Królowie i szlachta zajadali się tą zdrową zupą. Dziś mniej popularna, a na trawienie jest świetna
Kwaśny, aromatyczny i pełen historii – taki właśnie jest żur, którym niegdyś zajadali się królowie i szlachta. Dziś niesłusznie zapomniany, ta tradycyjna zupa potrafi zdziałać cuda dla trawienia i odporności. Warto przywrócić ją do swojego menu.
Kwaśny, aromatyczny i wyjątkowo zdrowy – taki był dawniej żur, który gościł nie tylko na chłopskich stołach, ale i w królewskich komnatach. Choć dziś często ustępuje miejsca nowoczesnym zupom, warto do niego wrócić – zwłaszcza jeśli chcemy poprawić trawienie i odporność.
Zupa ślepe ryby. Rozgrzewająca i sycąca kartoflanka dla całej rodziny
Żur – dawna potrawa, którą kochali królowie
Mało kto wie, że żur to jedna z najstarszych i najbardziej charakterystycznych polskich zup. Choć dziś kojarzymy go głównie z domową kuchnią i świętami, w czasach Jagiellonów był obecny także na dworach królewskich i w szlacheckich rezydencjach. Serwowano go w różnych wersjach – od postnych, delikatnych odmian po bardziej wykwintne warianty z dodatkiem dziczyzny czy suszonych grzybów.
Na królewskich stołach żur miał swoje specjalne miejsce zwłaszcza w okresach postnych, kiedy mięso było zakazane. Wtedy przygotowywano go na zakwasie żytnim, z dodatkiem czosnku, pieprzu i aromatycznych przypraw korzennych. Często pojawiał się z jajkami, grzybami i świeżymi ziołami. Historycy kulinariów podkreślają, że był to prawdziwy symbol polskiego smaku – prosty, a jednocześnie niezwykle aromatyczny.
Nie bez powodu żur uważano za potrawę oczyszczającą organizm. Dzięki fermentacji, jaka zachodzi podczas przygotowywania zakwasu, zupa była lekkostrawna, wspierała florę jelitową i poprawiała trawienie. To właśnie dlatego w dawnych czasach wierzono, że żur "stawia na nogi" po chorobie lub świątecznym przejedzeniu.
Żur na królewskim dworze i w chłopskiej chacie
Choć w każdej warstwie społecznej żur miał swoje odmiany, łączyła je jedna cecha – naturalny zakwas. W szlacheckiej kuchni zakwas z mąki żytniej przygotowywano z wyjątkową starannością, dodając do niego przyprawy, czosnek i skórkę chleba żytniego, by uzyskać głęboki, kwaskowy smak.
Na dworach królewskich wersje tej zupy różniły się w zależności od kalendarza liturgicznego. W dni postne podawano go na lekkim wywarze z warzyw lub ryb, natomiast w pozostałe dni roku mógł być wzbogacony o mięso, grzyby czy nawet odrobinę śmietany. Według dawnych zapisów z kuchni krakowskich i lwowskich, dodawano do niego też przyprawy korzenne – gałkę muszkatołową, ziele angielskie czy majeranek, które nadawały mu głębi i elegancji.
Z kolei w domach chłopskich żur był daniem codziennym – prostym, sycącym i tanim. Gotowano go na wodzie z dodatkiem ziemniaków, czosnku i cebuli, a w okresach świątecznych wzbogacano o kiełbasę lub boczek. To właśnie ta wersja – ludowa, swojska i kwaśna – przetrwała w polskich domach do dziś.