Ewa Wachowicz założyła kurnik w swoim krakowskim ogródku. "Chodzi nie tylko o świeże jajka"
- Chcę pokazać, jak wiele korzyści niesie własna hodowla - mówi Ewa Wachowicz o kurniku, który założyła w ogródku swojego krakowskiego domu. Opowiedziała nam o tym, co ją zainspirowało.
Czy można hodować kury w mieście? Zdecydowanie tak i nowym projektem Ewa Wachowicz udowadnia, jak taki swego rodzaju powrót do natury nawet w wielkomiejskiej scenerii może przysłużyć się nie tylko smacznej kuchni - w tym jajecznicy.
Korzyści płynące z własnego kurnika
Spora ilość opadów biologicznych i chęć pozyskiwania własnych produktów od tzw. szczęśliwych kur złożyły się na nowy projekt restauratorki, który rozpoczęła we własnym ogródku. Postawienie kurnika nie była trudne, ale - jak sama podkreśla - na samej konstrukcji jej plan się nie kończy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Test świeżości jajek. Zanim rozbijesz surowe jajko, lepiej włóż je do szklanki
- Moja motywacja była dwojaka: po pierwsze, chciałam ograniczyć bioodpady z domu, a jednocześnie zależało mi na jajkach, co do których mam pewność, że pochodzą ze sprawdzonego źródła. W tej chwili szykujemy w ogrodzie dodatkowy wybieg - początkowo powstał kurnik z małym ogrodzonym terenem, ale teraz chcemy zrobić specjalne tunele, żeby kury mogły bezpiecznie i swobodnie chodzić po ogrodzie, w tych miejscach, gdzie nie zrobią szkody. Mam też nadzieję, że przy okazji zjedzą trochę robaczków. Ciekawostką jest, że kury zjadają nie tylko komary, muchy czy inne owady, ale także kleszcze. Więc przy okazji mój ogród będzie wolny również od nich - opowiada Ewa Wachowicz.
W całym przedsięwzięciu pomogło jej kuzynostwo, Ania i Wojtek ze Strzeszyna, którzy sami mają hodowlę kur.
- Podzielili się ze mną swoją wiedzą oraz ptactwem. Obecnie posiadam kury ras Brodacz antwerpski, Minorki oraz mieszankę z Araukana - wyjaśnia restauratorka.
Jajka z własnej hodowli i naturalny nawóz
Jajka są cennym źródłem pełnowartościowego białka, witamin D, B12, A, selenu i choliny. Jaja "prosto od kury" są też świeższe, zdrowsze, ale i smaczniejsze. Jak podkreśla Ewa Wachowicz, mają więcej żółtka, a jajecznica z nich smakuje wybornie.
- Moi rodzice hodowali kury, więc doskonale wiem, jak smakują jajka swojskie i te ze sklepu. Różnica jest ogromna - ekspertka wspomina dzieciństwo.
Zakładając kurnik, Ewa nie tylko zapewniła sobie dostęp do świeżych jajek, ale również naturalny nawóz, który korzystnie wpływa na jakość gleby i kondycję roślin. Kury, drapiąc ziemię i zjadając szkodniki, działają jak naturalni sprzymierzeńcy w ekosystemie ogródka. Taki model tworzy zamknięty obieg: resztki jedzenia trafiają do kur, a ich odchody wracają do ziemi jako nawóz.
Korzyści, ale i zagrożenia. Na co trzeba uważać?
Wachowicz nie pomija ryzyka związanego z miejską hodowlą. - Trzeba pamiętać o higienie. Salmonella czy ptasia grypa nie są tu bez znaczenia - punktuje. Co więcej, zaznacza, że kuzynostwo zwróciło jej uwagę, by nabywać jedynie zdrowe kury, aby do minimum ograniczyć ryzyko sprowadzenia do swojego kurnika osobnika, przez które cała ptasia zagroda będzie borykać się z chorobami.
Choć własny kurnik w miejskim ogrodzie może wydawać się fanaberią, historia Ewy Wachowicz pokazuje, że to praktyczne i świadome rozwiązanie. Hodowla kur nie tylko zapewnia dostęp do świeżych i smacznych jajek i naturalnego nawozu, ale też wpływa na ograniczenie odpadów oraz poprawę mikroklimatu ogrodu.
- Chcę pokazać, że to możliwe - nawet w mieście, bez wielkiego gospodarstwa. A dodatkowo… teraz zamiast alarmu budzi mnie pianie koguta - mówi z uśmiechem Wachowicz.