NewsyPoszła do restauracji z dzieckiem. Gdy zobaczyła, co doliczyli do rachunku, puściły jej nerwy

Poszła do restauracji z dzieckiem. Gdy zobaczyła, co doliczyli do rachunku, puściły jej nerwy

Kobieta po otrzymaniu paragonu za obiad przeżyła niemały szok.
Kobieta po otrzymaniu paragonu za obiad przeżyła niemały szok.
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, Facebook | Maksim Shebeko, selvaggia.lucarelli
13.08.2023 20:58

Co jakiś czas w sieci pojawiają się historie na temat paragonów grozy. Okazuje się, że nie tylko wysoki rachunek może być ich przyczyną. Nie wierzysz? Poznaj historię kobiety, która wybrała się z córeczką do restauracji.

Każdy z nas co jakiś czas odwiedza restauracje, aby zjeść dobre jedzeniespędzić miło czas ze swoimi bliskimi. Niestety nie zawsze tego typu wyjścia kończą się happy endem. 

Jesteśmy w trakcie wakacji i spora część Polaków wybrała się na zasłużony odpoczynek. Tego typu wyjazdy wiążą się oczywiście z jedzeniem na mieście. Taka przyjemność do najtańszych nie należy, o czym świadczy cała masa paragonów grozy, jakie możesz znaleźć w internecie. To jednak nie koniec!

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Poszła do restauracji z dzieckiem i miała małą prośbę. Później na paragonie zobaczyła dodatkowe opłaty

W ostatnim czasie w sieci zrobiło się bardzo głośno odnośnie paragonu z Ligurii we Włoszech. Zamieściła go na swoim koncie na Facebooku włoska dziennikarka, pisarka i blogerka Selvaggia Lucarelli. 

Z jej relacji wynika, że pewna kobieta wybrała się ze swoją 3-letnią córeczką do jednej restauracji w Ligurii. Mama zamówiła pesto za 18 euro dla siebie. Jednocześnie poprosiła o dodatkowy talerz dla swojego dziecka, ponieważ chciała, aby jej córeczka również mogła skosztować zamówione danie.

Po skończonym posiłku kobieta poprosiła o rachunek. I przeżyła niemały szok, kiedy zobaczyła na nim informację o doliczeniu dodatkowej usługi. Za tzw. "talerzyk do podzielenia porcji" musiała dodatkowo zapłacić 2 euro.


Sprawa o tyle jest bulwersująca, że wcześniej już naliczono "coperto" w wysokości 7,5 euro. Jest to stała opłata za nakrycie dodawana do rachunku za każdego z gości.

Zagorzała dyskusja

Chyba nie trzeba dodawać, że zarówno post włoskiej dziennikarki, jak i nagłośnienie sprawy w mediach wywołało sporą lawinę komentarzy. Jak zwykle zdania są mocno podzielone. Przeważają jednak opinie, że tego typu praktyki, to już przesada.

Niektórzy twierdzą, że w ten sposób restauratorzy zrażają do siebie potencjalnych klientów. Kolejni podkreślają, że w innych częściach Włoch nie dochodzi do tego typu sytuacji. Nie brakuje też komentarzy, że "w Ligurii to niebawem i za słońce trzeba będzie płacić". Ktoś nawet w ironiczny sposób nawiązał do całej sytuacji, podkreślając, że w opisywanej restauracji muszą używać bardzo drogich detergentów

Z drugiej strony można znaleźć opinie, że takie zjawisko jest jak najbardziej normalne. Jedni podkreślają, że skoro kobieta chciała nakarmić córkę, to mogła zamówić coś z menu dla dzieci. Inni nie rozumieją, po co jej dodatkowy talerzyk, mogła przecież podzielić się jedzeniem prosto ze swojego talerza. Znalazły się nawet twierdzenia, że przecież ten dodatkowy talerz będzie musiał trafić do zmywarki i ktoś będzie musiał go tam włożyć, więc taka opłata jest jak najbardziej logiczna.

A ty, co uważasz o całej sytuacji? Twoim zdaniem to normalne zjawisko? Czy jednak już przesada?

Źródło artykułu:Pysznosci.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także