy i wydaje wyroki
Jak informuje portal Delish.com Toccoa Riverside Restaurant informację o opłacie za niesforne dzieci umieściła nawet w menu. Nie jest ona więc w żaden sposób ukryta, a wręcz "bezczelnie" wyłuszczona. Problem polega na tym, że kwota tej kary nie jest konkretna. O jej wysokości dowiadujemy się z recenzji w Google:
"Właściciel wyszedł i powiedział mi, że dolicza 50 dolarów do mojego rachunku z powodu zachowania moich dzieci. Moje dzieci patrzyły na tablet, dopóki nie dotarło jedzenie, zjadły je, a moja żona zabrała je na zewnątrz, podczas gdy ja czekałem i zapłaciłem rachunek."
Na wieści o nietypowej praktyce amerykańskiej restauracji użytkownicy Reddita wdali się w emocjonalną dyskusję. Jak przekonuje portal Delish, zdecydowana większość z nich uważa, że nawet jeśli takowe mandaty mają sens, to właściciele nieco przegięli z ich wysokością. Przypomnijmy, że 50 dolarów to w przeliczeniu na polską walutę ponad 210 złotych. Dużo? Mało? Daj znać, co o tym sądzisz!