Nauczycielki osłupiały na widok tych krówek. Dzieci nie powinny tego widzieć
Krówki wydają się być całkiem niepozorne. Ot, słodki cukierek w papierku. Rozgrzała się wokół nich jednak spora afera. Gdy nauczycielki zobaczyły, co na jednej z wycieczek dostały znajdujące się pod ich opieką dzieci.
27.08.2024 | aktual.: 27.08.2024 15:22
Półkolonie to wspaniały pomysł na wakacje. Dzieci są pod opieką, nie spędzają czasu bezczynnie w domu, a na dodatek mają zapewnione liczne atrakcje. Tych wakacji nie zapomną na długo, a wszystko przez... cukierki. I bynajmniej mowa o tym, że zjedli ich za dużo i rozbolały ich brzuchy. Etykiety krówek skrywały bowiem mało cenzuralne hasła, które zdecydowanie nie były dedykowane dzieciom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krówki z niespodzianką
Wiele osób pewnie pamięta zbieranie kapsli z Tymbarka czy czytanie ciekawostek na zakrętkach soków Tarczyn. Tym razem hasła znaleźć można było na wewnętrznej stronie opakowań krówek. Nie były to jednak treści przeznaczone dla małych amatorów słodkości.
Podczas krakowskich półkolonii, dzieci w wieku od 7 do 13 lat wzięły udział w grze miejskiej, której kulminacja miała miejsce w kawiarni Ministerstwo Tajemnic. Na zakończenie gry, organizatorka wręczyła uczestnikom symboliczne nagrody, takie jak magnesy, opaski i... krówki. Niestety, następnego dnia rano jedna z dziewczynek zwróciła uwagę opiekunek na opakowanie po cukierkach.
Treści nie dla dzieci
Słodka radość szybko została przerwana. Na opakowaniu krówek znajdowały się wulgarne i obraźliwe hasła. Nieświadome dzieci mogły przeczytać: "Dziś jest ch**owo, ale dopiero jutro zostaniesz srogo wy**many", "Nie możesz znaleźć fajnej pracy? Może dlatego, że jesteś j**anym d**ilem", "Ciągnij dr**a. Pozdro", "Jesteś brzydsza niż k**winox", "Jak na Ciebie popatrzę, to żałuję, że się przed Tobą otworzyłam".
Nauczycielki szybko skonfiskowały niezjedzone krówki. Producentem jest prywatna firma Zakazane krówki. Przedstawicielka wyjaśniła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że hasła na opakowaniach to inicjatywa kawiarni i że produkty nie powinny trafić do dzieci. Jednocześnie przyznaje, że zna treść haseł i uważa je za część "biznesowego pomysłu".
Kawiarnia z kolei tłumaczy, że krówki z wulgarnymi hasłami są specjalnie oznaczone i że organizatorka eventu była poinformowana o ich charakterze. Nie odpowiadają oni za to, że trafiły do dzieci. Organizator eventu na ten moment nie zabrał głosu w tej sprawie.