NewsyZaprosił dziewczynę na romantyczne śniadanie. Gdy zobaczył ceny, zbladł z przerażenia

Zaprosił dziewczynę na romantyczne śniadanie. Gdy zobaczył ceny, zbladł z przerażenia

Ceny śniadań na mieście mogą dosłownie zwalić z nóg. Sama kawa - duża, z dodatkami - to koszt nawet 30 zł... Kanapka, drożdżówka, deserek - cokolwiek byśmy wzięli, trzeba liczyć się z niemałym wydatkiem. Paragonem, podsumowującym śniadanie dla dwojga w jednym z wrocławskich lokali, pochwalił się pan Adam. Ile zapłacił za dwie kanapki i dwa ciepłe napoje? 

Ceny śniadań we Wrocławiu przeraziły mężczyznę, fot. Adobe Stock
Ceny śniadań we Wrocławiu przeraziły mężczyznę, fot. Adobe Stock

06.05.2023 19:14

Widzieliśmy już pierogi po 10 zł za sztukę, porcję ziemniaków za 8 zł i małego oscypka z boczkiem za niecałe 20 zł. Picie kawy czy herbaty w kawiarni to również niebotyczny wydatek - nawet 30 zł za kubek. Nie wspominając już o stołowaniu się w centrach dużych miast. Niedawno informowaliśmy o cenach za obiad w sercu Krakowa, które oscylowały wokół 100 zł za osobę. Kolejny paragon grozy pokazuje, jakie są ceny śniadań we Wrocławiu.

Ceny śniadań na mieście. 90 zł za "kawałek chleba z szynką i herbatę"

Paragony grozy krążą w mediach, wskazując na coraz bardziej horrendalne ceny. Pisaliśmy niedawno o lodach w Krakowie za 7 zł za jedną gałkę, a także niebotycznie drogich gofrach nad morzem - 22 zł za sztukę z dodatkami. I mimo że przyzwyczajamy się do tego, że jest coraz drożej, niekiedy paragony potrafią... przerazić. Tak było w przypadku pana Adama, który postanowił podzielić się swoją historią z portalem Gazeta.pl.

W opublikowanym liście do redakcji czytamy, że mężczyzna zaprosił dziewczynę na romantyczną majówkę do Wrocławia.

"Schabowy za 45 zł to nic przy tym, ile zapłaciłem za kawałek chleba z szynką i herbatę. (...)To nasz pierwszy wspólny wyjazd, więc chciałem, żeby było fajnie. Za wszystko płaciłem" - pisze pan Adam.

Para przyrządzała sobie samodzielnie śniadania w wynajmowanej kwaterze. Raz zdecydowali się, by zjeść na mieście i - jak komentuje mężczyzna - to wyrzucanie pieniędzy w błoto.

"Muszę przyznać, że kiedy dostaliśmy menu i zobaczyłem ceny, trochę zbladłem. Nie chciałem wyjść na sknerę, więc zostaliśmy."

Okazuje się, że za dwa tosty francuskie (z serem i szynką) oraz kawę i herbatę pan Adam zapłacił... 86,60 zł. Jeden tost kosztował niespełna 23 zł, herbata 18,90 zł, a kawa niecałe 21 zł. Ponadto, autor listu podkreślił, że posiłek był średni w smaku.

"Mniej bolałoby, gdyby przynajmniej śniadanie było smaczne. Teraz już wiem, że nigdy więcej nie będę jadł śniadań na mieście. To wyrzucanie pieniędzy" - przekonuje pan Adam.
Obraz

Paragony grozy. W sezonie będzie wysyp?

Prawdziwy wysyp paragonów grozy obserwowaliśmy w majówkę i najpewniej w wakacje będzie jeszcze drożej. Turyści wskazywali na horrendalnie drogie parkingi w Tatrach - przy wejściu na szlak do Morskiego Oka w sobotę, 29 kwietnia cena za parking wynosiła 36 zł dla osobówki, a dzień później już 75 zł. Za półlitrowy kubek piwa na Gubałówce trzeba zapłacić ok. 20 zł, a za herbatę w schronisku - 10 zł. A ile kosztuje ten najmniejszy oscypek na Krupówkach? To już co najmniej 6 zł za sztukę.

Nie inaczej jest nad morzem. Tam, stojąc przy budkach z goframi, można dostać zawrotów głowy. Stoisko zlokalizowane przy molo w Gdyni oferuje kawę z lodami i bitą śmietaną za 24 zł oraz gofra "na wypasie" za 22 zł. Suchy placek kosztuje tam 8 zł, a najtańsza kawa - za 9 zł - to... espresso (45 ml). W Krakowie zaś, który również odwiedziło sporo turystów w majówkę, za małą porcję lodów w centrum zapłacić trzeba 7 zł, natomiast ceny obiadów to kwota od 100 zł za osobę wzwyż.

Sprawdź przepis na pulpety po cygańsku w aromatycznym sosie pomidorowym z warzywami:

śniadaniewysokie cenyparagony grozy
Wybrane dla Ciebie