Kupiła jedynie frytki. Pokazała paragon i wszystkich dosłownie wcięło
Frytki to, zdawałoby się, nieskomplikowane i stosunkowo niedrogie danie. Wszak przyrządzone wyłącznie z ziemniaka, smażone w tłuszczu, który - umówmy się - nie jest traktowany jednorazowo. I kiedy w sieci trwają dyskusje nad tym, czy 30 zł za gofra z bitą śmietaną to dużo, czy w sam raz, pojawia się paragon prawdziwej grozy, bo opiewający na sumę, za którą można by zjeść porządny posiłek na mieście. A kupiono tylko dwie porcje frytek.
05.06.2023 14:41
"Paragonów grozy" ciąg dalszy. Prawdziwy wykwit tego typu wynalazków obserwowaliśmy już w majówkę. Pisaliśmy wówczas o wysokich cenach w budkach z goframi w nadmorskich miejscowościach. Niemniej drogo było w Krakowie, gdzie mała porcja lodów w miejscach zlokalizowanych przy Rynku Głównym kosztowała 7 zł. Teraz przyszedł czas na - w opinii wielu komentujących - absurdalną cenę za frytki. "Ceny w knajpach odleciały" - piszą internauci.
Zobacz także
Pokazała paragon. Frytki w cenie porządnego obiadu
Magda Grzebyk, autorka bloga "Krytyka Kulinarna" podzieliła się w mediach społecznościowych zdjęciem paragonu, który wywołał niemały szum w sieci. Jak dodaje w opisie, podczas jednego z festynów pod Warszawą kupiła frytki w food trucku. Jak widać na zdjęciu, kwota, jaką przyszło jej zapłacić, dosłownie zwala z nóg. Na niechlubnym paragonie widnieje równe... 50 zł za dwie porcje odsmażonych ziemniaków.
22,80 zł brutto to około 20 zł na rękę. Godzina pracy na najniższej krajowej stawce nie wystarczyłaby więc na zakup tychże frytek. Przedsiębiorcy z branży gastronomicznej nie ukrywają, że podwyżki cen są spore. Tłumaczą to inflacją, zwiększonymi kosztami, jakie muszą ponieść za energię czy wypłaty dla pracowników. Komentujący post wskazują jednak, że mimo to cena opiewająca na 25 zł za porcję frytek to gruba przesada.
"Ceny w knajpach odleciały"
Komentujący post Marty Grzebyk sprawę stawiają jasno: taniej zjemy za granicą. "Miesiąc temu w Irlandii Północnej w restauracji jadłam taniej niż w Polsce" - napisała jedna z komentujących. Inna dodała, że za 12 euro (ok. 54 zł) w Barcelonie można zjeść dwie pokaźne porcje lokalnych dań, a w jednej ze słynniejszych barcelońskich pizzerii zestaw składający się z dowolnej pizzy, napoju, kawy i deseru kosztuje 63 zł w godzinach lunchowych.
Inna osoba postanowiła skontrować wypowiedź internauty, wskazując, że dla pracodawcy olbrzymim wydatkiem jest opłacanie pracowników, nawet jeśli pracują za minimalną stawkę. Kolejna zaś odnosi się do swoich doświadczeń, pisząc, że obecnie płaci cztery więcej za energię niż przed podwyżkami. Jeden z komentarzy umieścił mężczyzna prowadzący pizzerię. 50 zł za dwie porcje frytek określił jako "cenę z kosmosu", ale dodał też, że wszystko co mogło, zdrożało, a obroty maleją.