Zjadłam obiad u gospodyń z Koła Wiejskiego. Na widok cen przecierałam oczy
Wrzesień to miesiąc imprez plenerowych, w tym popularnych w mniejszych miejscowościach i na wsiach - dożynek. Sprawdziłam, jak wygląda jedzenie poza wielkim miastem i ile trzeba zapłacić za obiad u pań z Kół Gospodyń Wiejskich.
16.09.2023 13:24
Koła Gospodyń Wiejskich to wspaniały inkubator przedsiębiorczości dla mieszkanek wsi i małych miast. Udział w różnych wydarzeniach, jak festyny i pikniki, wymaga pewnego nakładu pracy oraz czasu, dzięki czemu kobiety są aktywizowane i mogą pokazać swoje umiejętności szerzej niż tylko w zaciszu własnej kuchni. W drugi weekend września odbyło się Pomorskie Święto Plonów, na którym nie mogło oczywiście zabraknąć przedstawicielek Kół Gospodyń Wiejskich z różnych powiatów. Wraz z nimi przyjechały blachy ciast, swojskie wyroby i regionalne przysmaki. Postanowiłam sprawdzić, jak karmią panie z KGW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chleb ze smalcem i placki ziemniaczane
Wiejskie imprezy to miejsca, gdzie próżno szukać wykwintnych dań czy modnych street foodów z różnych części świata. Jest za to mnóstwo domowych przysmaków, które doskonale budzą wspomnienia z czasów dzieciństwa. Przechodzę między stoiskami, pięknie udekorowanymi w regionalne motywy. Wiejska impreza to obowiązkowo pajda chleba ze smalcem. Gdy zauważam tacę z tym przysmakiem, od razu pytam o cenę.
- Proszę częstować się, za darmo - słyszę w odpowiedzi.
Pieczywo jest bardzo smaczne. Czuć domowy wyrób i swojskiego ogórka kiszonego. Pozostałe Koła Gospodyń Wiejskich częstują również kawałkami regionalnych serów, małymi porcjami czekoladowego bloku, kanapkami z metką czy kaszubskim zylcem, a nawet własnej roboty nalewką. Nic więc dziwnego, że ustawiają się tłumy. Największym powodzeniem cieszy się jednak stoisko z grillem. Zapach karkówki i kiełbasy pobudza kubki smakowe, a atrakcyjna cena sprawia, że szybko formuje się długa kolejka zgłodniałych uczestników imprezy.
Porcja kiełbasy jest dość okazała, karkówki nieco mniejsza. Do tego dorzucono mini bułeczkę oraz ketchup i musztardę. Jest pysznie, mięso jest świetnie doprawione i smakuje jak z domowego rusztu. Cena? 15 zł za porcję. W tym momencie chciałabym pokazać paragon, ale prawda jest taka, że od razu po wydrukowaniu poszedł do kosza. Odruchowo. Zostawiane bowiem przez klientów świstki papieru szybko porywał wiatr. Nie zdziwiło mnie zatem, że gospodyni nie wręczyła mi go.
Koła Gospodyń Wiejskich zaskakują jakością
Nie byłabym sobą, gdybym na tym skończyła tak wyjątkową degustację. Odwiedziłam więc jeszcze jedno stoisko Kół Gospodyń Wiejskich, gdzie panie smażyły na bieżąco placki ziemniaczane i placki z jabłkami. Zapach był niesamowity, czas oczekiwania bardzo krótki. Na tyle namiotu stała maszynka, w której tarto ziemniaki na masę. Sanepid pewnie by znalazł parę niedociągnięć, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Zamówiłam porcję placków i kawałek szarlotki.
Solidna porcja placków kosztowała 15 zł, w cenie była też możliwość posypania cukrem. Porcja obłędnej szarlotki kosztowała zaledwie 5 zł. Za 20 zł dostałam pyszny obiad i deser.
Promocja lokalnych produktów
Dożynki to okazja, aby zaprezentować swoje wyroby. Ja skusiłam się na sok malinowy w butelce (15 zł), a do domu zgarnęłam jeszcze porcję bigosu (10 zł). Można było dostać również porcję zupy za darmo. Chociaż na większości stoisk było to samo, bo królowało mięso z grilla czy pajda ze smalcem, to wszędzie ustawiały się kolejki.
Bywam też czasem na zlotach foodtrucków i chociaż jest to zupełnie inny rodzaj jedzenia, to ceny są kilkukrotnie wyższe. Kupowanie u pań z Kół Gospodyń Wiejskich wspiera ich rozwój, dopinguje w pasji oraz pomaga podtrzymywać i pielęgnować tradycje. I chociaż takie festyny czy festiwale mają nieco przaśny charakter, to są jednak ważnym elementem folkloru. Polecam zdecydowanie korzystać z takich wydarzeń, bo klimat jest niesamowity, a jedzenie pyszne i nieobciążające kieszeni.
Ewa Malinowska dla Wirtualnej Polski