Pokazał, co jedzą policjanci na stołówce. Można nieźle się zdziwić
Pewien znany Youtuber wybrał się w bardzo ciekawe miejsce i pokazał, co jedzą policjanci. Patrząc na to, co oferuje stołówka policyjna, możemy mocno się zdziwić. Już sam wystrój bufetu sprawia, że otwieramy usta ze zdumienia.
03.10.2023 09:55
Dymitr z kanału "Sprawdzam jak" postanowił wybrać się na policję. Miał bardzo ciekawy powód. Chciał sprawdzić, jak i co jedzą funkcjonariusze w swojej stołówce. Youtuber podzielił się swoimi wrażeniami i pokazał menu, które znajduje się w tamtejszym bufecie. Sam wystrój jest miły, nieco przypominający styl PRL i chętnie by się w tym miejscu coś przekąsiło. Jak wyglądało menu i co można było zamówić? Pozycji było bardzo dużo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policyjna stołówka, czyli co jedzą policjanci. Youtuber wszystko pokazał
Najpierw zamówił grochówkę (7 złotych). Od razu ją skosztował i zacytował przy niej słowa Janusza Gajosa z filmu "Żółty szalik" - Na początku pożywna zupka, a potem coś innego. Czy danie faktycznie było pożywne? Dymitr bez wątpienia stwierdził, że jest delikatna i łagodna. Jedynie groch był za bardzo rozgotowany.
Kolejnym daniem był śledź panierowany z ziemniakami i surówką z białej kapusty. Zestaw obiadowy kosztował 21 złotych. Rybka całkowicie zaskoczyła Dymitra, gdyż nie wyobrażał sobie jeść jej w taki sposób. Dało się poczuć, że śledź bardzo intensywnie pachnie i smakuje. Był dość słony.
Stołówka policyjna słynie z domowej kuchni, więc nie mogło zabraknąć kotleta drobiowego w panierce z surówką i ziemniakami. Jak to danie zostało ocenione? Kurczak był dość tłusty, ale panierki nie było dużo, co było ogromnym plusem. Mało tego, kotlet uznany został za najlepszą potrawę i kosztował 21 złotych.
STOŁÓWKA POLICJANTÓW NA KOMENDZIE - CO JEDZĄ POLICJANCI i JAK WYGLĄDA JEDZENIE?!
Domowe dania, które są mocno aromatyczne
Został jeszcze placek po węgiersku, czyli pozycja, którą Youtuber wręcz uwielbia. Placki ziemniaczane skąpane w gulaszu i z dodatkiem surówki zwróciły uwagę Dymitra. Na początku stwierdził, że niezbyt podoba mu się, że "wszytko jest tak zalane". Okazało się jednak, że placek był bardzo chrupki i smaczny.
Zamówił też ciasto Marlenkę. Kosztowało ono 7 złotych. Pierwsze, co rzuca się w oczy jest jego cytrynowy smak, chociaż podobny jest trochę do orzechowca. Było bardzo słodkie, ale jednocześnie bardzo dobre w smaku.