Przetestował jedzenie dla dzieci. "Trochę jak taka karma dla psa"
Książulo w ostatnim czasie trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację wycięcia wyrostka. Zabieg sprawił, że znany influencer musi zrezygnować na jakiś czas ze swoich dotychczasowych nawyków żywieniowych. Zamiast testować kolejne kebaby, zaopatrzył się w słoiczki z daniami dla dzieci.
11.11.2024 09:55
Na YouTubie śledzi go 1,7 miliona fanów, a jego filmy uratowały niejeden biznes. Książulo na jakiś czas musi jednak zrezygnować z dotychczasowych aktywności. Po wycięciu wyrostka robaczkowego zdecydowanie nie zaleca się kolejnych testów kebabów, fast foodów i innych mało zdrowych przysmaków, z których zasłynął YouTuber. Nie oznacza to jednak przerwy w filmach - w najnowszym wideo postawił na stole słoiki z jedzeniem dla dzieci i zabrał się za pałaszowanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Książulo testuje jedzenie dla dzieci
Na wstępie Książulo zaznaczył, że dostał już zielone światło na powrót do zwykłej diety, jednak nie może się przejadać Zdradził, że zdążył już zjeść jednego kebaba poza kamerami. W najnowszym filmie nie ruszył jednak na testy nowych lokali, a sięgnął po jedzenie dla dzieci.
Na pierwszy rzut poszło musli owocowe z jogurtem. Okazało się być kwaśne, bez wyczuwalnych konkretnych owoców. Później przyszła pora na zupy: jarzynowa z ziemniaczkami, pomidorowa z ryżem i indykiem, krupniczek oraz rosół z kurczaka z kaszką manną.
- Ja tu czuję szproty. [...] Bąbel mógłby to zjeść, ale to nie jest dla nas - powiedział Książulo po spróbowaniu zupy pomidorowej.
Po doprawieniu solą i pieprzem zupa okazała się być lepsza. Rosół smakował jak zmielona marchew z wodą. Krupnik nie był tak gładko zblendowany, jednak wciąż nie przypadł testującym do gustu.
- Pachnie jak krupnik, smakuje jak woda - podsumował Książulo.
Dania obiadowe dla dzieci
Po zupach przyszła pora na dania główne. Droższy słoiczek ze spaghetti Gerbera okazał się bogatszy w smaku niż zupy. Samo mięso nie było tam wyczuwalne, dominowała marchewka i pomidory. Gorzej wypadło to same danie, ale w wydaniu tańszej Bobovity. Delikatny indyk przerósł możliwości Wojka. Sam zapach okazał się być odstraszający, po spróbowaniu było tylko gorzej.
- Nic gorszego nie jadłem. Nie wiem, jak to opisać, masakryczne. Szczerze? Jałówa. Smakuje jak przysmak do pieska - podsumował Wojek.
Tego samego zdania był Książulo, który określił zawartość słoiczka "łojem i wodą z tłuszczem". Bataty z dynią, kurczakiem i buraczkami nie wypadło najgorzej, głównie ze względu na słodki smak.
Książulo sprawdził dziecięce desery
Już po pierwszym kęsie ekologicznych ciasteczek z czekoladą chłopaki wydały opinię - są naprawdę smaczne. Bananowe chrupki nie miały wyczuwalnego w sobie banana, w marchewkowych również marchewki nie było. Desery jogurtowe Yogolino dostały aprobatę, mus owocowy z jogurtem i owocami były dla nich akceptowalne w smaku.
Kaszka mleczno-ryżowa z 5 owocami okazała się być zaskakująco smaczna i słodka. Książulo i Wojek zaznaczyli, że chętnie wracają do tego smaku, a porcja kaszki świetnie sprawdzi się na kolację po dniu pełnym ciężkiego jedzenia.
Dania tylko dla dzieci
Testy podsumować można krótko - to jedzenie dla małych dzieci i to im ma smakować. Normy żywienia dla najmłodszych są rygorystyczne, więc próżno szukać tam soli, do której jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień. Dania w słoiczkach były przez to jałowe, dominował słodki smak marchewki. Sama marchewka jest w końcu jednym z pierwszych warzyw, jakie wprowadza się do diety dzieci. Uwagę przykuwał skład dań - prosty, krótki i przejrzysty. O ile dorośli chętnie wrócą do smaku kaszki czy sięgną po mus owocowy, o tyle dania obiadowe lepiej jest sobie odpuścić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo