Koszty organizacji wesela przerażają. Zapomnij o 200 zł za "talerzyk"
Branża ślubna stanęła w rozkroku. Z jednej strony luksusowych przyjęć przybywa, a budżety, jakie młodzi są gotowi przeznaczyć na organizację wesel, sięgają setek tysięcy złotych. Z drugiej strony mamy segment niskobudżetowy - najliczniejszy, ale borykający się z inflacją. Pary decydują się na przyjęcia, ale skromne i zastanawiają się, jak ciąć koszty, by impreza nie skończyła się fiaskiem. Co trzeba wiedzieć o organizacji wesela i jak się za to zabrać? Na czym można, a na czym nie powinno się oszczędzać?
26.08.2023 | aktual.: 27.08.2023 09:20
Kiedy branża ślubna zaczęła podnosić się po covidowych trzęsieniach, uderzyła w nią inflacja, niemały wpływ wywarła też wojna na Ukrainie. Jak tłumaczy Robert Pieczyński, Członek Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Wedding Plannerów i współwłaściciel DecorAmor Academy w rozmowie z serwisem Pyszności.pl, skutki tych turbulencji odczuwalne są do dzisiaj. Szczególnie trudny był pierwszy rok pandemii, kiedy branża ślubna spotkała się z problemem, z jakim dotąd nie miała styczności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudności branży weselnej. Co podrożało najbardziej?
Wojna na Ukrainie spowodowała, że z rynku weddingowego zniknęło wielu podwykonawców, performerów i osób zaangażowanych w gastronomię pochodzenia ukraińskiego. Co więcej, przyszłe panny młode muszą czekać na suknie ślubne zdecydowanie dłużej niż trzy lata temu. Przedstawiciel PSWP przekazuje, że czas realizacji zamówienia na suknię szytą na miarę wzrósł w trakcie pandemii z 3-4 miesięcy do 9.
Oliwy do ognia dolała galopująca inflacja. Kiedy z kilkuprocentowej zaczęła wskazywać na dwucyfrowe wartości, również w branży ślubnej pojawiły się mocne skoki cen. Ale nie wszędzie. Największe podwyżki notuje się u podwykonawców świadczących usługi gastronomiczne, ponieważ sami ponoszą wysokie koszty działalności.
Zobacz także
Coraz więcej klientów premium. "Branża się rozwarstwia"
Gros par młodych ze względu na wzrost kosztów organizacji przyjęć zmieniło priorytety, stawiając na skromniejsze wesela. Jednak sytuacja w branży ślubnej nie jest czarno-biała. Polskie Stowarzyszenie Wedding Plannerów rynek ten dzieli na trzy segmenty kosztowe: niskobudżetowy, średniobudżetowy i wysokobudżetowy.
- Klient niskobudżetowy wydaje na wesele do 50 tys. zł, obecnie może nawet do 80 tys. zł, średniobudżetowy od 50-80 tys. zł do 150-200 tys. zł, a klient premium powyżej 200 tys. zł - wylicza przedstawiciel PSWP. - Od roku, półtora rozwarstwia się branża weselna. Do czasów pandemii było tak, że 75 proc. par młodych należało to segmentu niskobudżetowego. Średni budżet stanowiło 23 proc. par młodych, a wysoki budżet należał do ok. 2 proc. par. W chwili obecnej widzimy, że w związku z inflacją zaczyna się to wszystko zmieniać. O 2 punkty procentowe przybyło nam klientów niskobudżetowych i obecne stanowią 77 proc. rynku, ale z drugiej strony aż o 3 punkty procentowe więcej jest klientów luksusowych. Tym samym środkowy segment odnotował spadek na poziomie 5 punktów procentowych.
Wesele budżetowe: na czym nie oszczędzać?
Mało odporny na cenowe wstrząsy segment niskobudżetowy szuka sposobów na oszczędności. W okresie, kiedy inflacja zaczęła pobijać rekordy, młodzi nie tyle porzucali pomysły wyprawiania wesel, ile zaczęli ograniczać budżety. Najpowszechniejszą metodą na cięcie kosztów jest skrócenie listy gości czy rezygnacja z kosztownych dekoracji. To bezpieczne rozwiązania, jednak są rzeczy, na których nie powinno się oszczędzać.
Pary młode szukają oszczędności w oprawie muzycznej, jednak tutaj należy być ostrożnym. Jak przypomina przedstawiciel PSWP, trzeba mieć na względzie, że DJ czy zespół napędzają atmosferę i mają gigantyczny wpływ na to, czy przyjęcie weselne będzie po prostu fajną imprezą. Coraz bardziej powszechną praktyką jest zamiana kilkuosobowego zespołu muzycznego na DJ-a.
Robert Pieczyński podkreśla też, by uważać z cięciem kosztów na jedzeniu. Tłumaczy, że obiekty weselne doskonale wiedzą, jak zaplanować menu, by niczego nikomu nie brakło, ale też, by tego jedzenia dużo się nie zmarnowało. Szefowie kuchni mają dobrze przygotowane jadłospisy i dokładnie wszystko wyliczone. Na czym więc można uciąć nieco kosztów?
- Widzimy, że pary młode zapraszają mniej gości niż przed pandemią i to jest jeden z pierwszych elementów, gdzie szukają oszczędności. Drugim elementem, gdzie szuka się oszczędności, jest rezygnacja z wynajmowanego auta. Teraz mamy coraz lepsze samochody prywatne i często pary młode korzystają z pojazdów użyczonych przez rodzinę czy znajomych. Można postawić też na tańszy alkohol. To nie musi być wódka z najwyższej półki, można wybrać tę z półki średniej - wskazuje Robert Pieczyński.
Ile kosztuje wesele w 2023 roku dla 100 osób?
Według statystyk Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych w 2019 roku średnio 50 tys. zł wystarczało na zorganizowanie wesela dla 100 osób. Po pandemii i w związku z gwałtownym wzrostem inflacji ceny wystrzeliły, zbliżając się do sześciocyfrowej bariery.
Przed pandemią COVID-19 przeciętny koszt tzw. talerzyka w weselnej sali nie przekraczał... 250 zł. Teraz młodzi wydadzą średnio 400 zł, ale to wciąż ten najniższy szczebel widełek. Wprawdzie wiele zależy od lokalizacji obiektu, wystroju itd., ale za nowy standard uznaje się 300 zł minimum.
- W najtańszych obiektach weselnych za talerzyk zapłacimy 250-300 zł, ale są też lokale, gdzie talerzyk może kosztować 500, 600 czy 800 zł. Tutaj jest naprawdę duża rozbieżność. Jeżeli chcemy zorganizować wesele na średnim poziomie, musimy liczyć się z kosztem sięgającym od 400 do 600 zł za talerzyk - przekazuje Robert Pieczyński.
Dla Wirtualnej Polski Karina Czernik