Pokazał, co podano w wojsku. Niektórzy na ten widok tracą apetyt
Żołnierze zawodowi w czasie służby mogą liczyć na posiłek. Nie ma mowy tutaj o żurku z Sheratona, ale niektóre dania zaskakują nawet tych, którzy nie mają wysublimowanych kubków smakowych. Na widok tej zupy szybko można stracić apetyt.
Podobnie jak w szpitalach, jedzenie w wojsku ma zapewnić odpowiednią dawkę energii. Istnieją regulacje dotyczące odpowiedniej kaloryczności, ale sam smak pozostaje już w gestii kucharza. Zdarzyć się mogą posiłki, po których nawet Magda Gessler nie rzuciłaby talerzem, ale znaleźć można również jedzeniowe czarne owce. Na facebookowym profilu "Wyżywienie w Wojsku" żołnierze dzielą się zdjęciami swoich talerzy. Czasem można pozazdrościć, ale w przypadku zupy parówkowej szybko można stracić apetyt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwa desery w jednym? Po takim cieście goście będą chcieli cię ozłocić
Zupa parówkowa w wojsku
Zdjęcie zupy parówkowej wywołało niemałe kontrowersje i nic w tym dziwnego. Już na samym zdjęciu prezentuje się, delikatnie mówiąc, mało apetycznie. Kawałki parówki, wysmażone każda w inny sposób, zanurzone w szarej brei niejedną osobę odstraszą od jedzenia. Taki właśnie posiłek zaoferowano w Wojskowym Oddziale Gospodarczym w Zegrzu.
Przypomina to bardziej resztki ze stołu niż pełnoprawny posiłek. Kiepskiej jakości mięso, na dodatek przypalone i absolutny brak warzyw to danie, które zaserwowano żołnierzom.
Nie wszędzie jest tak źle
Oczywiście zupa parówkowa to tylko jeden ze słabszych przykładów wyżywienia w wojsku. Różne jednostki mogą mieć odmienne standardy i zasady żywieniowe. Żołnierze wykonujący zadania o wysokim wysiłku fizycznym otrzymują większe racje żywnościowe, aby zaspokoić ich zwiększone potrzeby.
Posiłki dla żołnierzy można podzielić na dwa rodzaje. Pierwsze to te, które są serwowane, gdy kucharze mają do dyspozycji pełne zaplecze kuchenne, co umożliwia przygotowanie bardziej zróżnicowanych i skomplikowanych potraw.
Drugi rodzaj to posiłki poligonowe. Dostarczane żołnierzom podczas ćwiczeń w terenie, gdzie warunki są znacznie trudniejsze, a możliwości przygotowania posiłków ograniczone. W takich sytuacjach często stosuje się racje żywnościowe lub posiłki przygotowywane w polowych kuchniach.
Nie da się jednak ukryć, że to kiepskie przykłady najbardziej rozgrzewają. Patrząc na zupę parówkową, nie ma co się dziwić. Tym bardziej że wiele innych jednostek udowadnia, że da się to zrobić o wiele lepiej. Oczywiście "kiedyś to było inaczej" i takie posiłki były marzeniem. Zmieniły się jednak czasy, wzrosła świadomość i możliwości. Warto zadbać o to, by wszystkie placówki korzystały z tego jednakowo.