Przyjechali do Krakowa na majówkę. Gdy zobaczyli ceny lodów i dań, złapali się za głowy
Majówka w Krakowie? Okazuje się, że dla wielu to atrakcyjny sposób na spędzenie długiego weekendu. Kraków dobrze jest poznać również z tej kulinarnej strony. W samym ścisłym centrum znajdziemy dziesiątki restauracji. Szeroka jest nie tylko oferta, ale i zakres cen. Trudno jednak liczyć tu na budżetowy posiłek. Ile trzeba wydać, chcąc stołować się w sercu miasta?
02.05.2023 | aktual.: 05.05.2023 09:21
W Krakowie, jak i w każdym innym dużym mieście, ceny w restauracjach mogą mocno pokiereszować portfele. Nie każdy oczywiście celuje w wysoką półkę, ale też tańsze miejsca przestały być tak atrakcyjne cenowo, jak kiedyś. Gałka lodów za 7 zł, zupa za 30 zł, drugie danie za 50 zł - finalnie chcąc skosztować dwóch dań, trzeba liczyć się ze średnim wydatkiem na poziomie ok. 100 zł dla jednej osoby. Z jednej strony to niemało, z drugiej zaś - chętnych na stołowanie się na mieście nie brakuje. Majówka w Krakowie bowiem nadal cieszy się popularnością.
Co warto zjeść, będąc w Krakowie?
Majówka w Krakowie nie obędzie się bez krakowskich klasyków-smakołyków. Jeśli już tutaj jesteśmy, jemy obwarzanka. Po prostu. W przeciągu ostatnich dwóch lat cena krakowskiego specjału dosłownie wystrzeliła, jak z procy. Nie ma się czemu dziwić - to dosyć specyficzny rodzaj wypieku, wymagający zarówno obgotowania, jak i upieczenia. Piekarnie wykorzystują więc i energię elektryczną, i gaz, by taki obwarzanek nie tylko smakował, ale również apetycznie wyglądał. Liczby na fakturach nie znają litości, dlatego również krakowski wypiek, chcąc nie chcąc, staje się coraz droższy. Najlepiej mieć wyliczone ok. 4 zł - raz kupimy go za 3,5 zł, raz nawet za 3,8 zł.
Będąc w Krakowie warto zahaczyć o lokal, w którym zjemy maczankę krakowską, czyli prababkę hamburgera. To bardzo proste i w tej prostocie zachwycające danie - bułka wypełniona jest długo pieczonym mięsem wieprzowym, gęstym sosem mięsnym oraz warzywnymi dodatkami, najczęściej ogórkiem kiszonym. Wielu cieszy fakt, że maczanka wyszła na ulicę. Obecnie, jedną z najczęściej polecanych zjemy na Kazimierzu, przy ul. św. Wawrzyńca, serwowaną z... food trucka. Kosztuje plus minus 30 zł (w zależności od dobranych dodatków), czyli mniej więcej tyle, ile burger w fast foodzie.
Jeśli już jesteśmy przy street foodzie i w okolicach Kazimierza, warto przystanąć przy okrąglaku. O tamtejszych zapiekankach krążą legendy. Jedni nie wyobrażają sobie zwiedzania Krakowa bez uszczknięcia choć kęsa słynnej zapiekanki, dla kolejnych to żadne mecyje. Polecam jednak samodzielnie wyrobić sobie zdanie. Za 15 zł zjemy pokaźną porcję.
Majówka w Krakowie. Witajcie w naszej bajce
Na tym kończy się niska półka cenowa w centrum miasta (poza barami mlecznymi, gdzie faktycznie można podjeść za stosunkowo niewielkie pieniądze). Chcąc jednak stołować się w sercu Krakowa, lepiej zacisnąć w garści pokaźną sumkę. Poczynając pierwszy krok na ul. Floriańskiej, zaczynamy naszą kulinarną podróż z wysokiego c. Jedna porcja lodów kosztuje tutaj 7 zł. Nie jest to ewenement. W centrum miasta tańsze lody kupimy raczej jedynie w markecie. Tym samym czteroosobowa rodzina, chcąc poczęstować każdego dwoma smakami, musi zapłacić... 56 zł.
Dalej mijamy krakowską pierogarnię, jedną z najpopularniejszych w mieście. Chwali się ją za wystrój, klimat, smak i duże porcje. Za największą, czyli liczącą 12 pierogów, zapłacimy od 49 zł za m.in. ruskie po 60 zł za te z farszem z kaczki i jabłka. Natomiast najmniejsza porcja, w skład której wchodzi osiem sztuk lepiaków, kosztuje od 38 do 50 zł. To jednak wciąż nie najwyższa półka cenowa.
Smak krakowskiej tradycji nie dla każdego?
Trudno podsumować krakowski rynek gastronomii. Szeroki jest i zakres cen, i oferta. Zatrzymajmy się jednak na Rynku Głównym i spójrzmy na miejsca najmocniej kojarzone z Krakowem. Najstarszą w mieście (i jedną z najstarszych w Europie) jest restauracja "Wierzynek", serwująca dania kuchni polskiej. W menu polecanym przez szefa kuchni znajdziemy bulion z dziczyzny i pieczonych warzyw za 50 zł oraz polędwicę z sarny z puree ziemniaczanym i truflą oraz musem z marchwi i pomarańczy z szafranem za niecałe 150 zł. Summa summarum za dwudaniowy obiad dla jednej osoby trzeba tutaj zapłacić 200 zł.
Zauważyłam, że kilka osób wertuje ofertę knajpy, spoglądając na wywieszone przed restauracją menu. Postanowiłam więc zapytać, czy zamierzają wejść do środka.
Tuż obok "Wierzynka" znajdziemy "Szarą Gęś" - restaurację z polską kuchnią, o podobnym prestiżu i cenach, równie mocno kojarzoną z Krakowem. Tutaj za porcję pierogów z gęsiną zapłacimy 75 zł, a około 100 zł i więcej kosztują główne dania. Startery i zupy to koszt od 30 zł wzwyż.
U Ewy Wachowicz zaś zjemy rosół za 25 zł, maczankę po krakowsku za niecałe 50 zł, a danie główne, np. kotlet schabowy z kością z ziemniakami i kapustą za 51 zł. To jedne z najtańszych propozycji, znajdujących się w menu "Zalipianek", ale przyznać trzeba, że w porównaniu z większością knajp położonych w centrum, ceny są konkurencyjne.
Taniej się nie da?
Skłamalibyśmy pisząc, że są to najdroższe miejsca w Krakowie. Nieprawdą byłoby również stwierdzenie, że właśnie tak wygląda cenowa tendencja w sercu królewskiego miasta. Znajdziemy tu też tańsze lokale. Jedna z knajp, tuż przy wylocie z Floriańskiej, była wypełniona gośćmi po brzegi. Jedna z podpytanych przeze mnie kobiet (turystka spod Rzeszowa) przyznała, że o ile zamówione przez nią danie było naprawdę smaczne, tak cena była trudna do przełknięcia.
No właśnie, jest jak jest. Rynek gastronomii poturbowała pandemia. Tak naprawdę po dwóch latach zastoju narodził się ze zgliszczy. Później wybuch wojny w Ukrainie, który mocno wpłynął na wzrost inflacji w Polsce, również wstrząsnął tą branżą. Ceny energii nie oszczędzają nikogo, droższe są pensje i produkty. I to wszystko sprawia, że stołując się na mieście, musimy liczyć się ze sporym wydatkiem.
Nie taki diabeł straszny
Mimo to późnym popołudniem krakowski rynek tętnił życiem. Ogródki w większości lokali były wypełnione. I to wbrew badaniom, Tutore Poland (przeprowadzonego w styczniu 2023 r.), z których wynika, że aż 88 proc. Polaków oszczędza z uwagi na wysoką inflację oraz trudną sytuację gospodarczą. A może w majówkę poluźniliśmy pasa?
Majówkowe "mikrowyprawy", czyli wypoczynek u siebie
Jak przekazuje Polska Organizacja Turystyczna, majówkę, czyli okres od 29 kwietnia do 3 maja co trzeci Polak spędzi poza miejscem zamieszkania. Nie decydujemy się jednak na dalekie wojaże - wypoczywać w kraju planuje w tym czasie co piąty ankietowany, natomiast za granicą – tylko co dwudziesty. Na dwa tygodnie przed majówką niemal 80 proc. respondentów deklarowało, że wyjedzie na 3 do 5 dni (2-4 noclegi). Ile planujemy wydać w tym czasie? Co piąty ankietowany przyznał, że chce przeznaczyć od 1001 do 1500 zł na osobę. Tyle samo pytanych deklarowało, że wyda od 201 do 500 zł i od 501 do 1000 zł na osobę.
Karina Czernik, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zobacz także nasz wielki test kiełbas na grilla. Wybierz najlepszą!