Sprawdziliśmy ceny na targowisku. "Kiedyś najtańsze owoce w sezonie, teraz nie każdy może sobie pozwolić"
Reporter WP Michał Biały zapytał mieszkańców Białegostoku, jakie owoce są teraz na topie. Wszyscy zgodnie przyznali, że truskawki już się przejadły. Potwierdzają to również sprzedawcy – sezon na truskawkę za nami. Teraz schodzą inne owoce.
Michał Biały postanowił dowiedzieć się u źródła, jakie owoce cieszą się teraz największą popularnością. Nie mógł wybrać innego miejsca niż ryneczek na Gajowej w Białymstoku, gdzie codziennie przelewają się tłumy mieszkańców, a sprzedawcy nie nadążają z wykładaniem kolejnych skrzynek z owocami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluski leniwe z owocami i chrupiącą bułką tartą – gotowe w 30 minut
Maliny na bieżąco, a truskawki na przetwory
Wśród wskazań najczęściej pojawiają się maliny, borówki i czereśnie. Oczywiście, wspomniane są również truskawki – najlepsze z bitą śmietaną lub do ciasta z przepisu babci. Jednak teraz znacznie popularniejsze od nich są maliny, które najlepiej smakują na świeżo. Zatem truskawki lądują w słoikach, a maliny idą na przekąskę.
Owoce wybieramy również ze względów zdrowotnych
Reporter trafił na prawdziwą fankę borówek. Co prawda, teraz polska borówka jest dosyć droga – ok. 30 zł za kilogram, ale rozmówczyni nie zważa na to. Uważa, że i tak warto ją kupić ze względu na korzystny wpływ na jelita i wzrok. Wprost przyznaje, że pozwala sobie na taką przyjemność bez względu na cenę.
Widać, że Polacy coraz bardziej dbają o zdrowie, a zwłaszcza seniorzy. Jedna z pań w ogóle nie robi ciast z owocami ze względu na to, że "idą w boczki". O wiele lepsze i zdrowsze są zjadane na świeżo – a nie w deserach czy domowych przetworach.
Jakie owoce sprzedają się najlepiej?
Owocem, który wymieniany jest zdecydowanie najczęściej, okazuje się czereśnia. Jeden z rozmówców potwierdza, że czereśnie są teraz najlepsze, bo wcześniej były trochę za kwaśne. Sprzedawczyni ze stoiska na Gajowej również zauważa, że te owoce schodzą teraz najszybciej.
Na chwilę obecną to Polacy przejadają czereśnie. Truskawka już się kończy, jesteśmy już objedzeni truskawką, więc idzie teraz czereśnia, borówka, maliny, morela polska już weszła – też fajny owoc. Porzeczki wchodzą, agrest, wiśnia […], ale najwięcej sprzedajamy właśnie czereśni.
Reporter pyta, dlaczego akurat czereśnie. Sprzedawczyni z innego stoiska ma na to prostą odpowiedź.
Bo są krótko. Maliny są sprzedawane przez cały rok, borówki też są importowane nawet zimą, a czereśni jednak nie możemy kupić importowanych.
Na jej stoisku jest podobnie – czereśnie biją rekordy popularności, ale widać też duże zainteresowanie owocami, które kiedyś rosły w każdym ogródku, a dzisiaj kosztują nawet 25 zł za kilogram.
Zapomniane owoce wracają do łask
Na ryneczku widać rosnące zainteresowanie porzeczką i agrestem. To były kiedyś najtańsze owoce w sezonie, teraz na ich zakup nie każdy może sobie pozwolić. Dlaczego ceny są tak wysokie? Bo plantacji jest mało, a dodatkowo płacimy za ręczne zbiory.
Porzeczka drogo – 21,90. Kiedyś to były groszowe sprawy, teraz jest o wiele drożej. Dlatego, że niektórzy polikwidowali swoje plantacje i nie ma. Tak samo agrest – jak był grosze, to każdy likwidował, bo się nie opłacało, coś innego robili. A teraz jednak kto został, kto posadził, to ma inną cenę. Ręcznie zbierana też inaczej kosztuje, kombajnem ma inną cenę – wyjaśnia sprzedawczyni z ryneczku na Gajowej.
Sprzedawczyni podpowiada, jak odróżnić ręcznie zbieraną porzeczkę od owoców zbieranych maszynowo. Różnica jest widoczna nie tylko w cenie, ale także w wyglądzie. Porzeczka zbierana kombajnem jest mokra, podczas gdy ręcznie zbierane owoce są suche, całe i po prostu wyglądają ładniej.
Ile za owoce na Gajowej?
Za najbardziej popularne owoce, czyli za czereśnie zapłacisz teraz nawet 22 złote za kilogram. Jaśniejsza odmiana jest tańsza, ale też mniej słodka – kilogram kosztuje ok. 15 złotych. Opakowanie malin o wadze 250 g to wydatek ok. 10 złotych, porzeczka jest po ok. 22 złote, a agrest kosztuje 25 złotych za kilogram.