Polacy jedzą je coraz częściej. Nie mają świadomości, że konsekwencje będą opłakane
Moda na ten owoc trwa już wiele lat i nic nie wskazuje na to, żeby miała osłabnąć. Próżno szukać influencerki, która chociaż raz by się z nim nie pokazała w swoich mediach społecznościowych. Pytanie brzmi: czy na pewno wiemy, z czym wiąże się tak duża jego konsumpcja? Gdy dowiesz się, co powoduje, być może już nigdy nie sięgniesz po awokado.
19.07.2023 | aktual.: 19.07.2023 17:07
Sałatki, guacamole, sushi, koktajle. Awokado ściele się gęsto w dietach Polaków, a naszym osobistym spostrzeżeniem jest to, że im więcej dana osoba ma obserwujących na Instagramie, tym częściej sięga po ten zielony owoc. Na przestrzeni kilkunastu lat rynek awokado zmienił się nie do poznania. A skoro jest popyt, to jest i podaż. Podaż, która została okupiona niszczeniem planety i cierpieniem ludzi oraz zwierząt.
Krwawy owoc Ameryki
Największym producentem awokado jest Meksyk. Jego "wyniki" są wręcz nie do uwierzenia. Według portalu atlasbig.com rocznie wytwarza się tam grubo ponad 2 miliony ton awokado. To tak, jakby każdy mieszkaniec Meksyku miał być odpowiedzialny za produkcję 17 kilogramów tych owoców rocznie. Robi wrażenie? Niestety, to właśnie ten kraj odpowiada za największe ekologiczne spustoszenie związane z hodowlą awokado.
Czytając o tak olbrzymich liczbach, łatwo się domyślić, że obszar związany z produkcją musi być regularnie powiększany. Ten proces to niesławna deforestacja. Tylko w stanie Michoacán w Meksyku rocznie wycina się około 8 tysięcy hektarów lasów pod uprawę awokado. To z kolei skutkuje degradacją gleby i suszą, bo awokado potrzebuje znacznie więcej wody, niż lasy tropikalne. To nie przelewki: w Chile, kolejnym kraju ze światowej czołówki producentów awokado, o sprywatyzowaną wodę pobieraną na uprawy toczą się walki zbrojne.
Zmasowana produkcja awokado to nie tylko niszczenie naturalnego domu zwierząt, ale również straty wśród ludzi. Uprawiający zielone owoce rolnicy, ze względu na używane pestycydy, zapadają na choroby nowotworowe i skórne, a według portalu natemat.pl ich dzieci często rodzą się nawet zdeformowane. Tymczasem na południu Meksyku szaleją kartele narkotykowe, które wykorzystują plantacje awokado do własnych celów, likwidując po drodze tych, którzy staną im na drodze.
Czy z awokado trzeba zupełnie zrezygnować?
Specjaliści i ekolodzy przyznają, że zatrzymanie światowego trendu jest niemożliwe, ale warto postarać się ograniczyć jego zły wpływ. W tym celu należy sprawdzać kraje pochodzenia kupowanych przez nas awokado. Im krótsza droga, którą przebyły, tym mniejszy wpływ na środowisko. To dlatego dobrze jest postawić na owoce z Hiszpanii czy Turcji, a nie Chile lub Boliwii. Można również szukać nalepki z napisem "Fair Trade", która oznacza handel międzynarodowy oparty na uczciwości i przejrzystości.