Światowa gwiazda w polskim barze mlecznym. "Niczym się nie wyróżniała"
W ostatnich latach bary mleczne przeżywają prawdziwy renesans. Okazuje się, że stają się magnesem nie tylko dla poszukujących oszczędności Polaków, ale także dla celebrytów i zagranicznych turystów, pragnących poznać autentyczne smaki.
Rosalía to hiszpańska gwiazda, której hity podbijają listy przebojów na całym świecie. Tym razem wraz ze swoją ekipą odwiedziła Warszawę i to nie z powodu koncertu. Krążą podejrzenia, że to właśnie stolica stanie się tłem dla jednego z jej teledysków. Jednak to nie same nagrywki rozgrzały polskich fanów. Gwiazda na swoim instagramowym profilu, obserwowanym przez ponad 26 milionów osób, podzieliła się zdjęciami z obiadu. Można byłoby się spodziewać, że postawi na jedną z drogich restauracji w hotelu, może lokal Magdy Gessler czy restaurację nagrodzoną gwiazdką Michelin. Rosalia wpadła jednak do baru mlecznego.
Rosalia w barze mlecznym
Zjeść tam można syto, smacznie, tanio i co najważniejsze – po polsku. Wystrój lokalu zatrzymał się nieco w minionej epoce, co jednak ma swój niepowtarzalny urok. Budzi skojarzenia z prostą, stołówkową kuchnią, przyciąga miłośników PRL-owskiego klimatu i stylu vintage. To właśnie to miejsce wybrała hiszpańska gwiazda, szukając prawdziwych smaków.
Na stole pojawiły się klasyki polskiej, domowej kuchni: miska zupy pomidorowej z makaronem, porcja barszczu ukraińskiego oraz słynny kotlet schabowy z ziemniakami i surówką. W skrócie: typowy, polski obiad, który zna każdy Polak.
- Pani była u nas incognito bez zapowiedzi, obsługa nawet nie zorientowała się, że odwiedził nas ktoś sławny. Niczym się nie wyróżniała na tle innych zagranicznych turystów, których codziennie jest sporo — mówi nam Bar Mleczny Rusałka.
Bary mleczne to miejsce, gdzie nawet gwiazda może poczuć się jak zwykły śmiertelnik, każdy klient traktowany jest tak samo. Bez sali na wyłączność i omijania kolejki. Pełna kulinarna demokracja.
Schabowy przypadł do gustu
Można się domyślić, że dania polskiej kuchni przypadły jej do gustu. Nieświadomie dopasowała się też do znanego powiedzenia "mięsko zjedz, ziemniaczki zostaw". W przeciwieństwie do ziemniaków i surówki z kiszonej kapusty, które symbolicznie zostały na talerzu, schabowy zniknął bez śladu. Niejedna babcia byłaby z tego dumna.
Szczerość smaku i autentyczność barów mlecznych sprawiają, że śmiało mogą konkurować z restauracjami, a tradycyjny polski obiad ma szansę podbić serca ludzi na całym świecie. W końcu kto nie kocha schabowego?