Na ten widok Polacy mają mdłości. Niemcy zajadają się aż miło
Jeśli sądzisz, że widziałeś już wszystko na sklepowych półkach i żadna wędlina cię nie zaskoczy – pozwól, że przedstawię ci zungenwurst. Nazwa brzmi intrygująco, ale to dopiero początek tej kulinarnej przygody. Ten tradycyjny niemiecki przysmak, którego głównym składnikiem są kawałki języka wieprzowego, wywołuje w Polsce wiele emocji – od ciekawości, przez zaskoczenie, aż po nieskrywane obrzydzenie. A jednak w Niemczech uchodzi za rarytas.
Miłość do podrobów po niemiecku
Zungenwurst to klasyczna niemiecka kiełbasa, w której plastry języka wieprzowego zatopione są w galaretowatej masie z krwi, tłuszczu i przypraw. Występuje też łagodniejsza wersja z językiem w osłonie z galarety mięsnej bez krwi – wizualnie bardziej akceptowalna, choć nadal nie dla każdego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sznycle jak u babci – cielęco-wieprzowe z chrupiącą skórką podaj jak polski obiad
W Niemczech to nie żaden relikt przeszłości, a wciąż żywa część kultury kulinarnej. Zungenwurst można kupić w wielu regionach – od Nadrenii po Bawarię. Podaje się ją na zimno, często z ciemnym chlebem, kiszonym ogórkiem i ostrą musztardą. W lokalnych masarniach traktowana jest jak produkt premium – wyrób rzemieślniczy o wysokiej jakości i tradycyjnej recepturze.
Dlaczego Polacy kręcą nosem?
Podroby w Polsce mają trudną historię. Choć kiedyś były nieodłącznym elementem kuchni wiejskiej i miejskiej, dziś są często kojarzone z biedą i "gorszym" mięsem. Coś, co dla niemieckich smakoszy jest ekskluzywnym smakiem dzieciństwa, w Polsce często wywołuje grymas twarzy. Zungenwurst nie wygląda apetycznie według dzisiejszych, "instagramowych" standardów – to surowa, ciemna masa z widocznymi kawałkami ozora. Ale może właśnie dlatego warto jej spróbować?
Smak, który zaskakuje
Dla tych, którzy się odważą – nagroda może być duża. Zungenwurst ma intensywny, głęboki smak – jednocześnie słony, mięsny i delikatnie ziołowy. Język jest miękki, a galaretowata baza dodaje mu wilgotności i charakteru. Najlepiej smakuje w prostym zestawieniu: kromka razowego chleba, odrobina chrzanu, kiszony ogórek. Dla niektórych to powrót do smaków dzieciństwa (bo przecież wiele polskich babć robiło salceson!), dla innych – kulinarny skok na głęboką wodę.
Hit z potencjałem?
W dobie mody na zero waste, tradycyjne receptury i odkrywanie zapomnianych smaków, zungenwurst może okazać się odkryciem. Szczególnie dla tych, którzy cenią autentyczność, jakość i smak wychodzący poza kulinarne schematy. Czy ta kiełbasa z językiem ma szansę stać się nowym hitem w Polsce? Tego nie wiemy. Ale jedno jest pewne – zasługuje na uwagę i uczciwą szansę. Może nie od razu na śniadanie, ale jako ciekawostka w podróży po niemieckiej kuchni – jak najbardziej.