Magda Gessler zrobiła tu rewolucję 14 lat temu. Po latach powiedziałam: sprawdzam!

O Karczmie Nałęczowskiej pierwszy raz usłyszałam w programie "Kuchenne rewolucje" Magdy Gessler, gdzie przeszła ogromną zmianę. W końcu postanowiłam wraz z mężem odwiedzić to miejsce i sprawdzić, czy po 14 latach lokal wciąż przyciąga gości swoim sielskim klimatem i regionalnymi smakami.

Karczma NałęczowskaKarczma Nałęczowska po kuchennych rewolucjach
Źródło zdjęć: © Pyszności
Katarzyna Gileta

W sobotnie popołudnie, w szczycie sezonu letniego, zatrzymałam się z mężem na obiad w Karczmie Nałęczowskiej. Miejsce to może być dobrze znane fanom "Kuchennych rewolucji", bo w 2011 roku przeszło metamorfozę pod okiem Magdy Gessler.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trzy smaki, jeden przepis. Te pasty znikają w kilka minut

Rewolucja w karczmie: "Ale syf!"

Pamiętam odcinek, w którym restauratorka nie kryła oburzenia zastanym bałaganem i brakiem koncepcji na kuchnię. "Ale syf!" – powiedziała wtedy, oglądając zapleśniałe ziemniaki. Po czystkach, zmianach w zespole i porządkach w spiżarni, lokal dostał drugą szansę. Gessler zaproponowała powrót do korzeni – regionalnych smaków Lubelszczyzny, z naciskiem na dania z dziczyzny i ryb. W karcie pojawił się m.in. karp po żydowsku, faworki z karpia, gulasz z dzika i sarny. Odświeżono także wystrój lokalu.

Po ponad dekadzie od rewolucji postanowiłam sprawdzić z mężem, jak dziś ma się to miejsce. Położona przy ul. Poniatowskiego karczma wygląda przyjemnie już z zewnątrz – duży drewniany budynek z ogródkiem pełnym zieleni przyciąga wzrok. W środku czuć sielski klimat. Jest sporo drewna, hafty, myśliwskie akcenty. W sobotnie popołudnie niemal wszystkie stoliki były zajęte (zarówno te w środku, jak i na zewnątrz), ale udało nam się znaleźć miejsce bez rezerwacji.

Obiad prawie jak u mamy

Obsługa zrobiła na nas dobre wrażenie – uprzejma, pomocna, konkretna. Mimo dużego ruchu zamówienie trafiło na stół naprawdę szybko. Zaczęliśmy od zup: ja wybrałam zupę z kurek (29 zł), a mąż – gulaszową z daniela (32 zł). Obie były esencjonalne, kremowe, dobrze doprawione, sycące. Porcje solidne, a nie tylko "na spróbowanie".

Na danie główne zamówiłam policzki wieprzowe (39 zł) z opiekanymi ziemniakami (9 zł) – mięso było miękkie, delikatne, rozpływało się w ustach. Partner zaś zdecydował się na gulasz z daniela z podgrzybkami (56 zł) i kopytka (9 zł) – danie pachniało lasem, a kawałki mięsa były soczyste i kruche. Jednym słowem: smaczna, niemal domowa kuchnia z regionalnym twistem.

  • Obiad w Karczmie Nałęczowskiej
  • Obiad w Karczmie Nałęczowskiej
  • Obiad w Karczmie Nałęczowskiej
  • Obiad w Karczmie Nałęczowskiej
[1/4] Obiad w Karczmie Nałęczowskiej Źródło zdjęć: Pyszności |

Do picia wzięliśmy karafkę lemoniady pomarańczowej (27 zł) – lekko kwaskowatej, bardzo orzeźwiającej, idealnej na lato. Ciekawostką, którą warto podkreślić, jest bufet surówkowy. Do każdego dania można samodzielnie dobrać dodatki warzywne, a wybór jest naprawdę szeroki: ogórki kiszone, mizeria, buraczki, warzywa na parze, świeże pomidory, kilka rodzajów surówek. Wszystko świeże, ładnie podane i naprawdę smaczne. To duży plus, który wyróżnia to miejsce na tle wielu innych restauracji.

Ile kosztuje obiad w Nałęczowie?

Za całość, czyli dwie zupy, dwa dania główne z dodatkami oraz lemoniadę, zapłaciliśmy 201 zł. Jak na dwudaniowy obiad dla dwóch osób w popularnej miejscowości uzdrowiskowej, w sezonie, to całkiem przyzwoita kwota. Tym bardziej że porcje były naprawdę duże, a jakość jedzenia – wysoka. Oczywiście, można znaleźć tańsze miejsca, ale nie sądzę, by serwowały dziczyznę w tej klasie.

Paragon z Karczmy nałęczowskiej
Paragon z Karczmy Nałęczowskiej © Pyszności

Karczma Nałęczowska to przykład lokalu, który nie tylko przetrwał kuchenne rewolucje, ale potrafił je przekuć w atut. Nie ma tu nadęcia ani udawanej elegancji. Jest za to dobre, uczciwe jedzenie, klimat sprzyjający odpoczynkowi i szczypta lokalnej historii na talerzu. Jeśli będziesz w Nałęczowie, warto tam zajrzeć – zwłaszcza jeśli lubisz dania z dziczyzny i dobrze doprawione mięsa.

Katarzyna Gileta, wydawczyni Pyszności.pl

Wybrane dla Ciebie

Do obiadu podaję brazylijską surówkę. Nawet mizeria może się schować
Do obiadu podaję brazylijską surówkę. Nawet mizeria może się schować
Robię krem z góralskiego sera. Żaden gość nie może powstrzymać się od zachwytu
Robię krem z góralskiego sera. Żaden gość nie może powstrzymać się od zachwytu
W PRL były hitem podwórka. Lepsze niż amerykańskie pianki
W PRL były hitem podwórka. Lepsze niż amerykańskie pianki
To największy błąd przy smażeniu schabowych. Panierka odpada jak stara farba
To największy błąd przy smażeniu schabowych. Panierka odpada jak stara farba
Ten amerykański przysmak zapamiętam na długo. Kanapka z homarem kosztowała krocie
Ten amerykański przysmak zapamiętam na długo. Kanapka z homarem kosztowała krocie
Wlewam do kalafiorowej. Wychodzi smaczniejsza niż ta od babci
Wlewam do kalafiorowej. Wychodzi smaczniejsza niż ta od babci
Ciocia ze wsi tak gotuje rosół. Ma więcej kolagenu i wspiera stawy
Ciocia ze wsi tak gotuje rosół. Ma więcej kolagenu i wspiera stawy
Jest pyszna, maślana i bez glutenu. Doskonała do zapiekania śliwek z cynamonem
Jest pyszna, maślana i bez glutenu. Doskonała do zapiekania śliwek z cynamonem
Jesienią zapiekam z nimi ziemniaki do obiadu. Są rewelacyjne do pieczeni w sosie
Jesienią zapiekam z nimi ziemniaki do obiadu. Są rewelacyjne do pieczeni w sosie
Najgorszy i częsty błąd przy grzybach. Będą nadawać się tylko do kosza
Najgorszy i częsty błąd przy grzybach. Będą nadawać się tylko do kosza
Te cynamonki można jeść bez wyrzutów sumienia. Są pyszne, a cukier nie szybuje po nich w górę
Te cynamonki można jeść bez wyrzutów sumienia. Są pyszne, a cukier nie szybuje po nich w górę
Pierwszy raz jadłam we Włoszech. Mięso jest delikatne, miękkie i nie potrzeba do niego noża
Pierwszy raz jadłam we Włoszech. Mięso jest delikatne, miękkie i nie potrzeba do niego noża