Plenerowy hit na mroźne dni. Po porcję tej zupy ustawiają się długie kolejki
Mówi się, że w dobrze przygotowanej grochówce łyżka powinna stać na baczność tak jak żołnierze na porannym apelu. Prosta zupa już dawno wyszła poza wojskową stołówkę, stając się hitem plenerowych spotkań i jarmarków.
Grochówka, dzięki wysokiej zawartości białka, błonnika i węglowodanów, była idealną racją żywnościową dla żołnierzy. Zapewniała energię niezbędną do marszu i walki, a jednocześnie była łatwa w transporcie i przygotowaniu w często spartańskich warunkach - po prostu idealny posiłek regeneracyjny. Mięsna wkładka z kiełbasy, boczku i wędzonki podkręcała sytość i aromat. Ta zupa wyszła już poza stołówkę, a polowe kuchnie wjechały na jarmarki i festyny. Po swoją porcję grochówki ustawiają się ogromne kolejki.
Kapuśniak jak u babci. Rozgrzewający i sycący obiad dla całej rodziny
Grochówka z kuchni polowej
Fenomen wojskowej grochówki tkwi kuchni polowej. Gotowanie w olbrzymich, dymiących kotłach na otwartym powietrzu nie tylko sprawiało, że zupa nabierała więcej smaku, ale nadawało też wyjątkowy klimat.
Długie, powolne gotowanie w dużych ilościach (nawet kilkaset litrów jednocześnie) pozwala na idealne przegryzienie się wszystkich składników. Groch ma wtedy czas, by się rozgotować i zagęścić zupę, a dym z paleniska nierzadko dodaje subtelnej, wędzonej nuty, której nie da się odtworzyć w domowym garnku.
Kuchnie polowe na dobre rozgościły się już na lokalnych festynach, charytatywnych akcjach czy świątecznych jarmarkach. Stanie w długiej kolejce po gorącą zupę stało się symbolem plenerowych imprez. Miska grochówki serwowanej prosto z wojskowego kociołka to definicja sytości — jedna porcja wystarczyła, by uciszyć nawet najgłośniejsze burczenie w brzuchach.
Dlaczego stoją takie kolejki?
Grochówka z kuchni polowej to dla wielu osób symbol. Kojarzy się z harcerstwem, wojskiem, festynami i ważnymi wydarzeniami państwowymi. To smak tradycji i pewnego rodzaju przygody.
Często rozdawana jest też za darmo — nie da się ukryć, że to również bardzo ważny czynnik. Na wielu eventach, zwłaszcza tych organizowanych przez wojsko, samorządy czy jednostki straży pożarnej, gorąca grochówka jest serwowana bezpłatnie lub za symboliczną opłatę. Kiedy możesz zjeść gorący, sycący, a do tego kultowy posiłek za darmo, trzeba się ustawić w często bardzo długiej kolejce.
Przepis na wojskową grochówkę
Groch musi być łuskany, a co najważniejsze częściowo rozgotowany na miazgę, aby naturalnie zagęścić zupę do niemal kremowej konsystencji. Bazą jest bulion mięsny, a za charakterystyczny smak odpowiada obfita ilość wędzonego boczku i dobrej, tłustej kiełbasy.
Chociaż trudno odtworzyć smak z kuchni polowej, ten przepis jest najbliższy temu, co można nazwać prawdziwą, sycącą wojskową grochówką.
Składniki:
- 1,5 litra bulionu (najlepiej wołowo-wieprzowego)
- 500 g grochu łuskanego,
- 300 g wędzonego boczku,
- 300 g kiełbasy,
- 3 ziemniaki,
- 2 marchewki,
- 1 cebula,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łyżki oleju lub smalcu do smażenia,
- 1 łyżka majeranku,
- pół łyżeczki kminku,
- sól i pieprz,
- 2-3 liście laurowe,
- 4-5 ziaren ziela angielskiego.
Sposób przygotowania:
- Groch opłucz i zalej zimną wodą. Odstaw na minimum 3 godziny, a najlepiej na całą noc. Odlej wodę, w której się moczył.
- Do bulionu dodaj namoczony groch, liście laurowe i ziele angielskie. Gotuj na wolnym ogniu przez około 60-90 minut. Groch powinien zacząć się rozpadać.
- Boczek pokrój w kostkę i wytop na patelni.
- Dodaj pokrojoną w kostkę cebulę i smaż, aż będzie szklista. Przełóż boczek z cebulą do zupy.
- Kiełbasę pokrój w plasterki i podsmaż na patelni. Możesz wykorzystać do podsmażenia tłuszcz, który wytopił się z boczku. Po usmażeniu przełóż do zupy.
- Ziemniaki i marchewki obierz, pokrój w kostkę i dodaj do gotującej się zupy. Gotuj do miękkości warzyw.
- Dodaj majeranek, kminek, przeciśnięty przez praskę czosnek, sól i pieprz.
Grochówkę podawaj gorącą, z dużą kromką świeżego chleba. Smacznego!