Wyjeżdżają ze skrzynkami pełnymi owoców. Atrakcja przyciąga tłumy
Chociaż na plantacji krzewów nie brakuje, to szybko zaczynają świecić pustkami. Chętnych na samozbiór nie brakuje, ale nie każdemu uda się załapać na porcję owoców.
Samozbiór to nic innego jak samoobsługa na plantacji. Dawniej mogłoby się to wydawać dość osobliwą atrakcją. Kiedy jednak ogródki działkowe stały się swego rodzaju luksusem, a przydomowe uprawy ustąpiły miejsca starannie przystrzyżonym trawnikom, z przyjemnością szukamy sposobu na to, by wrócić do korzeni. Mieszkańcy Trójmiasta mogą wsiąść w samochód, pokonać malowniczą leśną ścieżkę i dostać się do Malinogrodu, czyli rodzinnego gospodarstwa, specjalizującego się w uprawie malin, jeżyn oraz borówek. To właśnie tutaj można zakasać rękawy, zabrać specjalny stojak i pojemniczki oraz samodzielnie zerwać maliny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Malinowiec na kruchym cieście piekę na okrągło. Bez dokładki się nie obędzie
Kiedyś dla Skandynawii, dziś dla Polaków
Malinogród działa od wielu lat. Dawniej plantacja nastawiona była głównie na rynek skandynawski. Coraz częściej pojawiali się jednak lokalsi, pytając o możliwość nazbierania malin. Dziś to popularne miejsce rodzinnych wypadów.
- Początkowo byliśmy do tego nastawieni sceptycznie. Tata, który przed laty zakładał plantację i reprezentował pierwsze pokolenie, uważał, że takie rozwiązanie przyniosłoby więcej szkód niż pożytku. Obawiał się połamanych gałązek i nieodpowiedniego zrywania owoców. Ukochany tata przed laty odszedł, w wyniku wypadku na terenie gospodarstwa w Kaczkach. My z czasem jednak, widząc ogromne zainteresowanie i radość odwiedzających gości, postanowiliśmy otworzyć się także na taką formę. Dziś samozbiory są dużą atrakcją, którą organizujemy w wybrane dni - opowiadają nam Barbara i Daniel Wojtyńscy, właściciele Malinogrodu.
Chętnych na zbieranie nie brakuje. Codziennie pojawiają się pytania, czy jest możliwy samozbiór, czy maliny już dojrzały i w jakich godzinach można przyjść po owoce. Samobiory stały się nie tylko sposobem na zdobycie świeżych owoców, ale też formą terapii. To okazja, by spędzić czas na świeżym powietrzu, w otoczeniu zieleni i natury. Dla wielu to powrót do dzieciństwa, kiedy spędzali wakacje u dziadków, zbierając owoce prosto z krzaka. Taki powrót do korzeni jest dla wielu ludzi naprawdę cenny.
- Większość osób jest zachwycona, ale zdarzają się również ludzie, którzy nie rozumieją, że maliny dojrzewają w różnym tempie, a dostępność owoców zmienia się z dnia na dzień. Naszym głównym celem jest codzienny zbiór owoców dla cukierni, restauracji, delikatesów czy osób robiących przetwory. Samozbiory to dodatkowa gałąź. Pokazujemy, jak trudna i czasochłonna jest uprawa malin - zaznaczają państwo Wojtyńscy.
Profil klienta, który przyjeżdża na samozbiory? Bliżej nieokreślony
Spotkać tu można rodziny z dziećmi, grupy znajomych, osoby starsze i młodsze. Czasem ktoś wpadnie po dwa pojemniczki, inni zbierają maliny kilogramami. Nie brakuje osób, które skuszone czerwienią owoców na zielonych krzaczkach, przy okazji robią sobie apetyczną sesję zdjęciową. Można podjadać, podziwiać i nie trzeba się spieszyć.
Samo zbieranie malin jest już atrakcją, ma też pragmatyczną stronę. Własnoręcznie skompletowany pojemniczek owoców jest tańszy niż przy zakupie zebranego cudzymi rękami. Różnica jest znacząca: 8 zł za 250 g, gdy zbierasz sam, vs. 12 zł przy zakupie gotowego.
Zasady na samozbiorach
Podczas samozbiorów trzeba trzymać się kilku zasad. Przede wszystkim do zbierania używa się obu rąk, a pudełeczka mają być w specjalnych, wygodnych stojakach. Wszystko z troski o delikatne, miękkie owoce. Gałązek nie należy łamać i niszczyć, owoce należy zbierać tylko w pełni dojrzałe, które lekko odchodzą od szypułek. Bez szarpania, rwania i zgniatania. To tylko pozornie wydaje się być oczywistością — w czasach, gdy większość z nas maliny kupuje w plastikowym pudełku w supermarkecie, warto przypomnieć sobie podstawy.
- Największą zaletą samozbiorów jest radość dzieci i rodzin – wierzymy, że to inwestycja w przyszłość i piękne wspomnienia. Serca się nam radują, gdy obserwujemy, jak rodzice tłumaczą swoim pociechom, jak rosną owoce i jak należy się z nimi obchodzić. Bywają osoby, które nie szanują naszej całorocznej pracy i uszkadzają krzewy lub nie pilnują dzieci, które biegają w poprzek rzędów i niszczą delikatne krzew — tłumaczą nam właściciele.
Ciężki sezon dla sadowników
To nie jest łatwy sezon dla sadowników. Wielu z nich narzeka, że to jeden z najgorszych sezonów, a zmiany pogody są dla nich za każdym razem sporym wyzwaniem.
- Przymrozki wcześniej osłabiły pędy, przez co owoce były drobne i kruche. Późniejsze ciągłe deszcze spowodowały psucie się, gnicie wielu owoców na krzewach. Z czynnikiem pogodowym często walka jest z góry przez nas przegrana - mówią ze smutkiem sadownicy z Malinogrodu.
Mimo to nie poddają się, działają aktywnie i pracują dalej nad tym, by jak najwięcej osób miało okazję spróbować polskich owoców. Do pracy wdraża się już trzecie pokolenie, dużo pomagają dorosłe już dzieci pani Barbary i pana Daniela. To rodzinny biznes, oparty nie tylko na samym zarobku, ale też miłości do owoców.
- Naszym ratunkiem jest różnorodność – prowadzimy plantacje w czterech różnych regionach Polski i uprawiamy wiele odmian. Dzięki temu zawsze mamy szansę złapać "okienko pogodowe"
Nie tylko świeże owoce
W Malinogrodzie skusić się można nie tylko na świeże owoce zebrane własnoręcznie lub przez pracowników. W samoobsługowym sklepiku oraz na terenie plantacji zaopatrzyć się można w przetwory, takie jak dżemy, powidła, soki czy syropy. Naturalne, bez sztucznych dodatków, smakują jak wyjęte żywcem z babcinej spiżarni.
- W naszym repertuarze przetworów największy aplauz otrzymuje zawsze Malinowy Sok Babuni (do herbaty, wody, lodów, sosu vinegret itd itp) oraz malinowy shot (po prostu przetarta malina). Coraz większym hitem jest też jagoda kamczacka w słoiku, prawdziwa bomba witaminowa - opowiadają właściciele.
Główną rolę grają tutaj zdrowe owoce i tym należy kierować się podczas zakupów. Bez względu na to, czy wrócisz do domu ze świeżymi owocami, czy z pysznymi przetworami, jedno jest pewne - smak lata zostanie z tobą na dłużej.