Newsy"Można rwać za darmo i bez pytania". Powód tej promocji zwala z nóg

"Można rwać za darmo i bez pytania". Powód tej promocji zwala z nóg

Plantator z Lubelszczyzny zachęca do darmowych zbiorów porzeczki ze swojej plantacji - Pyszności; Fot. Facebook: Piotr Belcarz (screenshot)
Plantator z Lubelszczyzny zachęca do darmowych zbiorów porzeczki ze swojej plantacji - Pyszności; Fot. Facebook: Piotr Belcarz (screenshot)
27.07.2023 14:53

Czerwona porzeczka do zerwania za darmo - ogłasza na Facebooku plantator Piotr Belcarz z niewielkiej miejscowości Kiełczewice Maryjskie na Lubelszczyźnie. Post, który opublikował w mediach społecznościowych, odbił się szerokim echem. Internauci wskazują, że to znak, w jak fatalnej kondycji znajduje się obecnie polskie rolnictwo. Sam Bednarz przyznaje w rozmowie z money.pl, że ceny w skupie są jak "splunięcie w twarz". 

Brak perspektywy sprzedaży owoców i warzyw oraz oddawanie ich za darmo przez osoby, które utrzymują się z pracy na roli, to gest rozpaczy. Tak sprawę komentuje Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP dla money.pl.  W podobnej sytuacji co Piotr Belcarz jest dużo więcej osób. Niektórzy muszą do gospodarstwa dokładać i szukać zarobku w "normalnej pracy". Również internauci stanowczo wyrażają swoje zdanie: "Rolnicy są niszczeni" - czytamy na Facebooku.

Porzeczka za darmo. "Rwać, nie pytać"

Zdjęcie tabliczki z czerwonym napisem "Można rwać za darmo i bez pytania!" obiegło internet w połowie lipca br. Plantator Piotr Belcarz zachęca do darmowych samozbiorów, ponieważ nie opłaca mu się sprzedawać owoców w skupie. Jak tłumaczy w rozmowie z money.pl, zaoferowano mu 40 groszy za kilogram porzeczki, gdzie zwrot kosztów produkcji jest możliwy dopiero na poziomie 2 zł. Natomiast zarobek zaczyna się od ok. 3 zł.

- Takie stawki były w minionych latach. Nawet się jeden rok trafił, gdy cena w skupie była powyżej 5 zł za kilogram porzeczki. 40 gr to jest splunięcie w twarz producentowi - powiedział Piotr Belcarz.

Czerwona porzeczka, do której zbiorów zachęca Piotr Belcarz, rośnie na 1,5-hektorowy polu. Mężczyzna do zrywania owoców używa kombajnu, ponieważ maszyna ta jest szybsza i tańsza od pracowników fizycznych. Niemniej, ze względu na dramatycznie niskie stawki w skupie plantatorowi nie opłaca się uruchamiać tak paliwożernego sprzętu.

Plantator oddaje owoce za darmo. "To gest rozpaczy"

Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP w rozmowie z money.pl wskazuje, że problemy sadowników wynikają nie tylko z niskich cen w skupie, ale też trudności z dostępnością pracowników sezonowych w Polsce. Tłumaczy, że w tym drugim przypadku kryzys spowodowany jest uruchomieniem programu 500 plus (w przyszłym roku ta kwota wzrośnie do 800 zł).

- Od momentu wprowadzenia świadczenia 500 plus niestety widzimy lawinowy spadek chętnych do zbiorów. Ludzie nie podejmują pracy i nie kryją się z tym, że "wolą żyć z socjalu". Mówią to zarówno plantatorzy w takich centrach jak Grójecczyzna, gdzie jest duża koncentracja produkcji, jak i w innych regionach - wyjaśnia Mirosław Maliszewski. - To, że plantator nie ma perspektywy zbioru i sprzedaży owoców, przez co oddaje je za darmo, oceniam jako gest rozpaczy - dodaje.
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także