Ile gwiazdek zdobył schabowy Magdy Gessler? Luksus miejsca zderzył się z rzeczywistością panierki
Wybrałem się na schabowego do słynnej restauracji Magdy Gessler U Fukiera w ramach nowego cyklu redakcyjnego "5 gwiazdek Pyszności". Czy tradycyjny kotlet wieprzowy, który mi podano, zawstydziłby swym smakiem wszystkich restauratorów besztanych w "Kuchennych rewolucjach" przez gwiazdę telewizji?
07.11.2024 | aktual.: 07.11.2024 20:21
Historia restauracji U Fukiera sięga XVI wieku, ale w należącym dziś do Magdy Gessler lokalu bieg wydarzeń nabiera tempa znacznie później. W XIX wieku w kamienicy znajdowały się ponoć najstarsze wina na świecie, w 1991 roku gościła tu Anna Mountbatten-Windsor (córka królowej Elżbiety II), a w kolejnych latach premier i królowa Hiszpanii, Henry Kissinger, Roman Polański, Naomi Campbell i Zbigniew Brzeziński. Sławy te zawsze wychodziły z lokalu bardzo zadowolone. Icchak Rabin (były prezydent Izraela) wprost dziękował Magdzie Gessler "za smak ogórków kiszonych z prawdziwym, polskim chrzanem".
Zacząłem się więc zastanawiać, czy w restauracji U Fukiera znajdzie się w ogóle wolny stolik dla zwykłej, przeciętnej persony? Postanowiłem to sprawdzić. Wybrałem się na warszawską Starówkę do najstarszej knajpy w Warszawie, wszedłem i… poczułem prestiż.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
U Fukiera: pięknie i po polsku
Po przekroczeniu mocarnych drzwi restauracji U Fukiera napotkałem czujną obsługę. Elegancko ubrana kelnerka zaprowadziła mnie do stolika przy oknie, a ja – podążając za nią – podziwiałem niezwykły wystrój restauracji. "Żywy obraz namalowany przez Magdę Gessler" – przypomniałem sobie słowa przeczytane na stronie internetowej lokalu. Temu wyrażeniu mogłem jak najbardziej przytaknąć. Restauracja U Fukiera jest przepiękna. Wszędzie przeplatają się niezwykłe obrazy, drewniane rękodzieło, zdobione wazony i zabytkowe meble. To jakieś totalnie zręczne połączenie barokowego przepychu z secesyjnym szykiem.
Pani kelnerka zapaliła mi świecę, a po chwili otrzymałem kartę dań i trunków. Menu w restauracji U Fukiera jest rewelacyjne pod względem technicznym. Czytelne, niezbyt treściwe, ale pozostawiające wybór także tym wybrednym. Za propozycje rodem z tradycyjnej kuchni polskiej oczywiście trzeba w restauracji Magdy Gessler słono zapłacić. Śledź z selerem za 49 zł, kotleciki cielęce za 109 zł, pieczona kaczka za 159 zł czy selekcja pierogów za 62 zł nie skusiły mnie. Zamówiłem więc schabowego z zasmażaną kapustą za 89 złotych i czekałem.
Jak smakuje kotlet schabowy za 89 zł?
Po złożonym zamówieniu zostałem uraczony czekadełkiem w postaci dwóch rodzajów pysznego, chrupkiego pieczywa z dodatkiem masła. Tymczasem potężnych rozmiarów kotlet schabowy (wraz z kapustą i ziemniakami) wylądował przed moim nosem około 15 minut później. Wyglądał nieźle i zgodnie z obietnicą z menu zajmował zapewne "całą patelnię".
Zasmażana kapusta była bardzo dobra, opiekane ziemniaki też niczego sobie. Ale – i stwierdzam to z naprawdę wielką przykrością – schaboszczak był po prostu słaby. Nierównomierne rozbicie sprawiło, że brzegi były potwornie suche; kotlet nie miał w sobie nic z soczystości, a panierka nie była za grosz chrupiąca. Jestem pewny, że gdyby Magda Gessler dostała taki obiad w jednej z odwiedzanych przez siebie restauracji, użyłaby po prostu słowa "podeszwa". Naprawdę nie mogłem się nadziwić tej sytuacji. Stosunek ceny do wielkości dania okazał się do zniesienia. Stosunek ceny do jakości po prostu kompletnie mnie zawiódł.
A co z jeszcze bardziej wymagającymi klientami?
U Fukiera zajętych było kilka stolików i raczej próżno szukać tu młodzieży. Restauracja jest nastawiona na elegancję, ale chyba nie podąża za wszystkimi krzykami gastronomicznej mody. Weganie raczej nie poczują się tu nadmiernie zaopiekowani, ale każdy alergik może dostać dokładny spis alergenów zawartych w serwowanych posiłkach, a na końcu menu odnalazłem nawet lakoniczną – ale zawsze jakąś – ofertę dań dla dzieci.
Obsługa była pomocna i uśmiechnięta, nikt nie próżnował, a w tle wesoło brzdąkała sobie z głośników "cza-cza" Marii Koterbskiej. To miejsce ma swój klimat – może się podobać albo nie, ale nie można mu odmówić tego, że czuć tam "to coś". Wszystko wskazuje jednak na to, że lokal U Fukiera dopadło fatum przypisane od lat warszawskiej Starówce.
Wśród gastronomicznej braci często mówi się o tamtejszych restauracjach i nie mam tu bynajmniej na myśli żadnych superlatywów. Problemy ze znalezieniem pracowników, rotacje w załogach, cenowe sidła zastawiane na turystów – to wszystko problemy, które potrafią mocno oddziaływać na jakość usług tamtejszych restauracji. Być może to dlatego wyróżnienia Michelina dla U Fukiera, nieustannie nadawane restauracji od 2012 roku, nagle ustały i od kilku lat już nie wracają.
Mimo wszystko stwierdzam, że tylko naprawdę źle nastawiony do Magdy Gessler człowiek traktowałby sytuację ze schabowym jako policzek wymierzony przez samą gwiazdę TVN-u. Takie sytuacje się zdarzają i nie sprawiają, że Gessler jest przez to słabszą kucharką czy restauratorką. Być może ktoś miał po prostu gorszy dzień. Szkoda tylko, że kogoś innego kosztował on blisko stówę.
Podsumowując, restauracja U Fukiera z całą pewnością jest miejscem niezwykłym, unikalnym, z piękną i starą duszą. Obsługę można uznać za znakomitą – troskliwą i zaangażowaną w swoją pracę. Menu zostało świetnie skonstruowane, czekadełko było pyszne, podane jedzenie prezentowało się schludnie i estetycznie, a to, czego się nie dojadło, zostanie nam spakowane na wynos. Do restauracji Gessler można się też wybrać większą liczbą osób (warto wtedy zrobić rezerwację) i zawsze da się jakoś podzielić rachunek. Do każdego "checku" dolicza się tu 10 proc. serwisu. To coraz powszechniejszy chwyt w polskiej gastronomii i osobiście nigdy nie poczułem się przez to w żaden sposób oszukany.
Restauracja Magdy Gessler nie jest nastawiona na nowoczesność, ale jest to świadomy zabieg, dlatego trudno mieć tu żal o niezaprzątanie sobie głowy daniami bezglutenowymi, wegańskimi czy bez laktozy. W moim przypadku zawiódł jednak smak schabowego, i chociaż piękny wystrój i przemiła obsługa nieco to zakamuflowały, to ostatecznie właśnie ten aspekt jest przecież w gastronomii najważniejszy. Przeczucie mówi mi, że pozostałe potrawy z menu muszą być lepsze. Pytanie brzmi: czy zdecyduję się drugi raz zaryzykować? W końcu schaboszczak to mimo wszystko jedna z tańszych pozycji w karcie.
Jakub Suliga dla Wirtualnej Polski
W cyklu "5 gwiazdek Pyszności" oceniamy pięć elementów wizyty w lokalu. Pierwsza gwiazdka przydzielana za jakość jedzenia (smak, dobór produktów, sposób przygotowania). Druga gwiazdka to ocena lokalu oraz obsługi. Następny punkt do listy to spełnione dodatkowe kwestie związane z ekologicznymi rozwiązaniami w gastronomii i niemarnowaniem jedzenia. Przyznajemy też osobną gwiazdkę za wyszczególnienie specjalnych diet ze względu na alergeny, preferencje żywieniowe czy grupę klientów oraz piątą gwiazdkę za dodatkowe udogodnienia związane z formą płatności, jak dzielenie rachunku, doliczanie napiwku przy płatności kartą.