Zabezpieczał wrocławską restaurację przed wielką wodą. Teraz apeluje do turystów

La Maddalena to zdecydowanie jedna z najpiękniej położonych restauracji we Wrocławiu, a może i w całej Polsce. W sierpniu jadłam tu przepyszną kolację i podziwiałam Odrę, która jest na wyciągnięcie ręki. Nie przypuszczałam, że już za chwilę na tarasie zamiast stolików będą worki z piaskiem, a cała załoga zajmie się zabezpieczaniem restauracji przed falą powodziową.

Restauracja La Maddalena we Wrocławiu
Restauracja La Maddalena we Wrocławiu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

26.09.2024 | aktual.: 26.09.2024 17:52

La Maddalena to restauracja, która znana jest smakoszom nie tylko w Polsce. Jej wielkim atutem jest też położenie na brzegu Odry. Z tarasu rozpościera się widok na gmach Uniwersytetu Wrocławskiego. Panorama miasta robi wrażenie szczególnie wieczorem. W menu są specjały kuchni międzynarodowej – głównie francuskiej i włoskiej, w tym owoce morza. Miałam okazję spróbować tu przegrzebków, ośmiornicy i kaczki. Na deser zaś były kulki z ricotty. Jeszcze w sierpniu podziwiałam widok na rzekę. Atmosfera była wspaniała. Jak to się teraz zmieniło? Zapytałam o to Macieja Nowaczyka, współwłaściciela wrocławskiej restauracji.

Widok na Odrę z restauracji La Maddalena
Widok na Odrę z restauracji La Maddalena© FB La Madallena

Dorota Gepert, Pyszności.pl: Czy po zagrożeniu powodziowym inaczej patrzycie na rzekę?


Maciej Nowaczyk: Nic się nie zmieniło, w dalszym ciągu uważamy, że nasze położenie jest doskonałe, a lokalizacja to nasz wielki atut. Na szczęście niejedyny. Nie ma lepszego widoku niż na wodę, bo daje spokój i wyciszenie. Oczywiście Wrocław jest miastem naznaczonym przez powódź i choć w 1997 roku jeszcze nie było restauracji, mieliśmy świadomość zagrożenia. Jednak z całą świadomością zdecydowaliśmy się na to miejsce i bierzemy za to pełną odpowiedzialność. Gdybym miał dziś wybór, gdzie zacumować La Maddalenę, postawiłbym na tę samą lokalizację.

Na szczęście w tym roku fala powodziowa nie była taka groźna dla Wrocławia.


Tego nie da się nawet porównać. Gdyby restauracja istniała w 1997 roku, byłby w niej metr wody. Takie olbrzymie straty mają teraz mieszkańcy Lądka-Zdroju czy Nysy, wśród nich są też właściciele restauracji. We Wrocławiu zadziałały zabezpieczenia, ale i tak byliśmy przygotowani na najgorsze. W przeciwieństwie do miast i miasteczek położonych w Kotlinie Kłodzkiej my mieliśmy czas, by się przygotować na wielką wodę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co to oznaczało dla restauracji?


Totalne przeorganizowanie pracy. Część załogi natychmiast oddelegowałem do domu. Wszyscy ci, którzy mieszkają w zachodniej części miasta, byli na wałach i troszczyli się o swój dobytek. Tam zagrożenie było znacznie większe. Ci, którzy zostali, zabezpieczali taras. Ułożyliśmy tam 700 worków z piaskiem. Całe wyposażenie restauracji też było zabezpieczone. To była cięższa praca i zupełnie inna od tej, którą codziennie wykonujemy w restauracji.

Taras restauracji zabezpieczono 700 workami z piaskiem
Taras restauracji zabezpieczono 700 workami z piaskiem© FB La Madallena

Rozpędzona maszyna się zatrzymała. Kucharze przestali gotować, kelnerzy nie przyjmowali zamówień, przy stolikach nikt nie siedział.


Pustka w restauracji była przerażająca, porównywalna z czasami covidu. Najgorsze było wyczekiwanie. Spodziewaliśmy się fali kulminacyjnej we wtorek, a tymczasem przyszła w nocy z czwartku na piątek. Choć przewidywania były optymistyczne, strach i niepewność nie odpuszczały. Restauracja była nieczynna dwa dni, ale już kilka dni wcześniej, nie działaliśmy jak zwykle. Gdy zaczęła się powódź na Dolnym Śląsku, nikt nie miał głowy i nastroju na chodzenie do restauracji. Wszyscy śledzili komunikaty, kto mógł, pomagał — wielka woda była bardzo blisko.

Pewnie było mnóstwo odwołanych rezerwacji.


Bardzo dużo rezerwacji, kilka większych imprez. Do tej pory dzwonią do nas goście z pytaniami, czy na pewno jesteśmy otwarci, czy nas nie zalało, czy jest bezpiecznie. Nie wiem, czy chcą się upewnić, czy nie wierzą mediom. U nas już można zjeść nawet na tarasie, zagrożenie minęło. Jest super bezpiecznie, wróciliśmy do normalnej działalności.

Restauracja szybko wróciła do funkcjonowania.


Otworzyliśmy La Maddalenę najszybciej, jak tylko się dało. Po wielkim zagrożeniu, strachu, niepewności wszyscy chcieliśmy wrócić do normalności, zapomnieć, cieszyć się spotkaniami ze znajomymi czy rodziną. We Wrocławiu już jest to możliwe, jednak nie mamy gości spoza naszego miasta. Turyści obawiają się tu przyjeżdżać — tak jak na cały Dolny Śląsk. Dlatego przyłączam się do apelu, by teraz nie opuszczać rejonu Polski, który tak bardzo ucierpiał. W wielu miejscach da się odpocząć, pozwiedzać i przy okazji wspomóc lokalnych przedsiębiorców.

Kolacja z widokiem na rzekę? Warto wybrać się do Wrocławia
Kolacja z widokiem na rzekę? Warto wybrać się do Wrocławia© Materiały prasowe | stan.zajaczkowski

Dorota Gepert, dziennikarka Wirtualnej Polski

restauracjapowódźwrocław
Wybrane dla Ciebie