Zamówiła ryby nad morzem poza sezonem. Gdy spojrzała na paragon, aż ją zmroziło
Hasło "paragony grozy" już na stałe weszło na listę "atrakcji", jakie zapewnia wakacyjny pobyt nad polskim Bałtykiem. Wysokie ceny są czymś, z czym amatorzy nadmorskiego wypoczynku i okolicznych smażalni ryb zdają się już godzić. Okazuje się jednak, że horrendalne stawki w nadbałtyckich knajpkach, barach i restauracjach nie obowiązują jedynie latem, kiedy deptaki pełne są turystów.
12.04.2023 | aktual.: 12.04.2023 12:53
Ceny mrożą krew i poza sezonem
Przekonała się o tym pewna miłośniczka morza, która w pierwszy weekend kwietnia zdecydowała się spędzić we Władysławowie. Niestety, pogoda nie sprzyjała spacerom i zażywaniu cennego jodu. Dlatego też kobieta wraz ze swoim partnerem postanowiła wybrać się do jednej z miejscowych restauracji. Zamówiła dorsza w panierce, frytki, szpinak, sandacza saute, ziemniaki z wody oraz surówkę z kiszonej kapusty. Do tego dwa piwa oraz trzy sosy, które miały urozmaicić zamówione potrawy.
Bardzo drogie ryby
Rachunek za cały obiad wyniósł 180 zł. Taka kwota za restauracyjny posiłek dla dwóch osób nie jest wprawdzie zbyt wygórowana i mieści się w standardach, ale już cena ryb przyprawia o ból głowy.
Ze szczegółów paragonu, który turystka wysłała do redakcji Innpoland wynika, że 1 kg dorsza panierowanego kosztował aż 190 zł. Konsumentka zapłaciła więc 64,60 zł za niecałe 0,4 kg ryby. Jeszcze droższy był sandacz saute. Stawka za kilogram wyniosła bowiem 210 zł. Zamówiona porcja o wadze 240 gram kosztowała 50,40 zł. Wartość obu dań z ryb wyliczono więc na 115 złotych.
A będzie jeszcze gorzej...
Z najnowszych doniesień Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że w marcu 2023 r. inflacja wyniosła 16,2 proc. To oczywiście przekłada się na nieustannie rosnące ceny żywności i energii. Same ryby i owoce morza, w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku, podrożały o ponad 23 procent. Jeśli dołączyć do tego wzrost cen usług hotelowych i stawek w prywatnych kwaterach - na tegoroczny wakacyjny pobyt nad polskim morzem stać będzie niewielu z nas, a "obowiązkowa" rybka ze smażalni będzie ekstrawaganckim rarytasem.