Niebywałe. W tej restauracji rodzice niegrzecznych dzieci zapłacą więcej
Pobieranie opłat za "złe rodzicielstwo", czyli praktyka, która ma miejsce w pewnej restauracji w północnej Georgii w Stanach Zjednoczonych, stała się przyczyną niespokojnej wymiany zdań pomiędzy internautami. Czy kilkaset złotych "mandatu" dla rodziców niespokojnej dziatwy to uczciwy proceder? Przyjrzyjmy się temu dokładniej.
27.10.2023 | aktual.: 09.01.2024 13:11
Każdy pracownik gastronomii wie, że najtrudniejszym i najbardziej pracowitym dniem w tygodniu zawsze jest niedziela. To właśnie wtedy progi restauracji w niemożliwej do okiełznania ilości przekraczają one — okryte niekiedy złą sławą, głośne, kłopotliwe i wymagające — rodzinki z dziećmi. To, że nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka, to typowy truizm. Rzeczywistości zdarza się jednak prezentować w czarno-białych barwach. I to na nią odpowiedziała restauracja z Georgii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Restauracja, która powiedziała stop
Przykładów na to, że nie każde dziecko potrafi zachować się w restauracji, jest w świecie gastronomii i internetu bardzo wiele. Pisaliśmy o tym już niejednokrotnie. Zawsze jednak powtarzamy — podobnie jak większość osób wydających w tej materii opinie — że pretensji w takich sytuacjach nie można mieć do samych dzieci, a jedynie do dorosłych, którzy to, czy tego chcą, czy nie, są odpowiedzialni za swoich potomków. A już zwłaszcza wtedy, gdy przyprowadzają ich do restauracji.
Tych z kolei, których odpowiedzialność za nieletnich podopiecznych niespecjalnie interesuje, w górskiej restauracji Toccoa Riverside czeka przykra niespodzianka. Naliczana jest tam bowiem opłata za "złe rodzicielstwo". I chociaż nie ma określonych precyzyjnych zasad co do jej ustalania, to z relacji na Reddicie i Google dowiadujemy się, że nie są to wcale małe pieniądze.
Internet brzmi, huczy i wydaje wyroki
Jak informuje portal Delish.com Toccoa Riverside Restaurant informację o opłacie za niesforne dzieci umieściła nawet w menu. Nie jest ona więc w żaden sposób ukryta, a wręcz "bezczelnie" wyłuszczona. Problem polega na tym, że kwota tej kary nie jest konkretna. O jej wysokości dowiadujemy się z recenzji w Google:
"Właściciel wyszedł i powiedział mi, że dolicza 50 dolarów do mojego rachunku z powodu zachowania moich dzieci. Moje dzieci patrzyły na tablet, dopóki nie dotarło jedzenie, zjadły je, a moja żona zabrała je na zewnątrz, podczas gdy ja czekałem i zapłaciłem rachunek."
Na wieści o nietypowej praktyce amerykańskiej restauracji użytkownicy Reddita wdali się w emocjonalną dyskusję. Jak przekonuje portal Delish, zdecydowana większość z nich uważa, że nawet jeśli takowe mandaty mają sens, to właściciele nieco przegięli z ich wysokością. Przypomnijmy, że 50 dolarów to w przeliczeniu na polską walutę ponad 210 złotych. Dużo? Mało? Daj znać, co o tym sądzisz!