Po te drożdżówki Rozkosznego ustawiła się długa kolejka. Dodatek sypał chochlą do torby
W sobotę na Hali Mirowskiej w Warszawie Rozkoszny i Elementy rozstawili pop-upowy kramik. Trzeba było wystać swoje w kolejce, co wywoływało zdziwienie u mniej zorientowanych osób. Taka kolejka za drożdżówkami? Tymczasem Rozkoszny nie żałował kruszonki.
O możliwości spotkania z Rozkosznym na Hali Mirowskiej dowiedziałam się w czwartek, kiedy pisałam artykuł o jego rozkoszankach ze śliwką. Wszystkie okoliczności na niebie i ziemi sprawiły, że mogłam się pojawić na tym spontanicznym evencie. Kiedy weszłam za szlaban obok targowiska, zobaczyłam, że kolejka stoi w miejscu. Akurat skończyły się drożdżówki. Na szczęście nowa dostawa była już blisko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozkoszanki, czyli drożdżówki ze śliwką od Rozkosznego
Rozkoszny i jego misa z kruszonką
Michał Korkosz, znany wszystkim jako Rozkoszny, przyniósł na stoisko pod Halą Mirowską ogromną, metalową misę z kruszonką, oczywiście na palonym maśle. Pod kramik przybyło wielu fanów, którym przepisy Rozkosznego umilają codzienność. Jedna z osób pod stoiskiem mówiła, że już próbowała robić rozkoszanki ze śliwką w domu, ale kruszonka nie wyszła jej tak dobra jak tutaj.
Kultowa kruszonka od Rozkosznego doczekała się nawet swojej koszulki. Wszyscy, którzy znają przepisy Michała Korkosza, wiedzą, że jest to jeden z częściej powtarzających się motywów. Na koszulce znajduje się grafika autorstwa Magdaleny Kilarskiej z napisem "Więcej kruszonki". W ramach współpracy Rozkosznego z Elementami powstała także koszulka z przepisem na sernik baskijski. Był i tort z hasłem, które przyświeca Michałowi na co dzień, czyli "Rozkoszy nigdy za wiele".
Rozkoszanki skrywają w sobie wiele pysznych sekretów
Rozkoszanka tylko pozornie wyglądała jak zwykła drożdżówka ze śliwką. Ciasto było wyjątkowo delikatne i bardzo maślane. To zasługa zasmażki tangzhong, która została przygotowana z mleka i mąki pszennej. W środku znajdowała się też spora ilość masła i prawdziwa wanilia. Pod śliwką był jeszcze krem twarożkowy. Całość wieńczyła glazura z palonego masła z miodem i tonką – to dzięki szczypcie startej "fasolki" drożdżówka pachniała wanilią, migdałami i karmelem. Zapytałam Michała o wybór śliwek.
– Oczywiście, że renklody. Są większe, bardziej soczyste i słodsze. Ja nie jestem takim typem jesieniarza. Trzymam się lata najbardziej jak tylko się da, a węgierki to już mi się kojarzą z pełną jesienią – odpowiedział Rozkoszny, sypiąc mi więcej kruszonki do papierowej torebki.
Zasugerowałam, że może od razu posypać moją drożdżówkę kruszonką, ale Michał skrzywił się na taki pomysł.
– Nie, to popsuje cały efekt. Kruszonka musi być osobno, inaczej namięknie i nie będzie już tak smakować. Poza tym drożdżówka musi ładnie wyglądać, bo przecież jemy także oczami – wyjaśnił Rozkoszny.
Smak kruszonki zupełnie mnie nie zaskoczył, ponieważ wiedziałam, że będzie to najlepszy element drożdżówki. Była tak pyszna i tak poruszała wszystkie zmysły, że nie dziwi mniej jej fenomen. Mogłabym ją jeść bez żadnych dodatków – kruszonka na śniadanie, obiad i kolację. Małych przyjemności nigdy dosyć.
Ile za drożdżówkę od Rozkosznego?
Drożdżówkę na Hali Mirowskiej można było kupić za 18 złotych, co u niektórych przechodniów wywoływało zdziwienie. Jednak fani Rozkosznego nie żałowali pieniędzy i kupowali po kilka sztuk dla swoich bliskich. Moim zdaniem nie jest to wysoka cena. Sam Rozkoszny również przyznał, że celem wydarzenia nie jest zarabianie na drożdżówkach. Co ciekawe, drożdżówki przyjechały do Warszawy aż z Lublina, z cukierni Raj Utracony.
Michał opowiadał, że trochę mu zajęło dogranie procesu produkcji z ekipą, która przygotowywała rozkoszanki z jego przepisu. W końcu wypiekanie w domowym zaciszu rządzi się nieco innymi prawami niż w cukierni na większą skalę. Swoją opinią na temat drożdżówki dzielę się w materiale wideo.