Mieszkaniec Sosnowca pojechał nad morze i się mocno zdziwił. "Ceny zaskoczyły mnie... na plus!"
Myślałam, że historie z paragonami grozy mogą mieć tylko jedno, niezbyt przyjemne zakończenie. Na szczęście tym razem pozytywnie się zaskoczyłam. Z tobą będzie podobnie!
17.08.2023 20:18
Wciąż jesteśmy w wakacyjnym klimacie. Wiele osób nadal wypoczywa i korzysta z uroków urlopu. Z takimi wyjazdami często wiążą się niestety nieprzyjemne historie z tzw. "paragonami grozy". I wiele relacji na ten temat mogłeś przeczytać na naszym portalu.
Wysokie ceny lub dodatkowe opłaty zamieszczane na paragonach nie raz nas szokowały. Z drugiej strony chyba musimy pogodzić się z takimi sytuacjami, bo niestety inflacja nie odpuszcza. Dotyczy to też branży gastronomicznej, która nie wiąże się jedynie z zakupem produktów, ale też codziennymi opłatami za prąd, gaz czy wynajem lokalu. A to dopiero początek stałych wydatków…
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie rozumiem, skąd ta nagonka na drożyznę nad polskim morzem"
Dziś jednak natrafiłam na pozytywną historię związaną z paragonem z wakacji znad polskiego morza. Postanowiłam więc podzielić się nią również z tobą. W końcu dobrych wiadomości nigdy za wiele!
Jeden z wczasowiczów, który spędził swój urlop w Mrzeżynie oraz Pogorzelicy, postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami z Onetem. Z relacji pana Mariusza wynika, że nad polskim morzem można zjeść w rozsądnej cenie.
Ile za obiad z rybą nad morzem?
Mężczyzna przekonuje, że za zupę nad polskim morzem trzeba zapłacić od 10 do 12 zł za porcję. Z kolei kultowy zestaw z rybą to koszt 30 zł. I rzeczywiście biorąc pod uwagę wspomniane ceny, wcale nie jest tak źle.
Co ciekawe, według wczasowicza z Sosnowca, dużo drożej jest np. w jego rodzinnym mieście. Tam bowiem za zupę trzeba zapłacić nawet 25 zł. Drugie danie kosztuje natomiast ok. 50 zł.
Różnica więc jest spora. I właśnie w tym miejscu pojawia się pytanie, jak to możliwe? Daj mi proszę znać, jak ceny w restauracjach wyglądają w twoim mieście.