Spróbowałam dań u Wojewódzkiego. Po pierwszym kęsie wiedziałam, czy było warto płacić aż tyle
Niewinni Czarodzieje Trzy Zero to gdyńska restauracja, w której jednym z właścicieli jest dziennikarz Kuba Wojewódzki. Jak smakuje jedzenie sygnowane nazwiskiem gwiazdy i czy warto zapłacić szaloną cenę za porcję frytek? Sprawdzam w cyklu 5 GWIAZDEK PYSZNOŚCI.
Nazwa restauracji wpasowuje się w klimat, będąc bezpośrednim nawiązaniem do słynnego filmu Andrzeja Wajdy z 1960 roku. Działa od 24 lipca 2021 roku, a lokalizacji wielu może pozazdrościć — mieści się w budynku Gdyńskiego Centrum Filmowego i Gdyńskiej Szkoły Filmowej, tuż obok Teatru Muzycznego. To charakterystyczny punkt, oddalony zaledwie kilka kroków od ulicy Świętojańskiej, gdzie w głównej mierze toczy się gastronomiczne życie gdynian. Niewinni Czarodzieje Trzy Zero oddechu konkurencji na plecach jednak nie czują.
Udoskonalony pomysł
Gdyński lokal nie jest pierwszą przygodą Kuby Wojewódzkiego z gastronomią. Na Złotej 44, jednym z najbardziej prestiżowych adresów w Warszawie, działała restauracja Niewinni Czarodzieje 2.0. Dziś znaleźć ją można we Wrocławiu. Dziennikarz porzucił jednak ten pomysł kilka miesięcy przed otwarciem restauracji w Gdyni. Jest inne logo, muzyka, menu i klimat.
Niewinni Czarodzieje Trzy Zero poza jedzeniem oferują szereg imprez i wydarzeń. W weekendy jest muzyka na żywo, można trafić tam na wernisaże fotografii, degustacje win i tematyczne imprezy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewinni Czarodzieje Trzy Zero w Gdyni. Ile trzeba zapłacić za obiad w restauracji Kuby Wojewódzkiego?
Wnętrze z twarzą
Już na samym wejściu wita mnie twarz Kuby Wojewódzkiego. I nie mam tu na myśli tego, że znany showman osobiście wita gości i odwiesza kurtki. Duży portret wiszący na wprost drzwi wejściowych jednoznacznie wskazuje, kto tutaj jest twarzą restauracji. Od razu podchodzi do mnie obsługa. Ze znalezieniem wolnego stolika nie ma problemu — w końcu jest czwartkowe popołudnie. Zajmuję miejsce przy stole dla dwóch osób, ale kelnerka podpowiada, żeby śmiało rozsiąść się przy większym stoliku.
Rozglądam się po lokalu. Są tutaj większe "loże" ze skórzanymi kanapami i kilka mniejszych stolików. Dominują odcienie brązu, widać inspirację stylem industrialnym. Panuje lekki półmrok, który jednak nie utrudnia czytania restauracyjnego menu. Na samym końcu jest bar, większy stół z krzesłami i ogromny, kryształowy żyrandol.
Jedzenie w restauracji Wojewódzkiego
Menu podzielone jest na kilka części. Najwięcej pozycji znaleźć można w przystawkach, które serwowane są w formie talerzyków. To modny ostatnio koncept, polegający na dzieleniu się jedzeniem. Wyraźnie widać tutaj inspirację kuchnią azjatycką w street foodowej wersji, ale jest też sałatka z burratą, hummus czy zupa cebulowa.
Zaczynam od przystawek. Wybór pada na boczniaki i kalafiorki w panko z marynowanymi warzywami (37 zł) oraz frytki z batata z sosem czosnkowym, truflową oliwą oraz grana padano (32 zł). Po chwili dania pojawiają się na stole.
Warzywa w panko były smaczne i całkiem ciekawe, ale to frytki z batatów skradły moje serce. Śmiało mogę powiedzieć, że były to jedne z najlepszych frytek, jakie kiedykolwiek jadłam. Dodatki nie zdominowały całości, nawet dość intensywna i aromatyczna oliwa truflowa była delikatnym smaczkiem na koniec. Czuć było słodycz batatów ukrytą pod chrupką skórką. Minus jest jeden — cena. Wielkość porcji była standardowa, ale o ile dodatki również należy wliczyć w cenę, to ponad 30 zł wydaje się być dość wysoką ceną.
W przypadku kalafiora i boczniaka w panko lekkim rozczarowaniem okazała się być temperatura dania. Nie były zimne, ale daleko im było do gorących, wyciągniętych prosto z oleju warzyw. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś szybko usmażył kalafiora i boczniaka, ale musiały one poczekać, aż dojdą też frytki z batatów. To jednak szczegół, który ostatecznie nie odebrał przyjemności z jedzenia, a i mój towarzysz nie zauważył, żeby było coś z nimi nie tak.
Pora na dania główne
Po przystawkach przyszedł czas na dania główne. W ekspresowym tempie na stole pojawiły się bułeczki bao z krewetką w modnym ostatnio cieście kataifi (53 zł) oraz kaczka z pszennymi wrapami, świeżymi oraz marynowanymi warzywami i sosami (75 zł).
Bułeczki były smaczne, wypełnione po brzegi dodatkami, takimi jak marynowane grzyby, cebula czy wakame. Trochę zabrakło głównego składnika, czyli krewetki. W bao znajdowała się jedna sztuka, która ginęła już po drugim kęsie. Wszystko było jednak zgodne z opisem - w końcu miało być to bao z krewetką, a nie krewetkami. Gdyby dorzucić tam jeszcze jedną sztukę, mielibyśmy danie idealne. Nadrabiały za to dodatki — ta bułeczka nawet w wersji wegetariańskiej bez krewetki byłaby smaczna.
Kaczka z kolei zrobiła furorę. Była miękka i delikatna, wrapy ciepłe, a warzywa dobrze uzupełniały całość. Do tego podano sos hoisin oraz flagowy sos restauracji z majonezu, ketchupu oraz soku z czerwonej kapusty. Pyszne, ciekawe i przystępne w smaku nawet dla tych, którzy z kuchni azjatyckiej najbardziej lubią kurczaka w panko.
Deser nie dotrzymał tempa
Po udanej kolacji przyszła pora na deser. Podsłuchałam, jak kelnerka zachwala financiera z palonym masłem (34 zł). Ciastko wyglądało bardzo ładnie, ale sam smak był po prostu w porządku. Po wyśmienitej kaczce, smacznych bao i wybitnych frytkach spodziewałam się, że deser będzie równie zachwycający.
Soli morskiej w sosie karmelowym nie poczułam, a i sam karmel był mało intensywny. Krem wciąż był jednak smaczny, chłodny i całkiem rześki. Maślano-migdałowe ciastko było ciężkie, dość zbite, przypominające nieco jasne brownie. Ten deser miło zakończył kolację, ale następnym razem zamówiłabym inną pozycję.
Specjalne menu w restauracji Wojewódzkiego
W menu znaleźć można było kilka propozycji dla wegan i wegetarian, głównie wśród przystawek. O menu dziecięcym można jednak zapomnieć, ale nie jest to typ lokalu, do którego przychodzi się z dziećmi. Chociaż karta dań nie jest specjalnie rozbudowana, to można śmiało założyć, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zaopiekowani poczują się miłośnicy ryb, osoby na diecie roślinnej i fani nowoczesnej kuchni z azjatyckim sznytem.
Dużym plusem są tutaj napoje bezalkoholowe. Poza standardowymi sokami czy lemoniadami jest też kilka alternatyw dla drinków. Jest tutaj kwaśny moktajl marakujowy z lekko gorzką nutą pomarańczy oraz hugo, czyli połączenie musującego wina bezalkoholowego z limonką i czarnym bzem.
Obsługa i udogodnienia dla gości
Ogromnym plusem jest tutaj obsługa. Działa jak dobrze naoliwiony mechanizm; czas oczekiwania na kolejne dania nie wydłużał się wraz z pojawianiem się kolejnych gości. Nie była też przesadnie nachalna, chociaż wciąż czujna i gotowa przyjąć wszelkie prośby.
Nie ma problemu z zapakowaniem resztek jedzenia na wynos. I chociaż w karcie dań nie ma wyszczególnionych alergenów, to kelnerzy bez większego problemu odpowiedzą na pytania. Minusem może być brak możliwości podzielenia rachunku, ale uczciwie przyznać trzeba, że w menu widnieje ta informacja. Sporą niedogodnością jest z kolei łazienka, która znajduje się poza samym lokalem, w budynku Centrum Filmowego. O klucz trzeba poprosić obsługę.
Na kolację u Wojewódzkiego trzeba wydać trochę pieniędzy, ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi się nie tylko z lżejszym portfelem, ale również przeświadczeniem, że było warto. To nowoczesna kuchnia azjatycka, którą spolszczono, by dostosować ją do podniebienia przeciętnego gościa. Z przyjemnością wrócę tam jeszcze raz, a cena frytek z batatów nie powstrzyma mnie przed ich ponownym zamówieniem.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W cyklu "5 gwiazdek Pyszności" oceniamy pięć elementów wizyty w lokalu. Pierwsza gwiazdka przydzielana za jakość jedzenia (smak, dobór produktów, sposób przygotowania). Druga gwiazdka to ocena lokalu oraz obsługi. Następny punkt do listy to spełnione dodatkowe kwestie związane z ekologicznymi rozwiązaniami w gastronomii i niemarnowaniem jedzenia. Przyznajemy też osobną gwiazdkę za wyszczególnienie specjalnych diet ze względu na alergeny, preferencje żywieniowe czy grupę klientów oraz piątą gwiazdkę za dodatkowe udogodnienia związane z formą płatności, jak dzielenie rachunku, doliczanie napiwku przy płatności kartą.